Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2012, 11:55   #37
Darth
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Gregor, już opuściwszy salę, postarał się w miarę spokojnie, mieszając się z tłumem, dotrzeć do postaci z purpurowym kapturem.
Śledzenie jej wymagało opuszczenia głównych korytarzy, oddalenia się od sali jadalnej i tłoku. Postać znika, pojawia się i spokojnie kroczy, jakby specjalnie wywabiając Gregora z dala od bardziej uczęszczanych części Uniwersytetu. Finalnie Gregor dostrzegł ją, stojącą na szerokim balkonie z widokiem na Ironbridge oraz morze.
Gregor spokojnie zbliżył się do tajemniczej osóbki i otworzył konwersację tymi słowy.
- Niewiele osób potrafi zniknąć, będąc obserwowanymi przeze mnie. Czy mogę spytać o imię?
-Niewiele też osób jest na tyle pewnych siebie, by bez strachu krążyć po opuszczonych korytarzach tej uczelni, ścigając osoby których nawet się nie zna.- głos który odpowiedział magowi bojowemu był śpiewny, miły dla ucha i niezaprzeczalnie kobiecy. Po chwili dziewczyna obróciła się, zdejmując z głowy kaptur i uśmiechając się leciutko.- Więc to co mówili o słynnym Eversorze to prawda. Ale gdzie moje maniery. Nazywam się Marii. Miło mi cię poznać.



Czarodziejka wyciągnęła dłoń pod delikatnym skosem, jakby był to test. Uściśnie, czy pocałuje?
Gregor uśmiechnął się delikatnie, i równie delikatnie uniósł dłoń dziewczyny, którą następnie pocałował, cały czas nie spuszczając z niej wzroku. Taka pozycja zostawiała go nieco otwartym na atak, ale jednocześnie sprawiała że sama dziewczyna również pozostawała w jego zasięgu.
- Gregor Eversor. Ale, jak rozumiem, prezentacja jest zbędna? Nie liczyłem że wiele osób będzie mnie pamiętać na Uniwersytecie. Tym bardziej tak zjawiskowych
-Tak. To na pewno ty. Czaruś, dżentelmen... Cóż, jeśli cię to interesuje, twój były mistrz, Duncan Walls, potrafi zadbać o swoich ulubionych uczniów nawet będąc daleko od murów Uniwersytetu. Uznał, że jeśli zechcesz wrócić, problemy ze strony "staruchów z katedr" byłby wielce niewskazane.

Spokojnie cofnęła dłoń i oparła się plecami o balustradę, krzyżując ręce na piersi.

-Ale zdajesz sobie sprawę, że gdyby był tu ktoś inny, o powiedzmy, niecnych zamiarach, byłbyś teraz w dużych opałach? Nawet twoje doświadczenie mogłoby wtedy nie wystarczyć.
Gregor uśmiechnął się szerzej.
- Moje akcje które mogłyby spowodować tego typu odwet zawsze były zbyt subtelne by ktokolwiek chciałby wyeliminować mnie z gry tak wcześnie. Poza tym, dobrze czytam ludzi. Chęć zabójstwa jest raczej widoczna, chyba że ktoś wykorzystuje doskonałego assassina. Choć - uśmiech w dalszym ciągu nie schodził z jego twarzy - niekiedy pozory mylą. - Zamilkł na moment. - Więc to Duncan stał za tymi wszystkimi udogodnieniami, hmm? Zawsze był o wiele bardziej inteligentny niż okazywał. Mimo to, imponujące. Nie sądziłem że jego wpływy sięgają tak daleko. Widać jestem nieco niezorientowany w obecnej równowadze politycznej Uniwersytetu. Rok to dużo czasu. - milczał przez moment - Ale, wierzę że ta rozmowa ma jednak większy cel, nieprawdaż? Nikt nie zwraca mojej uwagi bez powodu. Zwłaszcza jeśli wiedzą kim jestem.
Marii zaśmiała się cicho, już w chwili kiedy Gregor wspomniał o wpływach Duncana, ale opanowała się i przysłoniła usta dłonią. W końcu westchnęła i obróciła się w stronę wspaniałego widoku roztaczającego się po za balkonem. Gregor natomiast mógł zobaczyć jej odsłonięte plecy.

-Cóż, nie zaprzeczę, Walls był tu szanowany ale bez odpowiednich kontaktów nie wpłynąłby na to wszystko aż do tego stopnia. Nie.- pokręciła głową, zadzierając głowę i patrząc w gwiazdy.- A owym kontaktem był mój dziadek. Znów popisałam się brakiem manier, ale nazywam się Redman. Marii Redman.
Gregor, podszedł powoli, i stanął obok dziewczyny.
- Tak myślałem że wyglądało to na daleko ponad wpływami mojego nauczyciela, jakkolwiek darzę go szacunkiem za jego zdolności magiczne, nie posiada zdolności manipulacyjnych by doprowadzić coś takiego do skutku. Mustrum Redman, hmm? - Spojrzał w oczy Marii. - Jesteś tu jako jego pośredniczka, czy też raczej działasz we własnym interesie?
-Cóż, dziadek podzielił się ze mną tymi informacjami i nie zabronił się nimi dzielić.- Westchnęła.- Dziadek starzeje się, chociaż trudno to po nim poznać. Szuka kogoś na swoje miejsce. Kogoś, to nie cofnie Uniwersytetu w rozwoju, a za razem nie przewróci wszystkiego do góry nogami.

Uśmiechnęła się leciutko, patrząc przed siebie.
Przez krótki moment wydawało się że Gregor był zaskoczony. Zmiana była tak szybka, że każdy uznałby ją za grę światła.
- To nie będzie łatwe. Wielu potężnych magów to głupcy. Najlepszym przykładem będzie tu Flambee. Moc nie przyda się do niczego, jeśli nie umie się jej wykorzystać. - zawahał się przez moment - Każda osoba która go zastąpi będzie musiała wykazać się olbrzymią mocą, a jednocześnie błyskotliwym umysłem. A z powodu twojej obecności tu, wnioskuję iż jestem brany pod uwagę?
-Tak. Dziadek co prawda myśli jeszcze o kilku innych kandydatach, ale w moim mniemaniu ty masz najlepsze predyspozycje. Pozostaje jednak przekonać do tego staruszka, a to możesz uczynić najpierw wykazując się jako wartościowy dla Uniwersytetu mag...
- Intrygujące. Mogę zapytać czemu uważasz iż to ja właśnie mam najlepsze predyspozycje?
-O tobie jednym trochę się nasłuchałam. Ciebie jako, jednego z nielicznych, osobiście polubił Walls i zobaczył w tobie potencjał. No i właśnie tobie mój dziadek poświęcił najwięcej czasu...- Przewróciła oczami.- No i ostatni powód. Moja intuicja.

- Hmm. Interesujące. Wygląda na to że skupiłem na sobie uwagę wysoko postanowionych. Wcześniej niż początkowo planowałem, niemniej spodziewałem się tego już od jakiegoś czasu. Udzielenie mi tej informacji daje mi dużą przewagę. Jeśli mogę spytać, jaki jest twój zysk w całej sprawie? Wybacz, niespecjalnie wierzę w altruistyczne pobudki.
-Po pierwsze, jeśli znajdę i wesprę właściwego kandydata, po wszystkim dziadek będzie miał u mnie dług wdzięczności. Nasza rodzina jest obszerna, i o jego względy walczy także kuzynostwo a nawet moi wujkowie i ciotki. Po drugie, jeśli osiągniesz cel, i ja na tym skorzystam... prawda?- Spojrzała przelotnie na Gregora, potarła ramiona i uśmiechnęła się.- Cóż, na ten wieczór dostatecznie pobudziłam już twój umysł. Idę na spoczynek, a tobie radzę uczynić to samo. Od jutra musisz zacząć pracować na swoją reputacją na Uniwersytecie.

Spokojnie, kręcą bioderkami, ruszyła w stronę drzwi od balkonu.
Gregor patrzył za Marii, dopóki nie zniknęła ona w korytarzach. Odwrócił się jeszcze na moment, i spojrzał na panoramę Ironbridge. Nie spodziewał się wejść do poważnej rozgrywki tak wcześnie. Niemniej, było to tylko kolejne wyzwanie. Wyglądało na to że mógł mieć sojusznika w osobie wnuczki nadrektora. A kto wie... może i kogoś więcej. Na razie jednak zostawił tę myśl na później. Nadarzała się okazja by uczynić kolejny krok w stronę jego ostatecznego celu. Z tymi myślami, udał się w stronę swojego pokoju. Zanotował w pamięci by sprawdzić go pod względem pułapek. Jeśli pokój był przyznany wcześniej, jeden z jego rywali mógł przy nim majstrować.
Gregor był zdecydowany.
Nadeszła pora by reszta świata rozpoznała jego umysł i potęgę.

Eversor, spacerując spokojnie w stronę swego pokoju, nie mógł nic poradzić na myśli biegnące przez jego umysł. Konflikt w rodzinie nadrektora był mu niezwykle na rękę. Zmusi on Mustrum do patrzenia w inne miejsca. Będzie musiał pilnować swych krewnych, by nie zniszczyli oni jego reputacji.
Marii... był zainteresowany tą kobietą, musiał to przyznać. Wnuczka nadrektora, na dodatek ciesząca się jego zainteresowaniem, jeśli zdołała uzyskać informacje. Także o nim. Jeśli wiedziała większość, w co Gregor delikatnie wątpił, znaczyło to że wiedziała, przynajmniej powierzchniowo, o jego metodach. A mimo to przyszła do niego. Fascynujące.
Eversor zamierzał ją wykorzystać... na dużo sposobów. A jeśli jego plany wydadzą owoce, dziewczyna może znaleźć się w ciekawej sytuacji. Fakt że Mustrum chciał go wykorzystać jako swojego zastępcę, tylko ułatwiał sprawy. Wiedza jaką mógł uzyskać...

Ale, wszystko po kolei. Najpierw potrzebował zdobyć reputację równą przynajmniej mistrzom katedr. A to mogło okazać się niełatwe. Już badając cały pokój pod względem pułapek, postanowił udać się jutro do Katedry Komunikacji Post Mortem. Parsknął cicho pod nosem. Musiał to przyznać Redmanowi, potrafił uzyskiwać to czego chciał. Nekromancja cieszyła się złą sławą, głównie dzięki liczom i temu jak prosto można było za jej pomocą zniszczyć świat. Osobiście, Gregor uważał że każda wiedza jest przydatna, ale lepiej było wykorzystywać lęki niższych od siebie. Wątpiłby Horacy Flick mógł sobie poradzić ze wszystkim sam. Znając życie, bardziej konserwatywni magowie rzucali mu cały czas kłody pod nogi. Na pewno będzie potrzebował jakiejś pomocy. Ciekawe czy posiadał on pierścień z czaszką? Te stereotypy z całą pewnością przydawały się prawdziwym nekromantom.

Zapowiadał się ciekawy okres w jego życiu.
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli

Ostatnio edytowane przez Darth : 11-10-2012 o 18:35.
Darth jest offline