Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2012, 21:23   #2
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Podróże przez dzicz. Znowu. To było coś, do czego Bali był przyzwyczajony. Spędził na tym zajęciu ostatnie parę lat. Cały czas podnosząc swoje umiejętności, szukając problemów, które mógł rozwiązać z pomocą topora. Miał ku temu cel. Od wielu lat nosił w sercu zemstę. Jego ojciec, Nain zginął za sprawą lodowego smoka, Lomawa. Bali poprzysiągł sobie, że pomści ojca. No i tak to się toczyło. Z każdym tygodniem stawał się coraz lepszym wojownikiem, a gdy usłyszał o Zabójcy Smoków, legendarnym toporze zaginionym gdzieś na Północy, wiedział, że szczęście się do niego uśmiechnęło.

Z tą całą bandą, zbieraniną przypadkowych osób różnych ras i płci, związał się jakiś czas temu. Zawsze uważał, że w kupie raźniej i kupy nikt nie ruszy. Paru ludzi, hobbit, dobry towarzysz do opowieści i wypitki oraz elf, którego Bali starał się ignorować, na ile to było możliwe. Dobrze mu się z nimi współpracowało, więc i tym razem miał nadzieję na dobrą zabawę, zwłaszcza, że kierunek mu pasował.
- Tajemnicze zniknięcia – powtórzył za jasnowidzem, szarpiąc się za kasztanową brodę. Szare oczy patrzyły uważnie na mężczyznę. Krasnolud trzymał pod pachą prosty hełm. O krzesło, na którym siedział oparł bojowy topór o długim trzonku i pojedynczej głowicy. – To na pewno orki albo ludzie na służbie Czarownika z Angmaru. Tylko skoro specjalni ludzie zaginęli, to dlaczego my mielibyśmy dać radę?

Mędrzec milczał przez chwilę jakby w myślach starannie układał słowa, która chciał przekazać khazadowi. W końcu jednak odparł.
- Nie ukrywam przed Wami, że z poprzednią grupą wiązane były pewne nadzieje. Wśród nich znajdował się między innymi wytrawny dunadański zwiadowca. Niestety z przyczyn, których nie znam zawiedli. Nie wiemy czy zostali pojmani przez orki czy Dunlandczyków, którymi często wysługuje się Angmar. W każdym bądź razie ich ciał nie znaleziono - potarł ponownie skronie i na chwilę przerwał wbijając wzrok w rzeźbiony stół.

Bali wykorzystał moment zamyślenia starca i wychylił kolejny łyk pienistego trunku. Smakował doprawdy wybornie. Przez krótką chwilę próbował oszacować wiek Jasnowidza, jednak zaraz sobie darował. Człowiek pochodził zapewne z rodu wywodzącego się z Westernesse zapewne był wiekowy. Jednak umysł tego człowieka wciąż wydawał się być niezmącony upływem lat, zaś wypielęgnowane dłonie świadczyły o tym, iż nie spędził żywota na gościńcu.

- Ale problem z napaściami pozostał i wciąż narasta, Mości Bali - Salier ciągnął dalej.- Tak jakby ktoś wiedział dokładnie kiedy i gdzie będzie przemieszczał się tabor z zaopatrzeniem. Słusznie też sądzisz Mistrzu Krasnoludzie, że podejrzewasz władcę Żelaznego Kraju o ten zły uczynek. Kapitan Bondan również wskazał na jego sługi. Z tego co jednak Strażnik zawarł w swej wiadomości wynika coś jeszcze. Mianowicie, że za zniknięciem owych wybranych ludzi może stać również poddany naszego króla. Poddany, który skrycie sprzyja Nieprzyjacielowi z Angmaru. Szpieg, który przesyła informacje tam gdzie trzeba. Ten ktoś musi być wyjątkowo blisko Bondana, bowiem niewielu ze Strażników z Athilin znało tę sekretną misję. Tym razem Bondan organizuje wszystko sam. Nie wtajemniczając dosłownie nikogo ze swojego otoczenia. Ba, nawet z rozmysłem poprosił mnie o znalezienie osób, które nic z konfliktem pomiędzy Angmarem i Arthedainem wspólnego nie mają. Tedy mój wybór padł na Was.

- Czyli wynika z tego, Mędrcze, że wtajemniczeni jesteśmy my – powiódł ręką po zebranych. – Dowódca i Ty. Niezbyt szerokie grono. To dobrze, bo gdy pojawią się problemy, to będziemy wiedzieć gdzie szukać...

Więc jechali w deszczu i zimnie, ku jakiemuś zapomnianemu osiedlu, którego Bali wypatrywał ze świadomością, że tam otrzyma kufel pienistego piwa i porządnie wypieczone mięsiwo. Tego mu teraz było potrzeba.
 
xeper jest offline