Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2006, 13:28   #29
Ratkin
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Khael wrócił na swoją pozycje u boku Hadrogha. Jego twarz jak zazwyczaj, poza chwilami kłótni z Myszonem, nie wyrażała żadnych emocji.
-Dziękuje za szybką reakcje, jednak na szczęście nie była ona konieczna.- kupiec zmarszczył swoje jasne brwi odcinające się na ogorzałeś skórze - Wyglądasz na niezadowolonego?
-Użyłem zwoju którego nie jestem pewien czy udało mi sie poprawnie skopiować do mej księgi czarów. Poza tym wyrażam wątpliwość co do składu naszej wyprawy. Zobowiązałem się do wykorzystywania jak to tylko możliwe moich umiejętności w celu ochrony Ciebie i twojego towaru. O ile pomoc innym współpracownikom zalicza się niewątpliwie do działań na rzecz tej ochrony o tyle obawiam się że w kolejnej podobnej sytuacji gdzie ktoś przez nieuwage czy też specjalnie ryzykuje moje życie -a mam wrażenie że moge sie czuc w tym miescie o wiele bardziej zagrożony niż na przykład nasz wspólpracownik krasnolud może się takim działaniem również okazać prewencyjne działanie skierowane przeciw współpracownikom...
- Khael odpowiedział w języku chondatskim - z szerokim zasobem słów ale potwornym akcentem, niemal na pewno językiem nauczonym z ksiąg a nie z praktyki co zastanowiło kupca.
-Nie życzę sobie żeby kto kolwiek z uczestników naszej wyprawy czyhał na życie pozostałych...
-Nigdzie nie wspomniałem o odebraniu komukolwiek życia, jednak nie zawacham się jeśli będzie zagrażał mi bezpośrednio, a za takowe zagrożenie mogę uznać nie tylko usiłowanie ulokowania czyjegoś brudnego ostrza w moich plecach. Poza tym wyrażam swoje nie zadowolenie z renegocjacji wynagrodzenia tego karła. Osobiście nie przeszkadza mi to ale doradzałbym zastanowić się nad poziomem wynagrodzenia i przez to zapewne lojalności takich najemników jak ten duergar, takie zachowanie nie wróży nic dobrego. Ja dałem ci moje słowo honoru, nie jestem najemnikiem, nasza relacje jak już mówiłem traktuje jako współpracę, wzajemne zobowiązanie a nie prace. Pieniądze które od ciebie dostane traktuje jako koszty utrzymania, choć nie neguje że sporych - ale życie arkanisty jest drogie...


Khael odwrócił się do krasnoluda, spojrzał na niego z góry i rzekł w duergarskim dialekcie krasnoludzkiego - Po co to zrobiłeś? Mój chowaniec pamięta cię - zajmij się swojim zadaniem a nie szpieguj innych. I nie wydzieraj się tak bo narażasz nas i jeszcze się może okazać że jesteś mniej przydatny od orko-krwistego. Nie grożę ci ale ostrzegam - jeśli zagrozisz moim celom to nie kryj się w cieniu. Jeśli ty odwrócisz się od swoich kompanów tak cienie odwrócą się od ciebie. Jednak podkreślam że dopuki działamy razem możesz nie obawiać się zdrady z mojej strony - masz na to mojej słowo honoru - oraz liczyć na pomoc, nie zawiedź mnie jednak. - kiedy spojrzenia szarego krasnoluda i Khaela spotkały się, arkanista zdjął skrywającą jego oczy iluzje i przez ułamek sekundy na twarzy duergara pojawiła się niepewność kiedy spojrzał w mrok jakiego nie oglądał przez długie lata życia w podmroku. Radsvina zaczęło zastanawiać kim naprawdę był ten rzekomo ludzki mag. Poza nienaturalnymi oczami nie zauważał żadnych innych oznak piekielnej linii krwi, nawet jak zauważył, lewe lekko spiczaste ucho było po prostu lekko zdeformowane z powodu blizny. Skórę miał bladą jak na człowieka, jakby w spędzał bez kontaktu ze słońcem większość czasu - sporo musiał mieszkać w podmroku już, ale skąd pochodził? Jego ubiór był drogi, czarny kaftan opinający sie na jego smukłej sylwetce sięgał az po kostki i był misternie zdobiony szarą nicią w motywy wyjących sie spiral i może... macek? Jego buty były równie drogie - ale zapłacił za jakość i funkcjonalność. Najbardziej zastanawiała go jednak łączna wartość tego ekwipunku - w pasa zwisało mu kilka różdżek, najdroższa była by chyba warta nawet jako bezwartościowa ozdoba bo chyba była pokryta masą perłową, sporo dobrego wina mógłby wypić gdyby ją sprzedał, to pewne. Jednak najdroższe bez sprzecznie było berło z którym sie nie rozstawał , nawet przywiązał je sobie długą jedwabną lina w szarym kolorze, do nadgarstka! Jednak nie wszystko w jego sprzętach było w dobrym stanie zauważył gdy mag odwrócił się i wrzucił na wóz swój ciężki, drogi płaszcz - jego droga zapewne magiczna ochrona była prowizorycznie połatana i zapewne nie zapewniała już ochrony przed niczym poza chłodem powierzchniowych nocy. Mag - czy też jak on sam siebie zwał 'arkanista' - szukając czegoś w sakwie na chwile zdjętej z wozu zrównał się z pół-orkiem.
-Iluzja sama zejdzie jutro o tej porze. -Crothar był zaskoczony akcentem - jeśli tak można nazwać intonacje w języku jego dzikich przodków. Najwyraźniej ten delikatny czarodziej często miał do czynienia z orkami gdyż mówił ich językiem w bardzo sprawny sposób, chociaż trzeba przyznać że sama zdolność nauki całego słownictwa tego języka nie wymagała zbyt wiele czasu i talentu, czego jednak o samej wymowie nie można było już powiedzieć.
- Szefie? W języku tych potworów też mówisz? - Myszon wydrapał się ze swojego posłania w wiklinowym koszu leżącym na wozie i również był nieco zdziwiony.
-To prosty język, w mojej ojczyźnie dosyć przydatny gdyż jak wiadomo orki nie mają zbyt silnej woli więc doskonale nadają się na niewolników, ale jako że trudno je nauczyć obcych języków to my uczymy się ich języka - to o wiele praktyczniejsze. Ale przyznam że mimo małego nakładu czasu jaki potrzeba by się nauczyć niewielu moich ziomków przykłada do tego by płynni sie nim posługiwać. Ja mieszkałem blisko obozu niewolników i miałem z nimi sporo do czynienia, urzekała mnie ich gra na bębnach i nawet trochę sie nauczyłem grać od mojego prywatnego sługi.
-Ork cię uczył grywać na bębnie? Jakby co - oszczędź mi próbek swojego talentu, błagam szefie...
 
Ratkin jest offline