The Old Pirate and the Sea
plus a bunch of cards
- Taa... - murzyn zawiesił się na moment, nie mogąc odkleić wzroku od jednej z przechodzących obok kelnerek -
Jadło brzmi dobrze... Wy tu sobie poradzicie, co nie?
Gort uniósł obie ręce, by w tym samym momencie klepnąć jednocześnie w plecy Fausta i Madreda, po czym, mówiąc kolokwialnie, zmył się, zostawiając formalne gadki blondynowi i technokracie. Sam zaś ruszył do lady by zamówić nieco rumu i rozsiadłszy się wygodnie z kuflem w ręku rozejrzał się po przybytku, szukając wzrokiem czegoś co mogłoby zapewnić mu nieco rozrywki. Do głowy szybko wpadło mu siłowanie się na rękę, jednakże czy w całym zajeździe znalazłby się ktoś godny by rzucić mu wyzwanie? W najgorszym razie mógł spróbować swoich sił w pokerze. Nie znał co prawda zasad gry, ale z jakiegoś nieznanego powodu zawsze miał szczęście do gier karcianych.
Do Gorta szybko przysiadło się trzech jego nowych załogantów z pełnymi kuflami jak i ociekającymi tłuszczem kawałami mięsa zatopionymi w gęstym sosie.
-
Kapitanie... -zwrócił się jeden znad misy przeżuwając w prostacki sposób jadło. -
... jak to jest na morzu? -dokończył przełykając potężną porcje i pomagając jej dostać się do żołądka falą złotego trunku.
- Na morzu? - zaczął Czarnoskóry z błyskiem w oku, upijając jednocześnie spory łyk z kufla. Gortowi daleko było do konesera, ale szybko zdołał stwierdzić, że trunek był dla niego zdecydowanie zbyt słodki i delikatny. W jego mniemaniu nie umywał się bynajmniej do prawdziwego rumu - gorzkiego i ostrego, palącego w gardle niczym sam piekielny ogień, a w żołądku zamieniającego się we wrzącą morską kipiel.
- Morze to cudowne miejsce - podjął w końcu. -
Daje ono człowiekowi to o czym od zawsze marzył, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. A tą rzeczą jest całkowita i niczym nieskrępowana w o l n o ś ć. Smaczku natomiast dodają jej niezmierzone skarby, tysiące wysp do odkrycia, zew przygody i najważniejszy fakt, że na morzu zawsze znajdzie się ktoś skory do bitki.
Kończąc wielkolud dopił ze swego kufla i postawił go z głośnym uderzeniem na ladzie.
- Zresztą, co będę wam robił smaka. Sami niedługo się o wszystkim przekonacie i możecie mi wierzyć, że jeszcze nie raz będziecie mi dziękować za wyciągnięcie was z tamtych klatek! Iwabababa! - murzyn roześmiał się, będąc w coraz to lepszym humorze. -
A tera dawaj który sakiewkę, bo wasz kapitan ma ochotę nieco się rozerwać!
To powiedziawszy wskazał podbródkiem na stół przy którym usiadł ostatni z jego nowych kamratów.
- Jak tylko wygram, połowa doli jest twoja. Jak przegram... ale ze mnie głupek! Przecież Czarnoskóry nigdy nie przegrywa! Iwabababa! - zarechotał rubasznie pirat, odbierając mieszek jednemu ze swych podwładnych, po czym ruszył do stolika przy którym siedzieli Fateus wraz z szulerem i trzema innymi graczami.
* * *
Fateus skorzystał z okazji jaką była karczma i przysiadł się naprzeciw rzezimieszka z kartami.
I wyłożył na stół z sakiewki jedną złotą monetę. Dowód, że ma ich więcej.
Docisnął mocniej kapelusz na głowie, tak że górną część twarzy skrywał cień i uśmiechnął się odsłaniając śnieżnobiałe zęby i... lekko za duże kły.-
Tooo... jaka stawka za partię ?
Facet z bliznami na brodzie uśmiechnął się szeroko, Fausteus znał ten uśmiech, typowy towarzysz krętacza który wyczuł kolejną osobę do obrobienia.
-
Tutaj gramy na wysokie stawki, mała ciemna dwa złotniki duża cztery. Dwie karty własne reszta odkryta, czyli tak zwany holdem. -przedstawił zasady nowemu graczowi zbierając karty ze stołu i zaczynając tasować. A robił to wprawnie, czyli nie wykonywał żadnych popisowych sztuczek, które mogłyby wzbudzić podejrzenia współgraczy, ale wprawne oko kapelusznika dostrzegało płynność ruchów i zapewne kilkuletnią wprawę w grach.
-Złoto przeciw plotkom... Co ty na to? Zwyciężę to zadam pytanie. A ty odpowiadasz szczerze. Przegrywam... Zgarniasz moje złoto.-rzekł z ironicznym uśmieszkiem Fateus, bynajmniej nie przejmując się karcianą wprawą przeciwnika. Wszak tego się w sumie spodziewał.
-
Ho, ho mamy tu bogacza? -zaśmiał się mężczyzna. -
Ale skoro nie dbasz o złoto, to proszę bardzo, ty i ja chcesz przetasować? -zapytał z uśmiechem szuler podsuwając karty przeciwnikowi.
- Oczywiście że obaj przetasujemy. Ty pierwszy... Która tu ślicznotka jest warta wyłożonego na nią złota? Tego pewnie nie powiesz za darmo?- rzekł z uśmiechem sztukmistrz spoglądając na dłonie szulera.
- Ohoho, czy to tak ładnie zabawiać się, nie zapraszając swego kapitana? - zapytał z rozbawieniem Gort, niespodziewanie obejmując Fateusa ramieniem grubym niczym boa dusiciel (i zapewne równie silnym). Po chwili jednak wyprostował się i z szerokim uśmiechem zakrzyknął:
- No to wykładać karty, szubrawcy! - to powiedziawszy rzucił na stół sakwę pełną monet. -
Kto ośmieli się rzucić wyzwanie Wielkiemu Czarnoskóremu!?
"Pssssst..." - Gort szepnął jednak po chwili dyskretnie do jednego ze swych kamratów - "A ty wyjaśnij mi na chybcika zasady, byle tak bym wszystko skumał."
-
Więc kolejny gracz... zapraszam więc.- rzekł szuler i począł tasować wprawnie karty, Fateus nie widział jednak by próbował je przekładać, czy podkładać coś nowego, a to znaczyło że nie jest byle oszustem łapiącym się tak tanich sztuczek. Gdy zakończył proces tasowania przekazał je sztukmistrzowi z uśmiechem by teraz on je potasował. Gort zaś dostał na boku bardzo szybka lekcje pokera, nie zrozumiał wszystkiego ale ogólny zarys zdołał pojąć.