Koleś śnił. Śnił kamienie, nie, żwir, śnił że jest skrępowany i ciągnięty gdzieś przez jakiegoś zbira. Ale Koleś znał się na snach (bo znał się na wszystkim) i umiał zajrzeć pod warstwę złudzeń by dostrzec to, co prawdziwe. W końcu śnił nie od dzisiaj, musiał się tego nauczyć...
Ten sen był wyjątkowo łatwy do przejrzenia, bowiem mimo że miał niejasne wrażenie, że go w nim obito, nie czuł żadnego bólu.
Dlatego właśnie Koleś spoglądając w brzydką facjatę uśmiechnął się i rzucił: - Znam cię! Ty jesteś Mattie! Mała Mattie buchalterka! A to ci heca! - Po czym zachichotał cicho, zadowolony że przechytrzył sam siebie.
Niemniej jednak dobrze przyjrzał się tej twarzy. W odpowiednim momencie będzie pamiętał.
__________________ Cogito ergo argh...!
Ostatnio edytowane przez Someirhle : 17-10-2012 o 22:52.
|