Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2012, 19:59   #313
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Życie elfów było bardzo ułożone. Kiedy elf wierzył w Biel, był otoczony przyjaciółmi którzy jak on wierzyli w Biel, mógł mieć pewność że jest i pozostanie bezpieczny. Póki istoty Bieli trzymały się razem i broniły siebie nawzajem przed złem z zewnątrz, elfy czuły że ich dzieci mają zapewnioną bezpieczną przyszłość, a ideały o które wspólnie walczyli nie były pustymi słowami i nadawały życiu sens, a elfy czuły się szczęśliwe. Wówczas w każdym momencie mogła nadejść śmierć – elf był na to gotowy i umierał szczęśliwym, wiedząc że jego przyjeciele, bliscy i dzieci pozostają na świecie gdzie mogą poczuć się szczęśliwymi. Cała ta wiara i szczęście działały na Chaosjak trutka na szczury. Chaos mógł zabić śmiertelnego elfa, ale nie mógł posiąść jego duszy. Mógl go poranić, ale nie mógł zmusić go do wytwarzania negatywnych uczuć, którymi mógłby się posilić i wzmocnić. Elfy i dzieci Bieli były dla Chaosu zupełnie niejadalne i z tego powodu strasznie drażniące i mdłe. Wielu pytało; skoro dzieci Bieli są śmiertelnym zagrożeniem dla demonów, dlaczego demony po prostu nie przyszły któregos dnia czy nocy po elfy, z zasadzki, i nie wyrżneły ich w pień? Przecież elfy umierają raz, a demony wracają w Mgły, regenerują się i ponownie „żyją”, to takie proste zabić kruche, śmiertelne życie!... Pomijając kwestie wiary i potęgi Bieli, odpowiedź była oczywista – elfy umierając były szczęśliwe. Ich śmierć nie miała dla Chaosu żadnego pożytku, żadnego pożywienia, żadnej nienawiści, rozpaczy, lęku, histerii. Elfy umierając wiedziały, że Chaos nie może nic zrobić im i ich bliskim, gdyż Światło chroni ich dusze. Chaos zaś nie lubował się w niszczeniu dla samego niszczenia i zabijaniu dla samego zabijania, był ponad tym złem.

Zastanawiała się co działo się teraz z Dirithem, tak naprawdę nikt nie wiedział co się działo ze śmiertelnymi porywanymi przez demony. Wedlug norm Dirith jako ofiara powinien być rytualnie zbaity, aby demon mógł zabrać ze sobą jego duszę. Trochę się to nie udało bo przecież Dirith żył, żył, żył! Demon co prawda mógl go zbaić oczywiście ale to nie dąłoby dobrego efektu bo przecież chyba chaos sam sobie ofiar nie mógl składać... Tak przynajmniej uważała jako kleryk. Kiedy demony porywały śmiertelnika żywcem to tylko po to aby go opętać. Ale po co demonom opętany Dirith!? Do tego drowia klątwa i te sprawy, drowy i elfy należały akurat do ras bardzo żadko opętywanych, w przeciwieństwie na przykład do ludzi. Jak wspomniano powyżej opętanie większości elfów było technicznie niemożliwe i nieopłacalne, a opętanie drowów nie miało za bardzo sensu ponieważ dorwy same z siebie szerzyły Chaos, no i drowia klątwa, po co Chaos miałby chronić drowy drowia klątwą a potem je opętywać!? Coś poszło nie tak i zniecierpliwiony dmeon zabrał Diritha żywcem, tylko gdzie, gdzie, gdzie!? Czy mógł zabrać go w Mgly? Pewnie nie, żywi raczej nie czuli się najlepiej w Mgłach. Dirith pewnie też nie czułby się najlepiej... Zastanawiałą się jak drow to znosi. Ktoś opracował skalę agresji i zagrożenia dla otoczenia, idzie to tak:

Stopień -1 – istota reaguje na widok agresywnych istot w otoczeniu ucieczką
Stopień 0 – istota w żaden sposób nie reaguje na agresywne istoty w otoczeniu
Stopień 1 – istota reaguje na widok agresji próbami obrony pokrzywdzonych, próbami uspokojenia agresora
Stopień 2 – istota stanowczo atakuje agresora, zarówno gdy jest atakowana ona sama, jak i gdy atakowana jest istota postronna
Stopień 3 – istota za wszelką cenę broni atakowanych, bardzo często zabija agresora
Stopień 4 – istota pierwsza wykorzystuje agresję by stłumić agresję innego agresora
Stopień 5 – istota staje się agresorem i nie waha się zabić istoty, które uzna za zagrożenie
Stopień 6 – istota pod wpływem banalnego impulsu jest w stanie zaatakować i zabić wszystko w jej otoczeniu, nieważne czy jej to realnie zagraża, czy nie

Nie była pewna ale Dirith był chyba gdzieś między 4 a 6 a teraz już pewnie bliżej 6.

