Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2012, 10:23   #9
Cao Cao
 
Cao Cao's Avatar
 
Reputacja: 1 Cao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie coś
Zimno... Przez pewien czas jego ciało przeszły silne dreszcze. On sam z pewnością po całym incydencie odczuł niesamowitą ulgę jednakże z pewnością podobnymi wrażeniami nie mógł podzielić się z nimi kapłan. Przez pewien czas drużyna rozmawiała o stanie zdrowia towarzysza, jednak starali się mówić cicho to jednak doskonale zdawał sobie sprawę z tego co się dzieje. Towarzysze postanowili przygotować jakiś prowiant on sam przez chwile postanowił się zdrzemnąć - Nie sądził by się gniewali na niego w takiej chwili.

Kiedy zamknął oczy niemal natychmiast przeniósł się do swojego domu. Górzyste tereny, których szczyty dostrzegał z własnego domostwa wzbudzały w nim bardzo pozytywne odczucia. Nawet widok twarzy których już teraz nie potrafił zidentyfikować jednak w jakiś sposób jego umysł starał się Je odtworzyć. Jednak mimo tych pozytywnych odczuć, czuł się wyjątkowo samotny, opuszczony. Były to jego prawdziwe odczucia, tęsknił za domem jednak wiedział że w nim znów stanie się samotny, co gorsza nie mógł tego sprawdzić, albowiem powrót w rodzinne strony mógł okazać się bardzo niebezpieczny. Aczkolwiek teraz, nie było czasu na takie myśli kiedy jego umysł odpoczywał nagle został przebudzony.

- Ringfeld ! Wstawaj chłopie ! Ktoś tutaj jest ! - kiedy otworzył oczy, ujrzał twarz półelfa
- K-kto ? Bandyci ? - Powiedział ospale
- Jeden czart wie ! Lepiej pójdźmy do nich nim rozpalimy nasze ogniska !
- Nim rozpalimy nasz ? Co do cholery ? Nie zrobiliście tego jeszcze ?
- Ten półgłówek ork ! Zgubił krzesiwo !
- Cholera z tym... Chodźmy w stronę ogniska...

Półelf podał rękę mężczyźnie. Kiedy jego wzrok przyzwyczaił się do ciemności, ujrzał już przygotowaną drużynę do ewentualnego starcia. Jedynie kapłan wyglądał bardzo słabo, nadal był blady i ledwo utrzymywał się na nogach

- Panowie... - Powiedział Ringfeld - Może to jednak podróżnicy ? Tak jak my. W końcu jesteśmy na szlaku, który jest stosunkowo bezpieczny, nie sądzę by bandyci rozbili obozowisko tak blisko tej drogi !
- Jeśli tak ?! TO może to być konkurencja ! Pozbędziemy się ich !? - niemal wykrzyczał ork, uciszany przez elfa. Wtedy też rycerz, który stał się przywódcą powiedział
- Wpierw chodźmy zobaczyć, któż to jest. Może jakieś damy w opałach...

Bez większych sprzeciwów, grupa udała się po cichu w stronę ogniska.
 
Cao Cao jest offline