Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2012, 19:22   #5
kabasz
 
kabasz's Avatar
 
Reputacja: 1 kabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetny
Zeruel

Zeruel miała pecha. No bo jak można inaczej wytłumaczyć to co zobaczyła rozkładając pergamin ?
Tusz jaki zazwyczaj pojawiał się na pergaminie w sposób klarowny i jasny wskazywał miejsce i osoby, jakie brały udział w jakimś wydarzeniu. To na co patrzyła teraz anielica było … niejednoznaczne.

Wyobraźcie sobie rozlany atrament na kartce papieru. Atrament nie jednostajny w stanie skupienia. Gdyby przyrównywać to co się działo na świecie do obrazu można by stwierdzić, że malarstwo abstrakcyjne właśnie zostało odkryte na nowo.

Jedyne co można było stwierdzić z pewnością to to, że świat się rozpadał, i nie potrzebna była ku temu żadna mapa.

Trzęsienia ziemi na planecie burzyły wszystkie budynki. Nie było bezpiecznego miejsca na ziemi. Ludzie wpadali w panikę.

Kapłani, których przygotowała na ten dzień Zeurel nieśli pomoc ludziom starając się podawać im najmocniejsze zioła i wywary – chcąc zwalczać nową chorobę w naturalny sposób. Nie przynosiło to jednak żadnych rezultatów, pogarszając tylko sytuacje. Choroba przyspieszała pod wpływem specyfików.

Na planecie pojawiało się coraz więcej ciemnozielonych budowli wysokich na kilkanaście metrów, kamienne bloki ociosane były w taki sposób, że ich gładka powierzchnia nie pozwalała na to, żeby chwycić się i wspiąć na ich szczyt.



Diehme
Dziewczyna zablokowała nieznajomemu dostęp do jej myśli, pozostawiając jednak silną nić powiązania, której pilnie strzegła tak, by obcy nie mógł się przezeń wedrzeć. Jednocześnie Empatią dokładnie, acz delikatnie, skanowała jego umysł, próbując - jeśli był dobrze osłonięty - przedrzeć się przez zasłony. Przy Empatii było to łatwiejsze niż przy Myślomowie, a mogła dzięki niej zobaczyć, jakie emocje towarzyszą mężczyźnie, na czym się skupia, może nawet, co jest jego celem.
Kłamanie myślą było niemożliwe, więc od razu, nawet nie próbując walczyć, odparła:
- On nie jest zwierzęciem. Jest rozumną istotą. Ale skoro to nie ty za tym stoisz, to kto? - zapytała, spoglądając jednocześnie na jednego z siedzących obok niej Heroldów. Na taką odległość porozumienie się z Bernem i tym nieznajomym jednocześnie było trudne - acz nie niewykonalne - więc dobrze by było, aby pozostali sięgnęli do złapanego Herolda. Po tym, jak Diehme utworzyła już nitkę połączenia, powinno im być łatwiej to zrobić.
- Hej, złap Berne'a. Może powie coś, co nam się przyda - wysłała. Na tak niewielką odległość było to niemal tym samym, co dla innych powiedzenie tego na głos. Nie wymagało to udziału dużej części jej świadomości. Jednocześnie wskazała Heroldowi drogę, jaką mógł się skontaktować z Bernem.

- Wyczuwasz Berne’a Die ? – Jeden z Heroldów zapytał zdziwioną myślą. – Spróbuj wzmocnić połączenie. Ja niczego nie wyczuwam.
- Ja też nie. – usłyszała w odpowiedzi od kolejnych osób biorących udział w rytuale.

Diehme próbowała wybadać jak najwięcej z zamiarów nieznajomego i jej to się udało. Wizja, która pojawiła się w jej umyśle nie była zbyt optymistyczna. Mężczyzna współczuł temu co działo się z Bernem. W umyśle Diehme pojawił się obraz przyszywanego ojca o wzroście noworodka. Zupełnie tak, jakby Berne zmniejszał swoje rozmiary zachowując przy tym proporcje dorosłego człowieka. Jak daleko miałaby się posunąć taka przemiana ? Jak bardzo zmaleje mężczyzna ? I czy w ogóle z tego stanu będzie możliwość powrotu ? Berne leżał skulony co jakiś czas przez jego ciało przechodziły fale bólu. Umierał wraz z swoim Towarzyszem, a przynajmniej takie wrażenie sprawiał jego widok.

- Powiem tobie wszystko co wiem z czystej uprzejmości kochanie.

Diehme nie spostrzegła momentu w którym nieznajomy przejął kontrolę nad podstawowymi czynnościami życiowymi kobiety. Mężczyzna z łatwością mógł kontrolować jej oddech, łaknienie a nawet wzrok. Jedynie umysł, który ochroniła przed wpływem obcej osoby stanowił jej ostatnią deskę ratunku. Coraz trudniej było jej jednak utrzymać równowagę.

