Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2012, 07:03   #56
Zajcu
 
Reputacja: 1 Zajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znany
Że co? Mam płacić za nocleg?
Nigdy!


Faust pod wpływem teoretycznie nieograniczonej, choć trzymanej na wodzy przez olbrzyma siły, zachwiał się nieco. Dopiero po kilku sekundach, gdy odzyskał równowagę, zakaszlał lekko, jakby miało to zasygnalizować przejście do właściwiej części jego działań.
- Chyba każdego po trochu - odpowiedział, zaś uśmiech który występował na jego ustach conajmniej za często po raz kolejny stawał się maską dla jego emocji. Oczy krążyły powoli po sali w poszukiwaniu lisiej kitki - nie wiele mógł powiedzieć na temat dziewczyny, acz zdołała ona przyciągnąć jego uwagę. Miejsce miało coś, co można nazwać urokiem. Nawet jeśli stylizowane było na mieszankę speluny i burdelu, cztery ściany wraz z dachem zapewniały jako takie poczucie bezpieczeństwa. Miła odmiana dla zbrojonych rzezimieszków, ale czy aby na pewno?
- Ostrzegam tylko że ceny za pokoje nie należą do najmniejszych. -odparła kobieta zarzucając nogę na nogę i przyglądając się Faustowi. - Nie często ktoś jest na tyle odważny by iść tym szlakiem, zmierzacie do Czarnej wody? -zapytała zalotnym głosem kobieta.
- Czymże są pieniądze wobec dachu nad głową, dobrej strawy i towarzystwa? - odpowiedział pytaniem retorycznym. Przeważnie nie byłby tak rozrzutny, jednak dostał te pieniadze za nic i miał prawo obdarować nimi innych.
- Odważny? - blondyn dopiero po chwili poprosił o szersze wyjaśnienie sytuacji, udając nieświadomego “klątwy”. Uśmiech ciągle zakrywał jego twarzy.
- Nie wiecie więc, że Czarna woda która znajduje się o półtora dnia drogi stąd jest miejscem powszechnie uważanym za przeklęte? -zdziwiła się elfka wyraźnie.
- O! - blondyn nie opanował sztucznego zdziwienia. - To dlatego szlak był tak pusty! - zaśmiał się po chwili próbując spojrzeć elfce w oczy.
- Owszem, nie często spotyka się tu wędrowców.- odparła odpowiadając spojrzeniem pięknych acz zimnych oczu. - Moge wiedzieć dokąd zmierzacie czy to tajemnica? Szanujemy tu sekrety, jeżeli nie chcecie mówić to wasza sprawa.- dodała jeszcze poprawiając swe kruczoczarne włosy, wyuczonym gestem zdolnym zmiękczyć każde serce... jak i sprawić by co innego było twardym o ile odpowiednio długo patrzyło się na ruchy Roset.
- Na wschód. - odpowiedział tak, by nie zdradzić całej tajemnicy ale i nie urazić pani tego przybytku.
- Jak przejawia się klątwa Czarnej wody? - zapytał po chwili, chcąc zmienić niewygodny temat.
- Wędrowcy zaczęli znikać, dawno, dawno temu jednej nocy cała woda stała się czarna a zwięrzęta, przestały traktować ją jako swój wodopój. Miały tam miejsce dziwne wypadki, często znajdywano ciała podróżników. Martwych ale bez żądnych ran, z uśmiechem na twarzy i całym ekwipunkiem, ale martwych. Dla tego też szybko szlak został zamknięty dla karawan. -odparła kobieta gładko przemykając się wraz z Faustem na nowy temat.
- Brzmi ciekawie - przez moment wyraz twarzy blondyna uległ zmianie. Pusty śmiech ustąpił temu przepełnionemu ciekawością świata, pragnieniem wiedzy. Oczy rozpaliły się na myśl o potencjalnym rozwikłaniu zagadki.
- Acz pewnie nie dla madame, której fakt ten odbiera klientów - dodał po chwili nieco smutniej.
Kobieta zaśmiała się cicho przysłaniając ust dłonią. Jej śmiech był balsamem dla uszu, delikatny, szczery i kobiecy, taki jaki odwiedza mężczyzn w ich nocnych fantazjach. - Na braki klientów nie narzekam... a przynajmniej nieznajomi nie wszczynają tu burd i bandyci nie napadają na mój przybytek.- powiedziała z miłym uśmiechem. - Da się wyżyć, Paniczu. -dodała jeszcze rozbawiona.
- Ziema jest pełna blizn, a tutaj dominuje spokój? - wyraził swoje zdziwienie przywdziany w czerwoną koszulę, która teraz nie miała jak falować na wietrze. Delikatna aluzja powinna zostać wyczuta przez prowadzącą przybytek elfkę, bowiem napominała o jednym z podstawowych źródeł utrzymania kobiety.
