Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2012, 13:24   #15
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nowy Jork

Inkfizin

Bandaż nasiąkał krwią, dziewczyna patrzyła w milczeniu na ranę, a w uszach Inka dzwoniły ostatnie słowa zdenerwowanej dyspozytorki:
Postaram się kogoś wysłać, ale w mieście są zamieszki, wszystkie karetki są zajęte.
Dziewczyna wreszcie na niego spojrzała i uśmiechnęła się słabo.
- Jesteś bohaterem - powiedziała pełnym nadziei głosem. Jej oddech był niepokojąco ciężki - Uratujesz mnie.


Minęła chwila i kolejna, dookoła buzowały myśli i odczucia. Wreszcie, na skraju świadomości zadźwięczała ta sama zmącona świadomość.
Cholera, gdzie się podziały wszystkie taksówki?
Dixon, starając się utrzymać połączenie z umysłem zamachowca, ruszył w stronę postoju taksówek. Jednak mężczyzna musiał ruszyć dalej. Teraz, kiedy telepata koncentrował się na jego umyśle, mógł wyczuć nawet najdrobniejsze i najmniej ważne z myśli.

Co za syf, ktoś powinien coś z tym zrobić, śmierdzi.

Matt minął przepełniony śmietnik.

Hm, a może kawę. Nie mam czasu.

Niewielki kramik z ciastkami i ciepłymi napojami, pachnący świeżo parzoną czarną kawą. Wciąż jednak za dużo ludzi, wciąż o krok za zwierzyną.

Pierdolę, kto tu wyprowadza psy?!

Pełne oburzenia myśli zlały się w jedno z głoścnym - Kurwa! - które opuściło usta młodego mężczyzny, czyszczącego but o krawężnik.



~”~

Chicago

Eveningstar

Szła o krok za Panem Ścianą, widziała jak sięga po klamkę, a w następnej chwili wiedziała już dlaczego go tak nazywają. Eksplozja wybiła drzwi z ramy i roztrzaskała na drobne kawałeczki. Zniknął też spory kawał ściany i chyba wszystko co było w barze szklane roztrzaskało się na amen.
Pan Ściana natomiast stał niewzruszony. Zakasłał jedynie, gdy wzniecony przez wybuch kurz dostał się do jego płuc. Samej Klevdrze nie stało się wiele, jednak istniała możliwość, że gdyby stała nieco bardziej w prawo, a nie bezpośrednio a plecami brodacza, to spotkałoby ją coś nieprzyjemnego.
- No, no, no - chłopak wyłonił się z chmury pyłu i mrugnął w sposób niezmiernie niepokojący - Sławny Pan Ściana. Wreszcie się spotykamy.
- Kyr’Wein - mruknął Ściana.

Catnip

Eksplozja rzuciła ją na bar i przyprawiła o potężny ból w okolicy krzyża. Gdy otworzyła oczy okazało się, że oczywiście odpowiedzialni za ten tragiczny obrót spraw są Szczodry Wujek i jego Udawana Siostrzenica. Przed nimi, w miejscu gdzie jeszcze niedawno był front pubu stał chłopak, wyglądający na licealistę - nie tylko miał buzię gładką, że chciało się płakać, był także ubrany w szkolny mundurek.

Ciara i Loinnir

Ledwo zdążyły paść na ziemię, unikając tym samym największego zagrożenia w postaci odłamków i drzazg. Teraz miały całkiem dobry widok na czarnookie dziecie szatana. Mogły także spokojnie podziwiać niewzruszenie Pana Ściany.

~”~

Cleveland


Park

Pierwszy odpadł Gruby Mike. Już kiedy przechodzili przez ogrodzenie wymiękł i wrócił do sierocińca w podskokach. Chudy Mike wytrzymał aż do granicy lasu. W pewnym sensie David miał tu przewagę, nie widział w lesie nocą nic straszniejszego niż w lesie za dnia.
Boyle trzymał się jednak twardo, a im dalej od jego naturalnego terytorium, tym zachowywał się bardziej po ludzku. Gdy David wlókł się przez haszcze i potykał o wystające konary, to Boyle mu pomagał, sterując nim bezceremonialnie. Trzymał ramię Davida w żelaznym uścisku i pewnie będę z tego siniaki, ale ostatecznie przeszli przez las zdecydowanie szybciej niż Park sobie wymarzył. Gdy wyszli po drugiej stronie, chłopiec poczuł chłodną wilgoć na twarzy, mgła.
- Ja pierdolę - rzekł z filozoficzną nutą w głosie Boyle - Ale mleko …


Tory znaleźli przez przypadek, Park potknął się na nich i padł prosto na twarz. Boyle rechotał w najlepsze póki nie usłyszał pociągu, o którym jego towarzysz próbował go ostrzec. Na szczęście pociągi towarowe tutaj zdecydowanie zwalniały.
Boyle pomógł wreszcie Davidowi wstać i razem wgramolili się na jeden z otwarych wagonów. Jechali tak jakiś czas, marznąc na stercie żużlu, a przy pierwszym postoju przenieśli się do zamkniętego wagonu z workami mąki. Boyle zdążył nawet podwędzić skądś trzy słodkie bułki, które zjedli ze smakiem. Zabranie go ze sobą okazało się zaskakująco dobrą decyzją.
Wreszcie zatrzymali się w Cleveland, od Detroit dzieliło ich już tylko Jezioro Eyre.

~”~

Detroit

Gregory

Shifter zszedł ze wzgórza, jako zasłonę wykorzystując skorupy przewróconego komina. Przeszedł kilka przecznic bez kontaktu z przeciwnikiem. Kilka kolejnych już trochę nadszarpnęło jeego nerwy - zbliżał się do miejsca, w którym widział żołnierzy.
Nagle powietrzem wstrząsnęła seria z automatu. Shif zamarł na chwilę, pod osłoną muru. Nie strzelali do niego, tyle dobrego. Jeżeli jednak nie do niego, to do kogo? Wychylił się ostrożnie zza węgła i zapuścił żurawia wgłąb ulicy. Alejka kończyła się przecznicą, na której znajdował się kiedyś pasaż handlowy - dużo wypolerowanych powierzchni, obecnie w stanie większej lub mniejszej dezintegracji, jednak Shifter wciąż mógł skorzystać z tego zmąconego lustra by określić pozycję strzelających. Serie z karabinów maszynowych brzmiały jak ze standardowego M14, bezpiecznie było więc założyć, że to strzela wojsko. Z drugiej strony nie strzelało nic.



Cross

Dotarł do wzniesienia niezauważony, ułożył się na brzuchu i obserwował przez chwilę pogrążone w ciszy miasto. Nagle, ni stąd, ni zowąd pomiędzy budynkami rozgorzała walka. Nieco na wschód od jego pozycji ktoś puszczal=ł serię za serią z automatu, a prosto na północ słychać było pojedyncze strzały, które przerwała eksplozja czegoś sporego - jak samochód?

Minton i Dziecię Nocy

George Stanął jak krowa na środku drogi i czekał na posunięcie motocyklisty. Napiętą sytuację przerwały roznoszące się echem po pustkowiu odgłosy strzałów i eksplozji. Byli niedaleko Detroit, a z tego co dało się wywnioskować z kakofonii, która atakowała ich uszy, Detroit znów stało w ogniu.
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks

Ostatnio edytowane przez F.leja : 18-10-2012 o 14:02.
F.leja jest offline