- Zasraniec - bąknął pod nosem i walnął pięścią w stół- Ale ja nigdzie się nie ruszam psia mać! Czekajcie sobie... albo racja. Co mi tam - machnął ręką na pozór obojętnie i uśmiechnął się tajemniczo. - Ruszam z wami. - Wstał, po czym zabrał swoje toboły.
Choć przez jego własny miecz, kuszę i włócznię na plecach nieco spowalniał pochód tej małej ekspedycji, poruszał się swobodniej niż na górze, z racji tego, iż ciemność zlewała się z plamami, które do tej pory nie znikły. Trzymał się z tyłu.
- Oberżysto - zaczął spokojnie - miarkowałeś kiedyś co by było jakby przypadek sprawił, iż zmuszony byłbyś tu zostać na dosyć długo? Córy pewno zaskoczyła by wieść od nieznajomego o ich ojczulku - dodał po chwili z nikłym rozbawieniem w głosie, po czym o mało co nie wpadł na karczmarza, który ni z tego ni z owego zatrzymał się. |