Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2012, 09:22   #3
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Przez ostatnie lata Annúminas było jego domem. Wieża Zachodu, bo tak można było przetłumaczyć tą nazwę na westron. Teraz zaś zmierzał do Fornost Erain, do Północnego Grodu Królów.

Alarif podążał pieszo przez skąpany we wspaniałych jesiennych barwach las Tyrn Formen. Milczał podziwiając dzieło Ilúvatara. Czasami uśmiechał się tylko łagodnie widząc biegające po korach drzew rude wiewiórki, czy podążające w swych własnych sprawach ptaki. Lubił tę porę roku. Chłód nie specjalnie mu przeszkadzał. Solidne ubranie w szarych barwach z delikatnymi białymi i srebrnymi haftami dostatecznie zabezpieczało go przed jesiennymi chłodami. Z resztą iavas nie zawsze było chłodne. Może czeka ich jeszcze perę ciepłych dni nim nastanie firith.

Spojrzenie jego błękitnych oczu spoczęło na towarzyszach podróży. Jego długie jasne włosy pod wpływem płynnego ruchu głowy zafalowały rozświetlając się delikatnym blaskiem odbitych promieni słonecznych. To była niezwykle interesująca kompania.
Piękna dziewczyna zza Gór Mglistych, niziołek prawie tak gruby jak wysoki, nie wiadomo czemu boczący się krasnolud i para mężczyzn Edainów.
Alarif uśmiechnął się do nich ciepło, choć w jego oczach można było dostrzec ślady smutku. Zdecydownie ciekawi towarzysze podróży. Nie spieszył się jednak z ich zagadywaniem. Miał na to czas. Miał przeczucie, że ich losy zwiążą się na dłużej.

Fornost Erain zmieniło się od jego ostatniej wizyty, choć było to niedawno, jakieś trzydzieści … trzydzieści pięć lat temu. Postawiono kilka nowych budynków, parę zdążyło się zamienić w ruiny, a niektóre w ogóle zniknęły. Ludzie krzątali się jak mrówki i równie szybko i intensywnie żyli. Tym niemniej Cytadela Króla nic się nie zmieniła, tak jak i ulica Rath Aran. Za to Salier, jak to mówią Edainowie “troszkę się posunął”.

Alarif poprosił uprzejmego gospodarza o grzane wino z sokiem wiśniowym.
- Wstrząśnięte, nie zmieszane. - powiedział i nie wiedzieć czemu wydało mu się to zabawnie skojarzone z nazwiskiem kapitana Bondana. - Cały dzban jeśli można.
Podczas gdy Salier rozmawiał z Balim elf przeglądał z zainteresowaniem rozłożone na dębowym stole mapy Północnego Endoru.
- Spójrz. - zwrócił się do niziołka, który jak się zdążył przekonać podzielał jego pasję podróżniczą. - Tutaj jest kilka interesujących szczegółów. Hmmm … nie wiedziałem, że ta rzeka płynie w ten sposób. O! Tej jaskini też nie mam zaznaczonej. - ucieszył się wyciągając z tuby pergamin.
- Salier, drogi przyjacielu nie będziesz miał nic przeciwko jeśli uzupełnię swoją mapę. Znalazłem kilka nowych szczegółów. - zwrócił się z prośbą do gospodarza.
Zajęty kopiowaniem słuchał dalszej rozmowy tylko jednym spiczastym uchem.
- To bardzo smutne, że wśród królewskich ludzi jest zdrajca. Skoro jednak mamy działać sekretnie musimy wymyśleć jakiś pozór dla którego wędrujemy do Athilin. Chyba że do miasteczka powędruje na przykład tylko jeden z nas i rozmówi się dyskretnie z kapitanem Bondanem. - zaproponował.
- Co o tym sądzisz Bali synu Naina? Masz długą brodę to i na mądrości ci nie zbywa. - zagadał do krasnoluda.
- A właśnie. Na zewnątrz została nasza towarzyszka. Nie wiedzieć czemu nie lubi jasnowidzów. Może boi się że ją przejrzysz na wylot. - zwrócił się do Saliera z uśmiechem.
- W każdym razie jeśli pozwolicie zaniosę jej coś ciepłego do picia. - powiedział i wyszedł chwytając po drodze dzban z winem i pucharek.

Rzeczywiście dziewczyna stała na zewnątrz w pobliżu domu. Alarif nalał trunku i podszedł do niej ofiarując napitek.
- Proszę. Wypij póki ciepłe. - uśmiechnął się łagodnie. - Ustalamy jeszcze szczegóły, to może trochę potrwać. Pochodzisz zatem zza Gór Mglistych. Czy to prawda, że u Twojego ludu ludzie mogą przemieniać się w zwierzęta? Słyszałem o tym swego czasu w Gondorze. Lecz nie miałem okazji dotąd porozmawiać z kimś z Twego plemienia. Podobno zamieniają się w niedźwiedzie. Wybacz jeśli jestem wścibski. My Sindarowie tak mamy. - rozłożył ręce pełnym wdzięku i udawanej rezygnacji geście.

To była prawda. Ciekawość świata i innych istot była tym co niejako napędzało Alarifa w jego podróżach. Poznanie całego dzieła Eru to była jego niemożliwa do spełnienia ambicja, jego marzenie. Zaczął je spełniać w najprostszy możliwy sposób. Starał się poznać bliżej swych towarzyszy podróży.

Podczas wędrówki do Athilin postanowił dotrzeć do źródeł rezerwy krasnoluda wobec niego. Gdy odpoczywali na postoju racząc się zabranym z Fornostu prowiantem Sindar po prostu spytał:
- Bali synu Naina czy pochodzisz z plemienia Durina zwanego Długobrodymi? A może pochodzisz z klanu Ognistobrodych z Ered Luin? Albo Szerokoramiennych? Nie są to co prawda liczne plemiona, ale trochę Ich po sąsiedzku mojego rodzinnego Mithlondu mieszka. Może zatem jesteśmy niejako krajanami. - spytał z uśmiechem. Ciekaw co brodacz odpowie.
 
Tom Atos jest offline