Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2012, 19:46   #39
Someirhle
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Gark nie protestował. Nie miał też zamiaru specjalnie trzymać się planu - nie bardziej niż będzie mu to wygodne. Ostatecznie nie odezwał się ani słowem, zajęty przepakowywaniem ekwipunku do plecaka i pozostawieniem konia w takim miejscu, by jednocześnie miał tam cień, dostęp do pożywienia i wody, i co najważniejsze, wciąż znajdował się w tym samym miejscu gdy po niego wróci.

Pierwszym dźwiękiem, jaki z siebie wydał, było niecierpliwe warknięcie gdy powoli człapali poprzez zalaną grotę, przechodząc w końcu w nienaturalnie prosty tunel - miejscami wciąż jeszcze widać było ślady obróbki, choć wilgoć i czas niemal całkiem je zatarły.



Nie szli zbyt długo, gdy korytarz zaczął się podnosić - by w końcu przejść w stromą rampę, na której znów na chwilę zwolnili, a która otwierała się na kolejną, tym razem pozbawioną wody grotę. Światło pochodni wydobyło z ciemności zarysy ściany naprzeciw, zaś grota ciągnęła się dalej w dwóch różnych kierunkach Oświetlona z bliska ściana okazała się murem z kamiennych bloków których linie łączeń zatarł czas.
Uwalniali się właśnie z lin, gdy Gark położył dłoń na ramieniu Shana i rzucił:
- Złodziej... Obejrzyj tą ścianę, co? -
- Co to, chciałbyś zabrać sobie kamień na pamiątkę? Nie martw się, znajdziemy jeszcze tyle złota, że szybko zapomnisz...
- Ściana - powtórzył, wyszczerzywszy się do człowieka i ścisnąwszy nieco jego ramię. Leciusieńko, tak żeby mu przypadkiem kości nie trzasły.
- Psiakrew, dobra, już idę, puszczaj. - półork poluzował uścisk, a złodziej wyrwawszy ramię i rozcierając je ruszył we wskazanym kierunku, tylko po to by zaraz ponownie się zatrzymać o jakieś trzy kroki od celu.
- Zaraz, zaraz... Jeśli mi się dobrze zdaje, to... - nie skończył, za to ostrożnie postąpił o następny krok, stopniując nacisk na podłogę. Z tej ostatniej nagle dało się usłyszeć głośne kliknięcie i zgrzyt, po czym spore jej fragmenty zapadła się, odsłaniając głębokie wilcze doły.
Elai-m odskoczywszy zawczasu przyglądał się resztkom wypełniających niegdyś pułapkę drewnianych pali, zaś gdy się odwrócił, ponownie napotkał orczy wyszczerz, tym razem jeszcze szerszy, o ile to było jeszcze możliwe.
- Przydasz się - powiedział mieszaniec, zapaliwszy kolejną pochodnię - pójdziesz przodem.

Rozdzieliwszy się z Fassirem i jego grupą, Gark, Shan i Thraim ruszyli w prawo, rozglądając się za jakimś sposobem przekroczenia ogradzającego miasto muru i od czasu do czasu pozostawiając za sobą zapalone pochodnie.
 
__________________
Cogito ergo argh...!

Ostatnio edytowane przez Someirhle : 11-10-2012 o 22:51.
Someirhle jest offline