- Kobiety wiedzą jak trzymać bandziorów w ryzach.- odparła dyplomatycznie kobieta uśmiechając się kącikiem ust. - Napijemy się może wina? -zaproponowała nagle Faustowi. Widac że podobała jej się odmiana jaką była inteligencja w tym miejscu. Chociaż może to zaleta czerwonej koszuli?
- Z chęcią - odparł rozglądając się w kierunku stolika, czy też komnaty która miała posłużyć im do spożycia trunku.
- Rozmowę dokończymy u mnie. -zadecydowała właścicielka i wstała władczym gestem dłoni nakazując Faustowi zrobienie tego samego, gdy mężczyzna ruszył za nią na chwile zatrzymała sie przy barze tłumacząc dziewczynie za nim stojącej co ma przynieść do jej pokoju. Faust zaś zobaczył pejzarzyk wiszący nad półkami z alkoholami. Ot obraz przedstawiający bagno o czarnej wodzie, wykonany dość precyzyjnie, jednak mistrzowskim dziełem nie można było go nazwać. Wystarczyło jednak by poruszyć w głowię parę myśli, rzeczy o których Faust zapomniał pod natłokiem nowej wiedzy.
- To właśnie ta sławna “Czarna woda”? - blondyn upewnił się wskazując wzrokiem obraz.
- Tak... -odparła kobieta kierując się w stronę schodów prowadzących na drugie piętro.- Dostałam go kiedyś od pewnego elfiego grajka i malarza... taki drobny upominek. -stwierdziła i wzruszyła delikatnie ramionami.
Blondyn westchnął cicho - coś nie zgadzało się z prawdą. Jego wiedza przeważnie opierała się na faktach, była sprawdzona w wielu miejscach. Elfka jako istota długowieczna albo była świadkiem tych wydarzeń, albo zrodziła się w następnym pokoleniu. Efekt był jednak ten sam - musiała znać prawdę. Spojrzał na madame raz jeszcze i chociaż jego zewnętrzny wygląd nie sygnalizował żadnych zmian, to wewnątrz zagościła na krótką chwilę radość. Kwiat na zmianę więdł i rozkwitał, ciekawe, co robi właśnie teraz? Dopiero po krótkiej chwili ruszył za kobietą.
Elfka poprowadziła Fausta przez korytarza górnego piętra, aż do dobudowanego zakrytego mostku, który łączył budynek karczmy z drugą budowlą. Tam też znajdował się jej pokój do którego wprowadziła blondyna. Urządzony z dość dużą dozą przepychu, przypominający salonik z małej willi. Wygodne łóżko o bajecznej pościeli, wielka szafa na ubrania, mała toaletka i stolik przy którym stały dwa obite czerwonym materiałem krzesła.
- Rozgość się... -stwierdziła elfka i zalotnie poruszając biodrami ruszyła w stronę szafy by zacząć przyglądać się znajdującym się w niej strojom. O dziwo w tym budynku było cicho, co znaczyło, że na dole nie znajduje się druga karczmiana izba.
Faust zasiadł przy stoliku na jednym z krzeseł, których kolor był znacznie mniej intensywny niż ten należący do jego koszuli. Bardziej dla żartów, niż chęci spędzenia ciekawej nocy rozpiął jeden z guzików zakrywających jego umięśniony tors.
- Opowiesz mi coś o okolicy? - zapytał rozmarzony tym, co mógłby usłyszeć o okolicy miejsca na tyle sławnego, by informacje o nim przechować przez kilkaset lat. Ostrożnie obserwował jej niemal nagie ciało, czyniąc z niego nie tyle kolejną z żądz, co raczej piękny obraz. Tym, co umacniało go w tym przekonaniu, był fakt że była ona właścicielką tego budynku.
- Zależy co chciałbyś wiedzieć. -odparła kobieta zerkając na blondyna po czym wydobyła z szafy koronkowe pończochy. - Co o nich sądzisz?
- Jeśli tobie się podobają - jego odpowiedź była na tyle dyplomatyczna, by nie zdradzić obojętności na jej płciowość. Była piękna, Faust nie mógł temu zaprzeczyć, jednak niektóre rzeczy są nieco ważniejsze niż inne. Korzystanie z tych mniej moralnych usług nie było czymś, czego się brzydził, nie mniej jednak nie chciał płacić za coś, co było tak łatwe do uzyskania za darmo. Zwłaszcza, gdy okolica była “przeklęta”.
- A może spróbujesz mnie zaciekawić - odpowiedział spokojnie, wysyłając jej nieco dwuznaczne spojrzenie.
