Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2012, 16:23   #122
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Potyczka nie zakończyła się ani dobrze, ani przyjemnie, za to szczęśliwie nie tragicznie. Nachylił się nad Kornik, ostrożnie wlewając miksturę do ust rudowłosej. Cały czas uważał, że jest za młoda i delikatna na takie rzeczy, tyle, że życie zdecydowało za nią. Zapewne chciała wrócić do domu i normalnego życia, a teraz była przenoszona do powozu, ciężko ranna i nieprzytomna. Na chwilę zapomniał nawet o swoich ranach i obolałym ciele. Szczęśliwie, była tu jeszcze Isha, a także ten lord ze swoimi miksturami, nieco poprawiającymi sytuację. Czarnowłosy nie sądził bowiem, że to w czym teraz wzięli udział, to był koniec niezbyt przyjemnego dnia.
- Mi na imię Mruk. To jak się tu znaleźliśmy nie jest ważne, ważne jest, że przed nami przybyły duchy... jakichś dawnych władców czy bardziej tyranów. Zabili już trochę ludzi, a nasza podróż w tym kierunku miała zapobiec dalszym zabójstwom. Obawiam się, że muszę zasugerować pośpiech. Da się z nimi walczyć, ale trzeba być przygotowanym. Są tu jakieś legendy dotyczące dawnych czasów?
Sir Lark myślał przez chwilę, a potem pokręcił głową.
- Typowe legendy ludowe tylko. O tym, że kiedyś rządzili okolicą tyrani, którzy nocami przywoływali niesamowite cienie, przed którymi ludzie kryli się w piwnicach. Za każde przewinienie nakładali paskudne klątwy, lub zwyczajnie zabijali. Ale niewiele w tym konkretów, może w jakiś księgach coś by się znalazło. Mój ojciec ma kilka kronik.
Mruk nie drążył, nie licząc tu na konkrety. A na pogadankę z fircykowatym lordem, chociaż zachowującym się kompetentnie, to ochoty zbytniej nie miał. Trupy i ranni jeszcze dodawali swoje do tej niechęci.

Skorzystanie z wierzchowca było miłą odmianą, chociaż zaskoczyły go słowa Ishy. Spojrzał na biegnącego obok Momo.
- Tropiciele zawsze mi się wydawali naturalnie związani ze zwierzętami.
Kobieta przytulała się do jego pleców zupełnie naturalnie, ale i bez okazji do jakiś podtekstów. Chwilowo oboje nie mieli ochoty na żarty.
- Ale tylko ci z równin spędzają całe życie na jeździe na nich. Moją naturą są lasy. Po dzikich ostępach i tak nie przejedziesz na koniu.
- I tak wydaje mi się to dziwne. Swojego zwierzęcia też nie masz, a ma zarówno Kornik jak i ten cały druid, który druida tylko tym zwierzęciem mi przypominał
- mężczyzna nie drążył tematu. - Wrócisz tam, gdy zakończymy to co musimy tutaj zrobić?
Isha milczała przez chwilę. Potem odezwała się nieco zmienionym głosem.
- Nie. Opuściłam ziemie mojego klanu z konkretnego powodu... i nie mogę wrócić dopóki czegoś nie... załatwię.
Ton jej wypowiedzi wyraźnie twierdził, że nie ma co dopytywać, Mruk więc zachował ciszę aż do chwili, gdy ich oczom ukazały się zamglone mury zamku.

Mimo, że to Snitche formalnie tu dowodził, czarnowłosy dał gestem znak do zatrzymania się. Isha zeskoczyła z wierzchowca z ulgą, a on podjechał do lorda.
- Nie powinniśmy dalej jechać otwarcie. To nie wygląda dobrze, a nie znamy możliwości tych duchów. Masz jakąś linę? Długą?
Isha w tym czasie zdążyła już dojść do granicy drzew i pokręcić głową na nie zadane pytanie.
- Nikogo nie widzę, brama otwarta, ale krata zamknięta. Nic podejrzanego... oprócz braku ludzi.
Mruk wymownie spojrzał na sir Larka, który po raz kolejny potwierdził fakt, że nie był tak niekompetentny, na jakiego mógł wyglądać. Albo nie chciał ponosić większej odpowiedzialności. Skinął na ludzi, którzy zjechali trochę z traktu.
- Pójdę z wami. Z drugiej strony jest furta, tam możemy spróbować.
Mruk pokręcił głową. Nie chciał robić hałasu.
- Pójdźmy cicho. Powinno się udać dorzucić liną odpowiednio wysoko, a jeśli nie to spróbujemy inaczej. Nie macie tu jakiś tajnych przejść czy coś?
Lena przygotowała łuk, a Isha wymieniła złamaną włócznię na miecz jednego z zabitych w walce z koboldami strażników. Lord pokręcił głową.
- Od zewnątrz będzie zablokowane, nawet jakbym pamiętał, gdzie ono wychodzi. Nigdy nie musiałem z niego korzystać.
Mruk skinął głową. Choć to co wyczytał z twarzy tego człowieka, sprawiło, że zastanowił się nad jego prawdomównością. Teraz nie mieli jednakże na to czasu, więc tylko postanowił zachować ostrożność. Ruszył powoli w kierunku zamku, okrążając go od strony najmniej widocznej od strony bramy. Mgła była niestety zbyt rzadka, aby ich ukryć, ale mury i tak wyglądały na zupełnie opustoszałe.
 
Sekal jest offline