Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2012, 03:18   #28
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Wychodząc z kuchni puścił Elizę przodem, by poprowadziła go do właściwego pokoju. Wszedł jako drugi nadziewając się na bystre spojrzenie babcinych oczu. Jej wzrok emanował smutnym spokojem pozbawiającym przytłumioną zieleń charakterystycznego blasku zaangażowania w życie.

Smutek zamiast radości, marazm zamiast życia, zmęczenie zamiast napędzającej złości, zmęczenie zamiast energii.

Niemcy-pomyślał pogardliwie czując wzbierającą falę irytacji. Szczęście wylewało się z każdego domu pod skrzydłami ich jaśnie panujących miłościwych opiekunów. Domownicy niemalże topili się w tym szczęściu, dławili i umierali z jego nadmiaru. Przecież było tak wspaniale!
Jeno źli Polacy rękami i nogami zapierali się przed krainą obfitości, a także oczyszczeniem ze ścierwa innych, pełnoprawnych obywateli, by doskonałością mógł kierować wąsaty kurdupel o głosie zarzynanej świni zaczesany jak ciota.

Mein Fuhrer-pomyślał jadowicie, lecz od razu go zemdliło.
Sprzęgło wiedział, iż nigdy nie może spotkać się z Adolfem twarzą w twarz, jeśli ten mały gremlin nie chce mieć na sobie Albertowego posiłku spożytego przed spotkaniem.

Otulona kraciastym kocem starowinka musiała urodzić się kilkanaście lat wcześniej niż jego matka, acz nie na tyle wcześnie, by urodzić się w wolnym kraju.
Ponowne zniewolenie musiało być dla niej straszne. Dano jej posmakować wolności tylko po to, by ponownie ją zabrać.

Reakcje na kolejną okupację bywały różne. Od ślepej furii po strzał w głowę ze łzami w oczach. Jedno i drugie było nieskończenie głupie, gdyż oznaczało szał berserkera lub całkowitą rezygnację.
Babcia Elizy bliższa była drugiemu stanowi, jednakże nie dziwił się temu. Ponowne wtargnięcie obcych sił podkopało nadzieje wielu ludzi.

Niemniej na wielu twarzach widział również coś, co powinno Niemców nawiedzać w najciemniejsze noce. Ponurą zaciętość i twórczą złość - czarny klejnot w koronie determinacji.

Albert podszedł do bujanego fotela zajmowanego przez babcię. Z lekkim uśmiechem zastosował najbardziej eleganckie powitanie w stosunku do kobiety, jakie tylko znał. Nauka jego dziadka przekazana przez najstarszego brata.
Cofnął się o kilka kroków na swą poprzednią pozycję. Dostrzegł szczery uśmiech obejmujący całe oblicze niemalże pozbawione zmarszczek. Przynajmniej tyle mógł dać.

-Zje pan z nami zupę-postanowiła, jakby w ramach rekompensaty za poprzednie przerwania potwierdzenia propozycji.
Przez całe zamieszanie spowodowane jego przybyciem obiad zdążył już się ugotować. Wystarczyło jedynie położyć obrus, nalać na talerz i rozdać łyżki.

Bardzo szybko znalazł się przy stole jedząc wspaniale pachnącą zupę jarzynową zagryzając ją chlebem.
W tym czasie babcia Elizy zdradziła, iż ma na imię Anna i przed wojną była bibliotekarką, lecz nie wiedział w której z bibliotek. Był jej wdzięczny za wszelkie niedoprecyzowania, jakie pojawiły się w jej wypowiedzi.

Albert nie chciał wiedzieć niczego. Nie pytał o to. Najchętniej przerwałby gospodyni i poprosił, by niczego więcej nie mówiła, lecz nie chciał być nieuprzejmy dla gospodyń.

Niemniej coś nie dawało mu spokoju. Dlaczego babcia Elizy mu to mówiła? Żadna z nich, w ocenie Wilgi nie zachowywała się ani trochę podejrzanie, przeciwnie. Były bardzo uprzejme, niczego nie chciały wiedzieć.
A jednak mimo wszystko coś było nie w porządku.

Były w zmowie z Niemcami? Chciały go sprawdzić? Może jest po prostu przewrażliwiony?

Nic nie mówiąc przełknął ostatnią łyżkę zupy.
Nagle podniósł głowę, gdy rozległo się pukanie. Czekały na kogoś? Przedniósł wzrok na kobiety, lecz obie wyglądały na zaniepokojone, a w szczególności młodsza z nich.
Prócz niespodziewanego najścia wszystko wydawało się być w porządku.

Szybko rozejrzał się po pokoju cicho wstając od stołu. Możliwości ukrycia się było niewiele.

Stół, pod którym mógł próbować się skryć natychmiast sklasyfikowany został jako najgorszy pomysł. Tam zajrzą w pierwszej kolejności, a może nawet nie potrzebowaliby zaglądać, gdyby zauważyli stopy.

Wydostanie się przez okno też było jakimś wyjściem, ale ocenił, iż Niemcy mogli postawić czujkę alarmującą o wychodzących. Wpadłby w pułapkę, z której najprawdopodobniej nie zdołał się wydostać.




Trzecią możliwością była szafa. Czuł, że jest to zły pomysł, aczkolwiek lepszego nie posiadał.

-Niech pan się schowa. Ja otworzę-powiedziała, zaś Albertowi nie trzeba było dwa razy powtarzać.
Uprzednio wsuwając krzesło, by wyglądało jak reszta nieużywanych podbiegł na palcach do mebla z jedynymi śladami jego obecności - talerzem i łyżką.

-Już idę! Proszę chwilkę poczekać!-zawołała, patrząc na Sprzęgło ze strachem.

Pospiesznie uchylił drzwi, rzucając talerz na jedną półkę z ubraniami, a sztuciec na drugą, by uniknąć brzęków, po czym sam wszedł zamykając za sobą drzwi. W środku było mało miejsca ze względu na nisko zawieszoną rurę podtrzymującą wieszak z paltami.
Skrywały uciekiniera za wyjątkiem stóp. Niewiele myśląc Wilga zrzucił jeden z płaszczy tak, by wyglądał na rzucony. Wieszak ukrył razem z własnymi nogami.
Drugą ręką wyszarpnął pistolet zza pasa.

Przezornie zapamiętał usytuowanie okna, a teraz nasłuchiwał gotowy do strzału oraz ucieczki.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 14-10-2012 o 11:55. Powód: Grafika
Alaron Elessedil jest offline