-A Ja nie jestem dla Ciebie wystarczająco interesująca?- zaśmiała się kobieta po czym naciągnęła pończochy na nogi robiąc to niezwykle wyzywająco, patrząc ciągle na rozmówcę. W tym czasie też młoda elfka przyniosła do pokoju butelkę przedniego wina i dwa puchary, po czym pospiesznie opuściła salkę, nie odzywając się nawet słowem.
- A więc Paniczu Fauście. -zaczęła Roset siadając przy stoliku na przeciwko mężczyzny czekając, aż ten rozpocznie rozlewanie napoju. - W tych okolicach nei ma nic pięknego czy interesującego. Jedynie bandyci, przeklęte ziemie i błogosławieństwo w postaci braku poborców podatkowych.- powiedziała obserwując odsłonięty kawałek torsu skrytego wcześniej pod czerwoną koszulą. - Dla tego coraz bardziej ciekawi mnie wasza grupka, tylu wędrowców w tym lesie nie wiedzących o przeklętych traktach. Nie sądzisz że to dziwne?- zapytała ze słodkim uśmiechem odsłaniając białe ząbki.
- Co jeśli chcemy naprawić tą okolicę? - roześmiał się, nalewając wina do pucharów. Jedynym czego pragnął, to ujrzenie jej reakcji, która mogła zdradzić tak wiele.
Elfka spojrzała na niego pobłażliwie upijając wina z kielicha. - Nie wiedzieliście o klątwie więc nie przybyliście jej zdjąć. -zauważyła po czym dodała. - Zresztą to nie moja sprawa, bagna żyją własnym życiem a mój przybytek swoim.- odparła całkowicie spokojnie, nawet jeżeli blefowała nie dała tego po sobie poznać.
- Brak podatków - westchnął, wracając do poprzedniej wypowiedzi madame. Uśmiech nieznacznie rozszerzył się na kilka sekund - najwyraźniej wizja czegoś tak dziwnego dla wiecznego obieżyświata jak podatki godna była nagrody za jedną z lepszych satyr.
Po chwili milczenia westchnął, jakby z lekkim znudzeniem, co mogło być zarówno szczerą reakcją na obecną sytuację, jak i ambitnym, wypowiedzianym pośrednio, zza zasłony obojętności wyzwaniem.
- Kiedy wyruszacie w dalsza drogę? -zapytała elfka, zaś Faust poczuł jak jej otoczona pończochą noga ociera się pod stołem o niego, w dość jednoznaczny sposób.
-Jutro, skoro świt. - odparł tak krótko i szczerze jak to było możliwe. Ręka pod stołem delikatnie wodziła po jej nodze.
- Rozumiem... -odparła i bezwstydnie docisnęła stopę do jego krocza,ocierając się o nie zmysłowo... po czym wstała od stołu i kręcąc zalotnie biodrami ruszyła w stronę łoża, odpinając przy tym swój stanik, który opadł na ziemię. - Dołączysz się?
- Jeśli tego pragniesz, madame - odpowiedział, powoli, lecz zdecydowanie ruszając w jej kierunku. Nie zależało jej na ciele gospodyni, jednak, jeśli chciała... to czemu nie skorzystać z takiej okazji?
Kobieta ułożyła sie w zalotnej pozie na łóżku, czekając na ruch mężczyzny. Obserwowała go z przygryzioną dolną wargą, a jej gesty wyraźnie dawały do zrozumienia, że nie chce widzieć na blondynie już żadnych ubrań.
- Hmm? - prowokował ją nieco bardziej, powoli rozpinając czerwoną koszulę, ukazując jej umięśniony tors, a po kilku guzikach - również mięśnie brzucha. Ruszył lekko głową rozglądając się po pomieszczeniu, zaś kolczyki na jego uszach zatańczyły, odbijając blask światła.
- Chodź no tu do mnie... -zamruczała kobieta w uśmiechu odsłaniając swoje białe ząbki, a jej palec przejechał zachęcająco po nagiej piersi. - Chyba nie każesz mi długo czekać? -dodała jeszcze siląc się na niewinny słodki uśmieszek.
Chłopak jednak, wbrew zdrowemu rozsądkowi i wszelakim odruchom zdrowego człowieka po prostu stał na skraju łóżka, uśmiechając się prowokacyjnie.
Kobieta wstała, a dokładniej klęknęła na skraju łożka izarzucając mężczyźnie ramiona na szyję, poczęła ciągnąć na siebie. - Nie bądź taki oziębły... -zamruczała do ucha Fausta.
Blondyn zrzucił z siebie czerwoną koszulę, zaś gdy ta opadła na ziemię, pocałował ją. Czemu miałby nie skorzystać z noclegu, który przynajmniej wydawał mu się darmowy?
 
Zajcu jest offline