Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2012, 22:32   #46
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Odcięcie od komunikacji z resztą zespołu było dla Ann problemem, tylko ze względu na brak pomocy ze strony Remo. Praca w ciszy pozwalała skupić się tylko na zadaniu, które miała przed sobą. Tym razem przeszkodą w dotarciu do celu był solidny kawał betonu i stali. Prawdziwy bunkier zbudowany pod niepozorną ogrodową altanka i tarasem.
Dokładnie przyjrzała się panelowi, który stanowił jedyna drogę do dostania się do środka, w miarę szybko i bez większej demolki. Nie żeby miała coś przeciw dużym wybuchom. Tyle, że akurat w tym przypadku najważniejsza była dyskrecja. Już i tak musiała w domu pozostawić ślady swojej działalności. Lepiej by było ich jednak jak najmniej i były jak maksymalnie nierzucające się w oczy.

Skanery Tai-Pim szybko wykryły przebiegające w ścianie powyżej panela wiązki kabli. To była szansa na dostanie się do środka bez, umiejętności hakerskich, kodów dostępu i linii papilarnych, których odczyt dodatkowo warunkował uruchomienie zamka.
Dokładnie zaplanowała rozmieszczenie kilku małych mikroładunków, wystarczających by doprowadzić do naruszenia struktury betonu i jego spękania, zbyt małych by w niekontrolowany sposób uszkodzić panel lub znajdujące się pod betonem przewody.
Kilka uderzeń młotkiem dopełniło dzieła i skruszony materiał budowlany posypał się na posadzkę, a Ann mogła przystąpić do kolejnego etapu operacji.
Dzięki pomocy hakera i zapisanych w robocie sekwencji impulsów koniecznych do uruchomienia panelu przy windzie, miała spore szanse na otworzenie drzwi. Teoria tego przedsięwzięcia opierała się na jednym prostym założeniu: Ludzie rzadko silą się na urozmaicanie zabezpieczeń. Wszędzie mają te same kody, te same hasła. Oczywiście nie wszyscy, ale pomijając przezornych oraz kompletnych paranoików, większość społeczeństwa nie przywiązuje wagi do nadmiernej różnorodności.
Pozostawała jednak granica błędu, a nikt nie płaci za błędy tak boleśnie jak nieprzewidujący saper. Dlatego Ann ustawiła czasowe ustawienie przesłania impulsu w robocie. Sama zaś wyjechała na zewnątrz. Lubiła swojego robota, spędziła nad jego ulepszeniami sporo godzin, była to jednak tylko rzecz, którą łatwo było zastąpić albo nawet wykonać od nowa. Nie miała zamiaru bez powodu ryzykować własnego zdrowia czy nawet życia.

Założenia były trafne. Rachunek prawdopodobieństwa sprawdzał się po raz kolejny. Niestety Suarez okazał się poważniejszym przeciwnikiem niż przeciętny człowiek. Otwarte drzwi dawały wgląd do kolejnego pomieszczenia, ale sieć laserowych promieni skutecznie blokowała dalszą drogę.
- Cholera! - Wyrwało się z ust dziewczyny. Kogoś miej odpornego podobne przeszkody mogłyby przyprawić o frustrację. Ann nie należała jednak do osób, które poddawałyby się na widok trudności. Wręcz przeciwnie trudności wyzwalały w niej kolejne pokłady adrenaliny. Tym razem jednak rozmyślania nad sposobem pokonania przeszkody zajęły jej sporo czasu. a rozważania doprowadziły do zera i w końcu poddała się, dochodząc do wniosku, że będzie musiała zastosować „ostateczne rozwiązanie”.
Niestety wysadzenie panelu mogło zniszczyć laserową przeszkodę, mogło jednak równie dobrze ponownie zamknąć drzwi, a to zdecydowanie nie było po jej myśli. Należało się zabezpieczyć na taką ewentualność.