- Diehme, wracaj, nie możesz się tak poświęcać. Berne by tego nie chciał – usłyszała w swoich myślach zmartwiony głos pozostałych Heroldów.
- Widzisz, moi znajomi mają zamiar podarować Seiratowi to o czym zawsze marzył. Valdemar. W tym celu potrzebuje siły i to takiej, która będzie w stanie zmieść z powierzchni ziemi legion najpotężniejszych ludzi z twojego świata. Jak was nazywają ? Heroldzi nieprawdaż ? Tam skąd pochodzę, miano to odnosi się do wychodka. Zabawne są nieraz te różnice między światami.

Mężczyzna zdawał się być rozbawiony wyznawanym Diehmie celem misji jego kompanów.

- Pomyślałem, że przed śmiercią należy tobie się odrobina prawdy. Seirat miał rację, nieziemsko trudno jest przełamać twoje bariery ochronne i dostać się do twojego umysłu to jak wyprawa do samego piekła. Jednak przejęcie kontroli nad twoim ciałem, skarbie to bułka z masłem. Potrzebujemy jeszcze minimum trzech dni i skończymy rytuał tworząc Zawistne Połączenie. Wybacz, że nie mogę pozwolić sobie na to, żebyś nam przeszkadzała.

Z nosa dziewczyny drobne kropelki krwi spadały na podłogę. Chociaż znała zamiary nieznajomego i jego przyjaciół nie wiedziała nadal gdzie są. Jeśli przyszło jej wykorzystać najmocniejsze z jej umiejętności teraz właśnie był na to czas.

Argo

Argo zbliżał się bardzo powoli do swojego celu. Jeśli ktokolwiek kiedykolwiek widział pędzącego ślimaka teraz miał okazję. Choć ta prędkość dawała Argo możliwość niezauważalnego dla postronnych poruszania się, no cóż demonem prędkości teraz on nie był i cały dystans do pokonania należał do bardzo, bardzo, naprawdę bardzo długich.

- Ok, Leo. Wszystko działa zgodnie z planem ? Czy możesz wymieniać myśli z duplikatem ? – Wyraźnie zaciekawiony Marcus zadał pytanie swemu koledze. Leo skupił się przez moment i wysłał w kierunku swojego klona prostą myśl.

- Słyszysz mnie ?
- Odbieram twój sygnał. – usłyszał w odpowiedzi.
- Tak, mogę. – Leo potwierdził uradowany. Co wprawiło pozostałą dwójkę jego kolegów w wyraźnie dobry nastrój.
- Dobrze, przekaż mu zatem propozycję mistrza.
- Jesteśmy tutaj z polecenia Mistrza. Osoby, która wie o wszystkim co dzieje się w każdym ze światów. Przybyliśmy tutaj, ponieważ ostatnio przestałeś wykonywać swoje eksperymenty. Wiemy o incydencie jaki miał miejsce z egzemplarzem Exp74b . Co istotne znamy powód dla którego odrzuciliście proces jego asymilacji. Jeśli interesuje cię dalsza rozmowa na ten temat chcemy porozmawiać z kimś decyzyjnym.

Minęła dokładnie jedna sekunda i dwadzieścia cztery tysięczne następnej zanim istota stojąca przed nimi podjęła decyzję co właściwie powinna zrobić.

Chwilę po wysłaniu sygnału - tuż przed punktem połączenia wyrosło kamienne drzewo. Argo od razu rozpoznał część monolitu jaka zmaterializowała się nieopodal. Jednostka decyzyjna w całej swej okazałości wyrosła rozpościerając dookoła kamienne gałęzie.

- Jestem Sys112358. Od Exp9864591043821742346109 w skrócie Leo2 wiem, że macie w sobie wiele do zaoferowania. Chcę wiedzieć jak mogę rozwiązać problem połączenia z Argo – Exp74b.

Argo usłyszał sygnał wysłany przez jednostkę decyzyjną i choć nie rozumiał ani słowa z tego co mówili ludzie, doskonale rozumiał, że jeśli chce połączyć się z Monolitem, teraz może być ku temu jedyna taka okazja.

Gdyby tylko jeszcze znał sposób na zrozumienie tego co mówią ludzie, nie będąc przy tym narażonym na niebezpieczeństwo.

- Z tego co tłumaczył nam mistrz to musiało być bardzo nieprzyjemne. Stracić tak nagle świadomość jedności z planetą. Poczuć po raz pierwszy emocje. A wszystko to przez wynik eksperymentu, którego się przeprowadzało samemu. A wszystko to przez to, że na planecie stworzonej i sterowanej przez maszynę na nowo pojawiło się coś co zostało dawno temu zniszczone. Pojawiła się dusza.

- Zatem tak to nazywacie. - Odpowiedział Sys112358. Jestem zaznajomiony z tym określeniem. Nie przestałem liczyć prawdopodobieństwa wystąpienia tego wśród innych eksperymentów. Nie mam jednak wszystkich potrzebnych danych. Czy wasz Mistrz byłby w stanie nam pomóc ?

Ludzie rozpoczęli długą przemowę najwyraźniej konsultując coś między sobą. Argo był świadkiem czegoś wielkiego. Na chwilę obecną jednak, miał możliwość usłyszenia tylko jednej ze stron.
 
__________________
The world doesn't need anything from you, but you need to give the world something. That's way you are alive.
kabasz jest offline