Wyszedł z kopalni z kozakiem. Rozdzielili się. Każdy miał poszukać jakiegoś innego zejścia z powierzchni. Musiało być. Choćby szyb wentylacyjny albo szczelina wydrążona przez wodę. Oby tylko zmieścił się w taką dziurę - spojrzał z powątpiewaniem na swoje wielkie niczym bochenki chleba dłonie.
Przypadkiem zerknął dalej, pośród porozrzucane tu i ówdzie głazy. Zupełnie, jakby jakiś gigant bawił się rzucając skałami na prawo i lewo. Zauważył bielejące w słońcu szczątki jakiegoś nieszczęśnika. "Nikt nic nie wspominał o walkach w pobliżu kopalni..." - zastanawiał się, powoli zbliżając do znaleziska. "Może to przypadkowa ofiara wilków, czy innego zwierza..." - rozważał, gdy dobiegło go wołanie o pomoc.
Chwilę nasłuchiwał, skąd i kto woła. "Kozak!" - puścił się pędem w kierunku, gdzie miał szukać tamten. "Za późno..." - zdumiony wpatrywał się w szczurowatego stwora wielkości niskiego człowieka widocznie rozkoszującego się śmiercią mieszkańca wschodnich kresów Imperium. Stwór również był zaskoczony pojawieniem się kolejnego człowieka. Zareagował szybciej, niż Nulneńczyk i błyskawicznie ruszył w górę strumienia. Po chwili pogoni, coraz bardziej zmęczony Siggi zatrzymał się wreszcie, zdając sobie sprawę z z beznadziejności dalszego biegu. Tamten okazał się za szybki. Cholernie szybki.
Gdy tylko uspokoił oddech, postanowił wrócić do reszty, która albo dalej siedziała w kopalni, albo będzie kręcić się przy wejściu do niej. Razem zdecydują, co dalej. Mogli pójść w górę strumienia - tam, gdzie kierowała się bestia, albo pogrzebać trochę w miejscu, gdzie widział ludzkie szczątki.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Ostatnio edytowane przez Gob1in : 18-10-2012 o 11:27.
Powód: literówki
|