Doskonałym rozwiązaniem okazał się solidny grill z ogrodowej altany, a snujący się do tej pory bezczynnie po domu Suarezów Beckett, mógł się przynajmniej przydać do zniesienia go na dół i ustawienia na miejscu.
Ustawił go ostrożnie, zgodnie z instrukcjami dziewczyny. Grill miał blokować drzwi i jednocześnie nie mógł dotknąć żadnego z laserowych promieni.
Kolejny wybuch miał zablokować dopływ prądu do systemu zabezpieczeń i usunąć lasery.
Tym razem udało się prawie idealnie, prawie, bo odcięcie zasilania pogrążyło pomieszczenia na dole w absolutnych ciemnościach. Na szczęście pakując się na tę wyprawę, dziewczyna nie zapomniał o zabraniu latarek. Wolała mieć wolne ręce, zamocowała więc latarkę czołową na głowie i ruszyła z robotem w dłoniach na zwiedzanie pomieszczenia.
W głuchej ciszy jaka tu panowała słyszała za sobą kroki Becketta.

Po kolei zaglądała do wnęk w ścianie, wcześniej zabezpieczonych antywłamaniowymi roletami pozbawionymi blokady i nie stanowiącymi już żadnej przeszkody. Najwyraźniej brak zasilania i tutaj okazał się jej sprzymierzeńcem.
Dwóm pierwszym skrytkom nie poświęciła wiele uwagi, choć supernowoczesna broń i najnowocześniejsze wszczepy na pewno stanowiły cenne znalezisko. Nie po to jednak tutaj przyszli.
Trzecia wnęka okazała się natomiast niezwykle interesująca, nawet jeśli nie było w niej poszukiwanego przez C-T przedmiotu. To co się tu znajdowało mogło okazać się wyjątkowym znaleziskiem. Zaniepokoił ją natomiast fakt, że była chłodzona...

Niestety nie miała wiele czasu na rozmyślania, do jej uszu dotarł dźwięk windy, najwyraźniej ktoś przywołał ją na górę.
- Chodź - powiedziała do stojącego obok mężczyzny. - Musimy sprawdzić co się dzieje.
Stanęli po dwóch stronach zablokowanych drzwi tak by nie było ich widać w świetle otwierającej się windy. Skośnooka dziewczyna zgasiła latarkę. Wszystko spowiła nieprzenikniona ciemność.
Po kilku sekundach smuga światła poprzedziła głos Felipy:
- Prawdziwa Alice będzie tu.. za minutę.
- Pięknie! Po prostu pięknie!
- Ann natychmiast zabrała się za pakowanie swoich rzeczy. Całe szczęście, że zawsze starała się chować wszystko na miejscu. Teraz posprzątanie i zamknięcie walizki zabrało jej tylko kilka sekund.

- Muszę zabrać robota i sprzęt, ale wy macie wolne ręce. Weźcie koniecznie to co jest w chłodzonej skrytce.

Na szczęście posłuchali bez zbędnych dyskusji, a po wyjechaniu na powierzchnie pobiegli prosto do furgonetki. An zatrzymała się tylko na sekundę by odczepić miniaturowe urządzenie od Remo.
Skośnooka podeszła do samochodu, upchnęła zabrane z dołu rzeczy w najmniej widoczne miejsce, zastanawiając się co też może być w damskiej torbie, którą latynoska przytaszczyła z domu. Na wszelki wypadek to ją schowała najgłębiej. Z przodu ustawiła swoje rzeczy. Zdążyła jeszcze wyskoczyć na zewnątrz i zamknąć drzwi, gdy samochód z druga panią Suarez wyjechał zza zakrętu i zaparkował na podjeździe obok ich furgonetki.
Przypomniała sobie o pluskwach pozostawionych w domu. Nie miała już szans na ich usunięcie. Dyskretnie odwróciła się by przybyli nie widzieli ruchu jej ust:
- Kye. Nie mogę zlikwidować wszystkich śladów. Postaraj się pozamykać i pozacierać co możesz i odetnij się od łącza. Jak dziewczynom coś nie wyjdzie może się tu niedługo zrobić gorąco.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 12-10-2012 o 22:51.
Eleanor jest offline