Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2012, 21:34   #406
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację



Harikawa

Płynął nie oszczędzając sił. Młócił wodę ramionami najszybciej, jak potrafił licząc, że uda mu się pokonać dystans do wypatrzonej wyrwy w kadłubie, nim to, co płynęło w jego stronę przez morskie odmęty go dopadnie.

Przerdzewiały, pochylony kadłub był coraz bliżej! Wypatrzona przez Harikawę dziura w poszyciu również! Jeszcze tylko kilka chwil! Pokonać opór dłoni!

Trzy metry. Tyle dzieliło Harikawę od celu, kiedy nagle poczuł, że jakaś łapa zaciska się z siłą imadła na jego kostce i gwałtownym ruchem ściąga pod wodę!

Usta wypełniła mu słona, brudna woda.

Ujrzał je wokół siebie. Pokraczne, przypominające skrzyżowanie ryb i ludzi. Całe stado. Przynajmniej kilkanaście sztuk.





Summers

Summers wybrał drogę pod pokładem, która pozwoliła mu, jak sądził, uniknąć skrzydlatych bestii. Szedł ostrożnie, uważnie przyglądając się przerdzewiałemu poszyciu. Ostatnim, czego sobie życzył, było wpadnięcie przez osłabioną konstrukcję, gdzieś w dół.

Pokład pod lekkim skosem, co żołnierz dość szybko zauważył. W końcu dotarł do miejsca, gdzie zaczynała się woda. Ciemna, cuchnąca wodorostami i solą morska woda, która zapewne dostała się do wraku przez liczne dziury w przerdzewiałym kadłubie.

Mógł szukać obejścia, chociaż na pewno zajęłoby mu to sporo czasu, lub znów zaryzykować przejście pokładami.




Noltan, Boone

Strzał z rewolweru przeciął ciszę, nim przebrzmiał głos Noltana.

Boone trafił ... cień.

Doskoczył do Noltana –nadal stojącego przy wejściu. Noltana, który wyglądał naprawdę marnie – cały we krwi, w ubłoconych, poszarpanych szczątkach munduru. Pobladły, ledwie utrzymywał się na nogach.

Cień... zawirował w miejscu, zakręcił się wokół swojej osi i ... znikł. Całkiem.
Boone opuścił broń, rozdygotany, gotów jednak w każdej chwili znów jej użyć.
Cień znikł. Zupełnie. Teraz Boone nie miał już cienia. Nie rzucał go.

Za to w korytarzu ujrzał coś, co o znów zmusiło go do uniesienia broni.
Stwora ... z ludzkim korpusem i wijącą się niby – macką w miejscu, gdzie powinna być głowa.

Noltan poczuł lekki zawrót głowy, zachwiał się i oparł o Boona.




Yoshinobu

Sakamae minęła broniącego się przed demonicznym cieniem żołnierza i skierowała swoje kroki w bok, w stronę przeciwną od miejsca, w którym drugi jaszczurolud próbował poskładać się „do kupy”.

Ujrzała ją. Skrzynię podarowaną przez milczącego mnicha.
Z darami dla trójki nazwanych.

Stała na jednym z trzech sporych biurek. Pośród fiolek, retort, słojów oraz porozrzucanych kartek z notatkami. Nietknięta i – na ile mogła to ocenić Sakamae – nadal zamknięta.

Kryształ zafalował, przez chwilę zalśnił ostrym, raniącym oczy, blaskiem.




Dempsey

Dempsey ujrzał kolejnego żołnierza. Otaczała go dziwna poświata – czerwona i postrzępiona.

Widział broń w jego rękach, ale teraz nie obawiał się rewolweru. Tego typu narzędzia ludzkiego zniszczenia nie mogły zabić Wybranego. Mogły zranić – owszem. Zadać ból – również. Ale nie zgładzić. Umiłowani nie ginęli tak łatwo. Zapomniani również.

Percepcja Ronalda była .. zadziwiająca.

Widział ... chorobę trawiącą człowieka. Widział kiełkujące w jego żyłach larwy. Człowiek ten.... miał niedługo się przebudzić. A jego cień ... przebudził się wcześniej.




Dean

Tym razem stwór nic nie opowiedział. No, chyba że za odpowiedź Sally mogła uznać .. zmiażdżenie czaszki, którą trzymał w szczypcach.

Potem bestia zaklekotała. A ona ... Sally Dean .... poczuła, jak znika pod nią szara ścieżka. Jak spada w dół. W niezmierzoną pustkę wszechświata.
Wszystko wokół niej wirowało.

Światy. Gwiazdy. Gwiazdy. Komety. Światy. Gwiazdy.

Aż w końcu znów poczuła twarde podłoże pod stopami i ujrzała, że stoi przed kryształem z wyciągniętą w jego stronę ręką.

Widziała ... jak palce dotykające powierzchni ... płoną. Jak ogień obejmuje dłoń.
Nie czuła bólu, chociaż wiedziała, że płomień jest prawdziwy. Śmierdziało palonym mięsem.
 
Armiel jest offline