Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2012, 21:47   #11
DaFuq
 
DaFuq's Avatar
 
Reputacja: 1 DaFuq nie jest za bardzo znany
Podróż do Detroit przebiegała pomyślnie. Do tej pory zdarzył się tylko głupi incydent z transporterem opancerzonym, ale żołnierzom było gorąco w środku więc klapa na dachu była otwarta. Ten świeży powiew zimnego powietrza kosztował ich życie. Stało się to niedaleko Kalamazoo i kiedy Świt upewnił się, że wszyscy są martwi, co w praktyce oznaczało dekapitację ciał, wyciągnął bak z zapasową benzyną umieszczony z tyłu pojazdu. Następnie rozlał całą benzynę w środku i rzucił zapałkę.
Przed podpaleniem szukał jeszcze jakiegoś prowiantu, ale nie znalazł nic poza konserwami, których już i tak ma 5 puszek w torbie przytroczonej do motocykla, więc pozwolił konserwom spłonąć razem z całym tym bałaganem, który zostawił. Był podekscytowany. W końcu miał cel po kilku latach błąkania się po kraju.
Jego motocykl pędził po pustych szosach, niby napędzany jakąś zewnętrzną siłą Świt nie bał się tego. Rzadko kiedy odczuwał strach. Najczęściej po prostu chciał umrzeć. Wiedział też, że jeżeli dziwne zjawiska pojawiają się naokoło niego, to znaczy że już niedługo znów zobaczy się ze swym...z braku lepszego określenia nazywał go "ojcem chrzestnym". Było to mniej więcej tak właściwe jak nazwać leniwca drapieżnym i sadystycznym pomiotem piekieł, ale Świt nigdy nie zważał specjalnie na słowa. Jego życie to przez ostatnie 3 lata kolejno: krew, krzyki, śmierć i gitara. Rzadko spotykał nawet ludzi, których nie musiał zabijać.
Obecnie więc czuł mieszaninę różnych emocji. Tętno przyspieszyło, pot wystąpił na czoło. Spuścił gardę, stracił czujność. Zwykłe auto, hałasujące jak cholera, przejechało sobie a on niczego nie zauważył. Odwrócił się błyskawicznie kiedy nieznany typ wyszedł ze stacji i w sekundę podjął decyzję. Zaczął wyciągać i wsadzać rzeczy z powrotem do plecaka z gorliwością uczniów podstawówki, którzy muszą sprzedawczyni w sklepie zademonstrować jak bardzo chcą znaleźć dowód tożsamości i jak uporczywie on ucieka z zasięgu ich dłoni.
- Kiedy tylko pojedzie - szepnął do siebie - podążę za nim.
- Brawo! Jesteś iście zwyrodniałym, maniakalnym, psychopatycznym pustelnikiem! Moja krew! - wykrzyknął diabeł klepiąc go z całej siły w plecy.
Świt się nie poruszył. On przecież nie istnieje.
 
DaFuq jest offline