Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2012, 22:43   #47
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Przetwarzał właśnie w myślach znalezioną wiadomość, która przy okazji poszła także do wszystkich. Suarez miał na swoim koncie sporo materiału do wykorzystania i błędem byłoby pozostawienie tego w spokoju. Nie zwracał uwagi na otoczenie, a także przez jakiś czas na inne wyświetlacze. Jutro czyli dzisiaj, dziewiętnasta czyli wciąż dość czasu. Safe Haven, nie miał pojęcia co to za miejsce, ale już wrzucił w wyszukiwarkę, nie dbając na razie o sprawdzanie wyników.
I wtedy pojawiło się zamieszanie na ekranie z kamery, zamieszanie, które przyciągnęło jego uwagę. Gdy zobaczył to co zobaczył, zaklął w myślach. Wciąż podłączony do sieci nie odczuwał poddenerwowania. Upewnił się jeszcze, czy dobrze widzi, przekazując tę informację wszystkim, którzy nie byli w zasięgu urządzeń zakłócających.
- Wróciła prawdziwa Alice, ma obstawę. Macie najwyżej półtorej minuty. Ostrzeżcie Ann, jej komunikator stracił zasięg.
Oni mieli półtorej minuty, ale on miał trochę więcej. Wciąż za mało, żeby zrobić wszystko co zamierzał jeszcze chwilę wcześniej, ale wystarczająco do zatarcia śladów ze swojej strony.

Najpierw wylogował się z zewnętrznego systemu, kasując wszelkie logi, zwłaszcza te dotyczące pomyślnego włamania. Zamiast tego podstawił masę błędów i porażek. Przy odrobinie szczęścia Corbin nie zorientuje się, że informacje o spotkaniu wyciekły, nawet jeśli szybko dowie się o tym, że ten cały cyrk to zwykłe włamanie. Podobne ślady zostawił przy jeszcze jednym folderze, ale co za dużo to niezdrowo. Suarez musiał domyślać się, że coś zostało odkryte, tylko nie mieć pojęcia co. Na koniec zabaw z komputerem podrzucił fałszywe ip, pokrętnie, ale jednak kierujące do Umbrelli. Pierwszej korporacji, która mu się nasunęła. Skoro Corp-Tech miał wyglądać na “niezainteresowanego” to niech tak zostanie. Potem pozamykał wszystko, wyłączył kamerę w pokoju Corbina i wyczyścił zapis z niej. Subtelności i tak poszły w cholerę.
Na koniec wystarczyło się wylogować.

Sprawa z ogólnym monitoringiem była prostsza, tyle tylko, że nie miał czasu na zabawę. Za jednym zamachem włączył wszystko, co wcześniej wyłączył, a potem skasował całe archiwum zawierające zapis z kamer i informacje dotyczące przełączania czujników. Po co szukać odpowiednich fragmentów, skoro to było błyskawiczne. Problem był jeden - jeśli to było jednostronnie kopiowane gdzieś jeszcze, to mieli kłopot. Remo tu jednak na nic już przydać się nie mógł, więc odłączył się, a potem puścił sygnał do swoich nadajników. Na wszelki wypadek autodestrukcja pochłonęła również te, które mogły zostać w kieszeni Ferrick.
- Posprzątałem na ile mogłem, nie musicie ryzykować zabierania wszystkich pchełek.
Pewnie i tak o tym zapomnieli, albo nie mieli kiedy tego zrobić. Kye odłączył się od sieci, głęboko wciągając powietrze.

Potrzebował kilkunastu sekund, aby powrócić do rzeczywistości. Akcja się na szczęście nie posypała, wszystko to można określić drobnymi trudnościami. Można było to bez problemu przełknąć po tym, jak zdobyli być może cholernie ważne info. Przesyłka mogła być na wyciągnięcie ręki, nawet bez dowiadywania się, gdzie owo Safe Haven leży. Byle tylko ten pieprzony złodziejaszek nie dowiedział się o rabunku. Remo nienawidził bezczynności, teraz ani nigdy, bezczynnego czekania na innych, którym rzadko ufał.
Dla dziewczyn mógł obecnie zrobić niewiele. Tyle, że miał ciągle numer Alice podpięty do odpowiedniego routingu, uważał też, że na szybko byłby w stanie przejąć połączenie. Mógł kilka rzeczy zainscenizować, ale marny z niego był aktor.
- Wciąż mam numer Alice w bazie, gdyby próbowała zadzwonić w niebezpieczne miejsce, dajcie znać, przejmę sygnał.
Chodziło o Thousand Faces. Tylko ten jeden numer wchodził w grę, zawsze to jednak coś. Kontroli nad wydarzeniami niestety nie miał.
 
Widz jest offline