Przepis na decyzje
czyli dyskusja na tle orgii
Shiba zmrużył oczy widząc Elfa. W końcu miał jakieś wyobrażenie, jakie uczucie musi wywoływać na Calamity noszenie jego olbrzymiej zbroi.
-
Ey, ey...Nie graj mi tu. Spać chciałem. - zaprotestował mimo, że z obozu dalej dochodziło mnóstwo dźwięków.
Na dobrą sprawę cała scena podchodziła pod prezentację szaleństwa niskiego stopnia. W końcu orgie nie były niczym normalnym. Zwłaszcza w obozie tuż za (zniszczoną) bandycką barykadą.
-
Co mnie droga do stolicy obchodzi jak właśnie z niej wyszedłem? - zapytał go zmęczonym głosem. -
A klątwa pewnie też jakaś miejscowa? Znaczy, bez szaleństwa.
-
Słuchać nie umiesz!- zaśmiał się bard i pacnął Shibe w głowę.-
Tunele miały prowadzić do Witlover! Połączenie między miastem naukowców a tą okolicą, ponoć miało skracać podróż do kilku dni., To było by wspaniałe co?- romażył się elf.
Faktycznie.
Podchmielony Shiba nie do końca rozumował poprawnie wypowiadane do niego słowa, choć umysł zdawał się powoli nabierać rozpędu.
Jeżeli pójdą do czarnej wody mogą zjednać się z grupą, która poszła do obozu bandytów.
W ten też sposób byliby w stanie ponownie wyruszyć do witlover bez większych przeszkód.
Z drugiej strony nawet, jeżeli za pomocą Madreda skontaktują się z Haną i Johnem to dwójka ta pozostanie jeszcze bardziej z tyłu.
Elf twierdził, że droga do namiotu to dwa dni, choć bóg jeden wie ile im faktycznie zajmie.
-
Myślę, że pójdziemy to sprawdzić. - odparł w końcu mając na myśli siebie i Calamity. Decyzja zależy również od rycerza. -
Im szybciej dojdziemy do Witlover tym lepiej.
-
A mógłbym wam towarzyszyć? Zawsze chciałem odwiedzić Czarną Wodę ale brakowało mi odwagi... -odparł grajek spuszczając głowę potulnie i zerkając na Shibe proszącym wzrokiem.
Shiba przyjrzał mu się uważnie od góry do dołu. Pomasował twarzą podbródek wyraźnie będąc w głębokim zamyśleniu. Niezależnie od tego czy analizował składającego propozycję elfa, czy po prostu zastanawiał się co on w ogóle powiedział, po krótkiej chwili niebieskoskóry dał odpowiedź.
-
Ale płacisz w piwie…Umiesz się bronić?
-
Znam podstawy szermierk.-odparł bard po czym dodał. -
I umiem nieźle uciekać!
-
Myślę, że starczy. - stwierdził podnosząc się z ziemi.
Poczuł ból w klatce piersiowej, za którą natychmiastowo się chwycił. Chciał zwrócić, ale nic nie poszło. Nie miał jednak pojęcia, dlaczego to właśnie serce go zabolało.
-
Zapytamy jeszcze blaszaka czy cię lubi.
Z zastanowieniem spojrzał na trawę. Byłaby użyteczna jednak Shiba nie za bardzo lubił tą praktykę. Zdecydował, że się pomęczy.
Machnął w stronę barda, aby szedł za nim, po czym ruszył w stronę ognia szukając Calamity.