Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2012, 17:37   #13
Shavitrah
 
Shavitrah's Avatar
 
Reputacja: 1 Shavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwu
Mimo, iż wyglądająca na właścicielkę przybytku kobieta na pierwszy rzut oka nie zamierzała podzielić się wiedzą odnośnie kupca, który niedawno odwiedził zamtuz po chwili zdanie zmieniła, na co wpływ miał zapewne dar Ezechiela.

- Był tu. Płacił dobrze - zaczęła kurtyzana, a barwa jej głosu wydała się przybyszom nieco zdeformowana - Wynajął trzy dziewczynki, zabawił w najdroższej izbie całą noc. Podobno nie mówił nic ciekawego, moje dziewuszki informują mnie o wszystkim. Chwalił się jeno swym bogactwem, rozrzutnie uszczuplając swój mieszek ze złotem, domagając się coraz bardziej wyszukanych udziwnień. Nie wiem dlaczego go szukacie, natomiast chyba nie jestem w stanie wam pomóc. Nie mam też pojęcia gdzie się teraz znajduje, jeśli o to wam chodzi. W każdym razie porusza się ze sporą świtą najemnych zbirów, co to w niemalże tuzin chłopa dwie panienki wynajęli na spółkę.

- Najemnych zbirów? Jaki wygląd? - Myroue zaciekawiona swoim znaleziskiem wyciągnęła z szafki kabaretki i wcisnęła sobie za ubranie. Nie wiedziała co to jest za ciuch, ale było na tyle małe że postanowiła to zwędzić i zbadać. Znalazła też flakonik perfum, zrobiła ciekawskie oczka i... wylała je w szafie. Rozlane perfumy wydawały się nie niszczyć drewna, ale pachniały tak intensywnie że elfka aż nadstawiła nosek i troszkę niczym igrając z ogniem niepewnie je powąchała z bliska. Zapach był dość dziwny, ale wydawał się przyjemny. Sięgnęła więc paluszkiem i musnęła plamę po czym cofnęła go do ust aby posmakować czy nadaje się to do picia. Nie nadawało, a elfka strasznie skrzywiła na twarzy chowając głowę głębiej w szafie i próbując wypluć niesmaczne “coś” co zdawało się siedzieć wciąż na jej języku. Spłoszona nie wzięła nic więcej, wychodząc z szafki jak poparzona. Rozchyliła drzwiczki kolejnej z szafek, a znalazła tam tylko jakiś marny sztylet który szybko oceniła wzrokiem na wystarczająco nieciekawą ludzką robotę by się nią w ogóle nie interesować i książkę. Ta druga była dość gruba, oprawiona skórą. Z jakimiś bazgrołami których elfka nie była w stanie przeczytać i bez obrazków. Księga przychodów i rozchodów znalazła się szybko za płaszczykiem wciąż w rękach Myroue. Miała zamiar pokazać ją tej ludzkiej kobiecie, która może coś z tego zrozumie. Czy ukarany przez bogów elf z karłowatymi uszkami mógł znać ten język? Było to w jakiś sposób prawdopodobne, ale wydawał się zajęty przesłuchaniem więc podeszła do stojącej na czatach Ilsy i wyjęła zza płaszcza księgę, pokazując jej tak by właścicielka domu nie widziała. Nie znała słówka “przydatne” więc po chwili wydukała szeptem.

- Ważne?


Szczęście sprzyjało przybyszom. Przerażone prostytutki pochowały się w izdebkach, w głównej sali pozostała jeno naćpana dziewoja wciąż tańcząca w rytm jedynie sobie słyszalnej muzyki tudzież właścicielka przybytku otumaniona magicznymi sztuczkami Ezechiela. Dlatego też, dla Myroue kradzież księgi, która do niedawna znajdowała się w jednej z szuflad nie stanowiła problemu. Atoli rychło wyszło na jaw, iż poszukiwania kupca w burdelu, a raczej poszlak mających pomóc go odnaleźć są bezcelowe. Gospodyni wciąż zarzekała się, iż nie wie dokąd pojechała karawana oraz że informacji, które mogłyby się przydać nie posiada.

Poza tym, księga którą zwędziła elfka nie była tym czym mogła się z początku wydawać. Gdy Ilsa przerzuciła kilka kartek, rychło zorientowała się, ze trzyma w ręku podręcznik do nauki pisania. Cóż, winniśmy być radzi, że na wsi z analfabetyzmem walczy się nawet w burdelach.
 
Shavitrah jest offline