Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2012, 19:24   #34
Irregular
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
Osowiały inkwizytor skulił się na fotelu w helikopterze, usiłując ignorować odstręczający wygląd maszyny, która sprawiała wrażenie, jakby zaraz miała się rozwalić razem z nimi w środku. To było chyba jeszcze bardziej stresujące doświadczenie od lotu z Ziemi na Marsa, choć nie wierzył, aby kiedykolwiek podobne miało mu się przytrafić - wtedy jednak leciał pełen nadziei i planów na przyszłość, w wyobraźni widział siebie już jako kogoś... no, nie wiedział wówczas jeszcze kogo, ale kogoś ważniejszego niż byle księgowego, sekretarza czy jak to tam zwać.
Wtedy nie miał jeszcze oczu wypełnionych biedakami z Dolnego Miasta, przerażającymi w swoim brudzie, okaleczeniach, braku nadziei na lepsze jutro. I nie miał ukrytego przy sobie pistoletu Aferada, który podał mu wcześniej Pilar - Wolfgang sam nie wiedział, po co go wziął. Bał się broni samej w sobie, dostatecznie ciążył mu nóż, a pistolet... lepiej nie mówić. A jak sam wystrzeli? Jak się toto zabezpiecza? Bo musi być chyba jakiś bezpiecznik?! Będzie musiał kogoś zapytać, ale już widział w wyobraźni pełne politowania miny towarzyszy. Patrzcie, ksiegowy nam się przyplatął - życia nie widział, walki nie widział, a tylko wolno myśli, na nic się nie przydaje i przeszkadza. Słowem, ostatnia oferma.
Ale teraz nie mógł już liczyć na Świątynię. Nie po tym, co widział w Dolnym Mieście. Miał nadzieję, że to stan przejściowy, że sytuacja na Marsie jest tymczasowa - ale ta nadzieja była coraz wątlejsza. Wiara mu się podkopywała, a to u inkwizytora definitywnie niepożądane. Musiał się na czymś oprzeć, a w grę wchodziła tylko ta niechętna sobie grupka osób, która siedziała w helikopterze... a skoro był tutaj autopilot i nic więcej...
- Zdaję sobie sprawę, że to... e... głupio zabrzmi - oznajmił, podnosząc pistolet Aferada, aby po chwili dodać (niejasno na wszelki wypadek, w końcu podsłuch zawsze, ale to zawsze wchodzi w grę) - ale czy ktoś mógłby mi pomóc w bezpiecznym przechowaniu tego tutaj? Wiecie, żeby się nie... zepsuło? - Miał nadzieję, że załapią, o co chodzi, i ktoś mu pokaże bezpiecznik. Albo spust. Albo cokolwiek innego, co pozwoli na zabezpieczenie broni.
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline