KOLES Rozwścieczony wariat w czerwonej koszulce rzucił się pomimo związania i odurzenia drug`iem, na swojego napastliwego Miłego Przewodnika. On przynajmniej miał jaja, ale umysł Kolesia nie chciał wchodzić w szczegóły. To pozwoliło mu w miarę zręcznie wypieścić jego genitalia tak samo jak planował zrobić to ten gruby chuj. POW!
Czaszka zabolała ich obojga jednak grubas padł na ziemię oszołomiony z nosem z którego lała się krew. Z twojego również. Przeciwnik zaczął lekko krzyczeć, niemniej jednak Dude skoczył na niego obiema nogami , prosto na klatkę. Tłuszcz nieco zamortyzował uderzenie, jednak facet dostał całkowitego bezdechu a jego oczy chciały wyskoczyć z orbit. Próbował skierować parówkowe palce w stronę kieszeni, znajdował się w niej mały rewolwer , koleś skoczył bez zastanowienia, palce lekko się zgniotły a on zakrzyczał. Broń powędrowała w stronę potłuczonych umywalek. Ktoś zaczął wołać z zewnątrz. Usłyszałeś kroki, bieg. To trochę zbiło Cię z tropu , ale i tak nie miałeś zbytnio możliwości. Drzwi otworzyły się i wparował przez nie mocno umięśniony strażnik z bronią w ręku. Dostałeś w łeb 10mm pistoletem i padłeś. Nie zabolało , opiat jeszcze miło działał. Nie czułeś bólu , co tylko zwiększało jego agresję. Lał i lał a niedoszły gwałciciel prosił o przestanie, jak tylko się ogarnął . Byłeś w końcu towarem. Trafiłeś na twóch pojebów. Taki los Koleś , taki los.