Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2012, 22:06   #10
Sivilar
 
Sivilar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sivilar ma wspaniałą reputacjęSivilar ma wspaniałą reputacjęSivilar ma wspaniałą reputacjęSivilar ma wspaniałą reputacjęSivilar ma wspaniałą reputacjęSivilar ma wspaniałą reputacjęSivilar ma wspaniałą reputacjęSivilar ma wspaniałą reputacjęSivilar ma wspaniałą reputacjęSivilar ma wspaniałą reputacjęSivilar ma wspaniałą reputację
Wóz toczył się wolno po głównej ulicy miasta. Północna brama zdawała się rosnąć w oczach, a żadnej karczmy nie było widać. Kroq Gar zaczął się zastanawiać, czy jednak nie lepiej będzie ruszyć już dzisiaj. Var’Kan szturchnął kupca i wskazał pazurem na duży budynek. Gdy ten przyjrzał się uważniej, zauważył szyld z napisem “Szczęście w nieszczęściu”. Było w tym dużo racji, ale postanowił zachować tą myśl dla siebie. Ruchem głowy przyznał łowcy rację. Nie powinien być wybredny, a ta tawerna była spora. Dwa piętra, stodoła i prawdopodobnie piwnica. Tu na pewno znajdą pokój.

***

Służący zaprowadził wóz do stodoły, po czym zaprowadził jaszczuroludzi do właściciela, starszego elfa o bardzo słusznej posturze, który przebywał w głównej sieni. Ten zaś wyrecytował im ceny za wszystkie usługi i towary. Kroq Gara wyraźnie zaskoczyło, że ktoś może z taką pasją recytować takie informacje. Sądząc po minach innych, nie tylko jego. Gdy skończył, kupiec otrząsnął się, patrząc na elfa z szacunkiem.
-Dobrze, wykupimy-wynajmiemy-zapłacimy za dwa posiłki, nocleg i przechowanie wozu. Jeżeli właściwie policzyłem-dodałem-zsumowałem to będziemy-jesteśmy winni sto czterdzieści koron. -sięgnął po mieszek, z którego wyciągnął odpowiednią sumę. Tym razem nie zamierzał się targować. Na jedzeniu i wypoczynku nie wolno oszczędzać. Jeszcze ktoś poczuje się urażony i nafaszeruje czymś pieczeń, a w tych stronach niewielu przejęłoby się śmiercią kilku przerośniętych gadów.
-Miło ubijać interesy z kimś kto się na nich zna. - zauważając zadziwione spojrzenie jeszczuroczłeka, gdy ten dawał mu pieniądze, dodał - Nie umknął mi ten błysk w twoich oczach i grymas, gdy sięgałeś po złoto. Nie lubisz go wydawać, czyż nie mam racji?
-Najprawdziwsza prawda. - szepnął ktoś za placami Kroq Gara. To chyba była Nakai, ale kupiec nie był pewien.
-Teraz pozwólcie, że pokarze wam wasze pokoje.

***

Reszta dnia i noc upłynęły dość spokojnie. Gdyby nie mała bójka między dwójką krasnoludów, a kilkoma ludzkimi szczeniętami, które najwyraźniej pochodziły z bogatych rodów, to umarł by z nudów. Kiedy wszyscy jego towarzysze udali się na spoczynek, kupiec kończył swój posiłek, obserwując z zaciekawieniem innych klientów. Przy stoliku najbliżej otwartego okna siedziała grupa dobrze ubranych, młodych ludzi, którzy już mieli za sobą kilka kufli piwa. Pili, śmiali się i niewyraźnie bredzili o czymś, gdy jeden z nich zerwał się na równe nogi.
-Że ja thego, njiby nje zrobiję?!
W tym samym momencie wyciągnął swój miecz, a drugą ręką chwycił na kufel z piwem. Chwiejąc się podszedł do stolika, przy którym siedziały dwa krasnoludy i wylał całą zawartość kufla na jednego z nich.
-Wsdawaj, przeklęty karle! Obedne cji tą brodę i udowod...
Nie udało mu się dokończyć, bo oblany krasnolud zdzielił go z całej swej siły pięścią w twarz. Pijany głupiec upadł jak długi, a jego towarzysze postanowili go pomścić.
Cała walka nie trwała długo, ale zapewniła jaszczuroczłekowi trochę rozrywki i doświadczeń. Jednym z nich było to, że pod wpływem alkoholu i podczas bójki, nie należy stawać na kimś kto ma ogon, bo można stracić grunt pod nogami. Ale tą wiedzę postanowił zachować dla siebie. W końcu nikt nie musiał wiedzieć, że trochę pomógł brodatym wojownikom.

***

Z samego rana, gdy tylko otwarto bramy, kompania ruszyła w dalszą podróż. Pogoda nie była dobra i zanosiło się na deszcz. Ale to nie mogło pokrzyżować jego planów. Musiał jak najszybciej dotrzeć do stolicy, gdzie czekało go jego przeznaczenie.
 
__________________
"Acta est fabula"
Sivilar jest offline