Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2012, 15:06   #53
Elas
 
Elas's Avatar
 
Reputacja: 1 Elas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znany
~Sprzedam miasto! Puste, prawie nieużywane.~

John nerwowo rozglądał się po wyglądającym na wymarłe mieście. W pierwszej chwili gdy zobaczył obsiadające budynku chmary kruków spodziewał się że na ulicach zastaną ślady masakry, w końcu padlinożerne ptaki nie przyleciały tu bez powodu, jednak nic podobnego się nie stało. Gdy bezpiecznie dotarli w pobliże cyrkowego namiotu John zagadnął
- Zapewne nie będzie to dla ciebie nowością ale coś mi tu stanowczo nie gra... Zanim zajrzymy do środka proponowałbym przynajmniej sprawdzić czy w mieście jest ktokolwiek zdolny do udzielenia nam jakichkolwiek przydatnych informacji.
Brzmiało to znacznie lepiej niż stwierdzenie, że po prostu John niezbyt przepadał za cyrkiem, klaunami i wszystkim co było z nimi związane...
Hana zatrzymała konia i niemalże odruchowo skierowała dłoń w kierunku pręta. Przyzwyczajona do tłoku i zabawy czuła sie nieswojo w mieście, które wyglądało na zdecydowanie opuszczone. Tym bardziej, że nie było to typowe, opuszczone miasto! Bardziej wyglądało to, jakby ktoś pstryknął palcami i wszyscy grzecznie je opuścili. Zero śladów paniki czy krwi.
- Nie wiem, czy kogoś tu znajdziemy, ale w jednym masz racje. Coś tu nie gra. - potwierdziła oczywistą oczywistość, zeskakując przy tym z konia. Przywiązała go do najbliższej rzeczy która się do tego nadawała i zdjęła z pleców pręt.
- Proponuje sprawdzić karczmę. - stwierdziła, blednąc przy tym nieco. Nie czekając na potwierdzenie bądź zaprzeczenie czy jakąkolwiek inną propozycje, ruszyła w tamtym kierunku, blednąc coraz bardziej z całym krokiem. Co może być w opuszczonej karczmie? Cóż, Hana miała zamiar się przekonać, zaglądając przez okno.
Widok był zaś naprawdę intrygujący. Na stołach stały kufle, oraz talerze, niektóre już puste inne z niedojedzonymi potrawami. Dziewczyna była pewna że w kilku kuflach znajdowało się jeszcze niedopite piwo. Krzesła były odsunięte, jak gdyby wszyscy nagle wstali zostawiając posiłki, wyszli a karczmarz wraz z nimi grzecznie zamykając swój przybytek na klucz. Co ciekawe przez okno nie było widać leżących na stole sakiewek czy kapeluszy, jak gdyby wszystko zostało zabrane.
- Wygląda, jakby wszyscy poszli na przedstawienie. - stwierdziła Hana, jakby radosnym głosem. Być może w ten sposób próbowała sobie dodać odwagi? Cóż, sama nie była pewna.
- Możliwe, że ich ostatnie. - dodała po chwili, pokazując, że i czarnym humorem można błysnąć! Wzięła pręt w rękę i postukała w szybe. Reakcji nie było, jedynie szkło wydawało sie nieco oburzone takim traktowaniem.
- Będę wchodzić do środka. - oznajmiła Hana i na samą tą myśl pobladła jeszcze bardziej. Jeszcze trochę i będzie wyglądać niczym trup! Cóż, przynajmniej będzie pasować do otoczenia. Wiele nie myśląc, postanowiła wybić szybę i wejść do środka. Powstrzymał ją jednak głos Johna.
- Zaczekaj chwilę! - John podniósł głos chcąc powstrzymać Hanę - Jestem w stanie dostać się do środka bez zbijania szyb, być może od wewnątrz będę mógł otworzyć drzwi i wpuścić cię do środka
- Możesz spróbować. Ale jak ci nie wyjdzie, wybijam szybę. - oznajmiła Hana, opuszczając nieco pręt.
Mimo nastroju niepokoju panującego w tym miejscu John miał wrażenie że w karczmie jest bezpieczniej niż na zewnątrz pod warunkiem że nikt nie naruszy spokoju i ciszy tego miejsca jak miałoby miejsce w przypadku gdyby Hana zaczęła zbijać okno chcąc wejść do środka. Teleportował się więc do wewnątrz by sprawdzić czy klucz nie znajduje się w zamku lub nie leży gdzieś za barem.
John rozejrzał się po cichej karczmie, ale nie znalazł niczego po za niedopitym piwskiem i niedokończonymi posiłkami. Nie było klucza, czy płaszczy gości, nigdzie nie walili się pijacy czy czające się pod stołem wystraszone dzieci. Pusto i niesamowicie cicho, jedynym znaleziskiem były pieniądze znajdujące się w metalowej puszcze pod ladą. Kilka srebrników, pewnie dzisiejszy utarg. Hana natomiast, zgodnie z swoją obietnicą, postanowiła dostać się do środku przez szybę, niszcząc ją wcześniej.
Szyba znalazła się na ziemi w bardzo malutkich kawałkach, a dziewczyna wskoczyła przez wybite okno. Jednak wbrew temu czego obawiał się John niczego to nie zmieniło, wciąż było tak samo spokojnie i dziwnie.
- Mam wrażenie, że wszyscy poszli do tego namiotu. - oznajmiła Hana, depcząc przy tym jeden z kawałków szkła.
- Trzebaby więc to sprawdzić. - dodała po chwili. Cóż, w końcu co innego pozostało? Odjechanie bez żadnych rezultatów? To oznaczałoby tylko stratę czasu.
- Jestem pewna, że poza namiotem nikogo nie ma... więc zostań tu. - słowom Hany z pewnością daleko było do prośby. W końcu stwierdziła, że będzie go chronić. A nie ma nic bezpieczniejszego niż nieangażowanie się w niebezpieczne sytuacje.
- W razie czego krzycz. - dodała jeszcze, uśmiechając się przy tym lekko, po czym opuściła karczmę. Wolnym krokiem i z prętem w ręce ruszyła w kierunku namiotu, blednąc z każdym metrem. Gdy była przy wyjściu, jej skóra była niemalże biała. Uśmiechnęła się minimalnie, próbując dodać sobie odwagi - i weszła do środka.
 
Elas jest offline