Pewien elf wysnuł kiedyś hipotezę, że ludzie budują szpitale i opiekują się chorymi i rannymi nie dlatego, że odczuwają potrzebę pomagania cierpiącym ludziom, a „na wszelki wypadek”. Na wszelki wypadek, gdyby taka choroba czy kalectwo przypadkiem kiedys przytrafiła się „mnie”. „Jeśli nie będę popierał opieki nad ciężko chorymi ludźmi, to jeśli sam kiedyś zachoruję, nikt mi nie pomoże! A jeśli będę popierał opiekę nad rannymi i chorymi, mogę domagać się opieki kiedy zachoruję i będą musieli mnie leczyć!” Dlatego ludzie nie reagowali w żaden sposób na widok cierpiących i chorych ludzi, ich to po prostu żadko obchodziło, że istnieją choroby, dopóki choroby nie dotykały ich samych. Reagowali natomiast nerwowo na wieść, że szpital ma problem finansowy i kolejki do medyków sa długie. Kiti nie mogła zostawiać Diritha samego, zastanawiała się tylko jak się ma do niego dostać skoro demon zabrał go w Mgły. Przecież nie mogła tam iśc jako żywa a już na pewno nie jako kleryk Bieli!

Kiedy przepychała się w potoku wszy z larwą na plecach, od czasu do czasu skubana przez wszy które jednak sięgały ją czasem pod larwą mimo że się nią zakrywała, szukała w ciemnościach drogi na górę. Wszy biegały wszedzie i niem ogła się przecisnąc pomiedzy nimi, co chwilę na nią wpadały, wlaziły na nią, zadeptywały ją i biegaly do niej, potrącały ją a niektóre próbowały zabrac jej larwę którą się osłaniała. Nie wiedziała jak się wydostać. Niem ogła wspiąc się na górę a już na pewno nie chciala wpaśc w potok wszy. Nagle zauważyła że ciemności się rozjaśniają jeszcze bardziej! Wszy jakby wolniej biegały i zrobiło się luźniej tam gdzie było jaśniej. Wyjrzała spod larwy i znieruchomiała.

http://www.wallpapershunt.com/user-c...-Wallpaper.jpg

Przyjemne w widoku, jasne i dekatne światło, ciepłe i ciche, opadło na ziemię, a wszy omijały je naokoło. Światło wniknęło w skał i powoli rozlewało się świetlistą ścieżką w tunelu wszy. Wszy odsuwały się od niego, po chwili powstała świetlista ścieżka, której unikały. Kiti aż zaszczekała głośno z radości. Ostrożnie odłożyła na ziemię larwę żeby jej nie zepsuć. Nie miała słów żeby opisać to co widziała!

„Almanakh odpowiedziała na moje modlitwy!!!”

Nie czuła się już samotną i opuszczoną. Siły Wyższe słyszały ją i widziały jej niedolę! Ze wsparciem z ich strony, Kiti nie bała się śmierci ani walki! Wiedziała że szansa na znalezienie Diritha i ocalenie Stada od razu wzrosła! Ze wsparciem u boku, powoli ruszyła świetlistą ścieżką, osberwujac reakcje wszy. Kiedy stanęła łapą na świetlistej ścieżce poczuła uspokajające ciepło. To niesamowite móc zobaczyć i dotykać swojego ‘boga’, jak pomyśleliby ludzie. Światło dało się zobaczyć, usłyszeć i dotknąć. Swiatło było zdecydowanie najprzyjemniejszą i najwspanialszą rzeczą jakiej można było doświadczyć poprzez ziemskie zmysły. Pewien elf powiedział, że Światło było „jak doświadczanie dobrych stron śmierci i życia jednoczesnie” – iel w dotyku natychmiast niweolowala i odcinałą od ciała wszystkie negatywne uczucia i doznania, jak ból, wysilek przy poruszaniu się, oddychaniu, jak świadomośc posiadania ciała i możliwość odczuwania bólu i dyskomfortu.

Kiedy otrząsnęła się z radości jaka ją opanowała, musiałą ksupić się na swoim zadaniu. Idąc świetlistą ścieżką natrafiła jednak na wyjatkowo upartą i zmutowaną wszę, która nie zamierzała usunąć się z okolicy ścieżki. Trudno powiedzieć czy to odmiana wszy czy też całkiem inny gatunek, być może stwór zapędził się do tuneli wszy lub też lubi towarzystwo wszy, może żyje z nimi w symbiozie? One go karmią a on pomaga ich bronić? W każdym razie wsza mutant nie była zadowolona ani ze świetlistej ścieżki, ani z wizyty Kiti.

http://i710.photobucket.com/albums/w.../Hydralisk.jpg

- No nie wierzę! – jęknęła Kiti.
„Nie ma takiej opcji! Nie zawrócę, nie ulęknę się, nie nie nie! To jest moja ścieżka, tam mnie Biel prowadzi! Nie dam się takiemu paskudztwu! Stado mnie potrzebuje!”
Kiti obserwując czujnie robala powoli zbliżała się, nie schodząc ze ścieżki i próbując spokojnie przemknąć obok robala, gotowa rzucić się biegiem na przód. Chciała unikać walki i uciekać, spróbuje zgubić robala na ścieżkę wśród tuneli i innych wszy.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline