Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2012, 12:31   #32
Szamexus
 
Szamexus's Avatar
 
Reputacja: 1 Szamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znany
W bramie.
Stał wciśnięty w kąt za drzwiami, niemal starał się nieoddychać, co za dzień. Kilka godzin temu już wciskał się w ścianę, w śmierdzącym świńskimi odchodami ogrodzie; ciągle się ukrywać, skradać, niepokazywać, być niezauważonym - Boże jakie życie nam dajesz i dlaczego. Nie mógł pojąć dlaczego, nawet już jako dorosły mężczyzna, miał przed oczami modlącego się ojca, do tego samego Boga a On - nic. Dlaczego pozwala na to ... tyle zła, tyle złego to robi z ludzką godnością, ta wojna, tyle ciał bez życia pozostawia ... Kilkadziesiąt sekund oczekiwania zdawało się ciągnąć w nieskończoność. Nieskończoność która pozwalała tym natrętnym myślom "wizytować" umysł. Wchodziły, pojawiały się same bez zaproszenia i nakazywały wybierać między dobrem i złem, a raczej zastanawiać się co jest tym dobrym a co złym ... Doktorek nie miał na to ochoty. On już nie dawał rady wybierać, codziennie wybory, trudne, a potem znowu "wizyty" - tym razem w sumieniu ... Och. Dość już. Gdzie oni są? Może nie przyjdą ... i usłyszał szybkie kroki - pierwszy, drugi, trzeci ... Potem wszystko ruszyło, jakby czas przyspieszył. Po pierwszym strzale w plecy, widział jak plastycznie zwalnia ruch ciała tego mężczyzny, i czerwona ciecz wydostaje się z ust wykrzywionych w grymasie bólu. Obie materie kończą na brudnej ziemi ... następne wydarzenia równie szybko i niemal automatycznie przyjmują swój obrót.

Więc jesteś tam na górze! Ból rozrywa mu ramię, a serce bije tak szybko i mocno że wydaje się być tuż pod koszulą. Schował broń do kieszeni płaszcza i chwycił ręką za ramię, ciepłe i wilgotne, nie od deszczu, tego już nie ma jest ona, lepka, czerwona o słodkawym zapachu ciecz ... żyje ... Spojrzał na leżące ciała, przez chwilę nie myślał o bólu, nie czół go. Bardziej bolało znowu, znowu bolało i paraliżowało to że odbiera życie. A chciał je ratować. Czy oni mają rodziny .. Ból ramienia otrzeźwił go, przestań! Dalej już postąpił tak jak go szkolono. Szybko zniknąć z miejsca akcji. Gdzie są jego towarzysze. Nawet się tu nie pojawili, dlaczego? ... Do studzienki!

W bezpiecznym lokalu.
Był osłabiony. W głowie mu wirowało i ramię bolało niemiłosiernie. Na szczęście nie krwawiło już mocno, dzięki pierwszej pomocy jakiej mu udzielono w klasztorze. Nawet nie pamiętał jak tu trafili. Z przejęcia strachu i obrazu śmierci. Obrazu trzech ludzi których unieszkodliwił. Z bliska, bez ostrzeżenia, bez rozmowy ... ciągle stary świat, stare wartości przeszkadzały w obecnym życiu. Ale czy to jest inne życie ? Czy to jest uzasad... Jest! Jest inny, zmienił się, coś się zmieniło ... NIE CHCĘ JUŻ Otworzył oczy, rozejrzał się. Szukał Beniaminka, w jego zachowaniu znajdował spokój, pewność że jest po dobrej stronie.
- Załatwiłem ich. Trzech. Jak zobaczyłem jak szli, szybko, nie było ... chyba innego wyjścia. Odezwał się w kierunku Piotra.

- Tunia, dasz radę zrobić rewizję tej rany. Trzeba sprawdzić czy to draśnięcie czy utkwiła tam kula. Dasz radę? Musimy to sprawdzić, dasz radę? Mówił i kręciło mu się w głowie. Wiedział, że jest do tego zdolna, umie, robili to już razem jeszcze jak żyła Agata. Opatrywali razem łącznika z Pragi. Miał ranę uda, dostał jak uciekał spod spalonego lokalu, cudem chłopak uszedł z życiem.

- A ... a czy znaleźliśmy to? Zapytał nieśmiało.
Gdy pokazano mu notatnik, otworzył go i nic nie rozumiał. Czytał półgłosem, jednak ... nie rozumiał, ale czytał, to co czytał było harmonijnie rytmiczne i dawało ukojenie ... Nie był pewien czy traci świadomość, czy to co było tam napisane było całkowicie niezrozumiałe ... Uniósł oczy do góry żeby zapytać co to jest, ale nie widział kolegów, a jedynie ciemne niewyraźne kształty poruszające się wokół pokoju. Był półmrok, przynajmniej tak mu się wydawało. Było w końcu już późno. Zerknął na zegarek ...


ale nie potrafił odczytać godziny ... słyszał głosy jednak nie potrafił odróżnić słów: Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagi fhtagn.

Zrozumiał że utrata krwi i zmęczenie zapewne powodują to czego właściwie prawdopodobnie już nie odróżniał. Zasnął.


broń: Vis wz.35
 
__________________
Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz"
Szamexus jest offline