Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2012, 23:24   #109
Darth
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Znów to samo. Ten sam sen noc w noc. Tym razem jednak było coś innego, coś się zmieniło.
Ach. Słowa. Przepełnione mocą, acz opanowane. Wypowiadane wśród cichego huku niewielkiego ogniska płomieni, które płonęły na wprost Gregoriusa.


- ZDOBYŁEŚ OSTRZE... DOBRZE... – Mógł słyszeć zadowolenie głosu. W płomieniach błysnęły znane już z wcześniejszych snów twarze.
- ZNAJDŹ ICH... DOŁĄCZ DO NICH... POMÓŻ IM... – Płomienie zahuczały głośniej, niczym ryk frustracji, wibrujący przez powietrze. Widać było że komunikacja sprawia im wyraźne problemy.
- POROZMAWIAMY PONOWNIE... WKRÓTCE...

A Gregorius obudził się w swoim łóżku na piętrze, zlany potem. Schodząc z posłania, podszedł do miednicy z wodą, by nieco się ochłodzić. Musiał przyznać, te sny budziły jego zainteresowanie. I zaniepokojenie. Widać było, że zainteresowała się nim jakaś moc. Na chwilę obecną wydawała się ona pomocna i dość przyjazna, ale Exardesco wolał zachować ostrożność. Był wykorzystywany wielokrotnie w swoim życiu. Sam również parę razy wykorzystał głupotę ludzką. Był zbyt inteligentny by wierzyć we wszystko co zobaczył.

Wczorajsze konwersacje również nie rzuciły dużo światła na całą sytuację. Najemnik nie spodziewał się dużo, ale miał nadzieję uzyskać przynajmniej trochę. Kobieta, mężczyzna dopiero teraz zorientował się że nigdy nie spytał jej o imię, była posiadaczką ostrza które teraz leżało na jego stole. Rozstała się z nim zaskakująco łatwo, biorąc pod uwagę jego... wyjątkowość. Gdy wczoraj wieczorem udał się do lasu by sprawdzić jego skuteczność, bez żadnego problemu zdołał obalić drzewo jednym ciosem. W tej chwili ostrze wróciło do postaci laski. Najemnik był ciekaw czy uda mu się je wykorzystać w przyszłości. Na razie miał swoje własne ostrze, nie dorównujące tamtemu jakością, ale z pewnością bardziej pewne. Postanowił z rana wpaść do znajomego handlarza, by zdobyć jakąś tkaninę i sznurki, by zabezpieczyć ostrze przez ciężkimi warunkami atmosferycznymi.

Mag również okazał się mało przydatny. Choć dowiedział się parę rzeczy o ostrzu, nie wiedział praktycznie niczego o jego poprzednim właścicielu. Najwyraźniej był on staruszkiem, nazywał się Hono, i zginął gdzieś po drodze. Coś przed nim ukrywał. Człowiek który dożywa do starego wieku i posiada taką broń, nie umiera tak po prostu.

Na razie jednak postanowił zostawić tę sprawę w spokoju. Na wszystko przyjdzie czas...

*******

Później tego dnia, jedząc śniadanie, dostrzegł kolejne dwie osoby pasujące do jego wizji. Na dodatek pracowały one dla burmistrza. Prawie zbyt wygodnie. Westchnął delikatnie. Kończąc jedzenie, wstał od stołu, by ruszyć do piwnicy. Magiczny miecz, obwinięty w płótno przewiesił przez plecy, tak by nie ograniczał on jego ruchów. Swój własny, półtoraręczny miecz stalowy, miał w pochwie pod lewą ręką. Zszedł w spokoju do piwnicy. Co ciekawe, miał wrażenie że płomienie kominka zamigotały delikatnie gdy je mijał. Stwierdził że było to zapewne złudzenie, i postanowił się nim nie przejmować.

Już na dole, widząc otwarte tajemne przejścia, rzucił do Ankariana, który według niego wyglądał na bardziej inteligentnego z dwóch.
- Paul wspominał że zatrudnił paru nowych pomocników. Wspominał również że wspominał o mnie. Tak trudno było powiedzieć że idziecie polować na ambasadora? – Westchnął delikatnie. – Idę z wami. Dostaję zapłatę za rozwiązanie tego problemu, więc nie mogę was puścić samych. – Wzruszył ramionami. – Złoto to złoto. Przyjezdni przodem. – rzucił ze złośliwym uśmiechem.
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline