Wątek: Upadek
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2012, 07:20   #6
Vireless
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Ragnar stał na ganku swego domu czekając gościa.
Gdy nieznajomy był w zasięgu wzroku Ragnar się odezwał, jako pan na domu
- Ustatkować mógłbyś się w końcu, zobacz, co zrobiłeś tej szkapie..

Śniady mężczyzna zmusił mało delikatnie konia do równego, defiladowego kroku. Widać było, że jest świetnym jeźdźcem, ale o zwierzę dba tylko tyle by te nie padło. Gdy zatrzymał się przed gospodarzem zeskoczył z gracją zeskoczył na ziemię. Jego zarośnięta twarz, która dawno nie widziała brzytwy a nigdy gmerania w genach, zmieniła wyraz, już nie wyglądała jakby jej właściciel zjadł coś kwaśnego, rozciągnęła się w uśmiechu. Uśmiech ten był upiorny, zęby, co prawda były białe jak u każdego w tych czasach, ale dwóch czy trzech brakowało.
- Witaj bracie.
Gość rozejrzał się po gospodarstwie, dawno go tu nie było, ale za wiele na pierwszy rzut oka się nie zmieniło.
- Szkapa... Szkapa to szkapa, ma mnie zawieźć na miejsce. A ustatkowanie się... Wiesz dobrze, że dla mnie to ucieczka. Siedzenie na dupie, pierdzenie w stołek i udawanie, że żyje się tak jak ileś tam wieków temu.
Tak, język Acarkana stanowczo się zmienił, nie był już gęsto przesiany przekleństwami i nie składał się tylko z ubogiego słownictwa, jakie nabył w slumsach i na arenach. W końcu na dworze Króla Anarchii musiał się zmienić, nabyć ogłady, jednak jego dobrzy znajomi wiedzieli, że zmiana ta jest tylko powierzchowna. Tak naprawdę ciągle był tym samym krwiożerczym zabójcą.*

Ragnar uśmiechnął się od ucha do ucha śnieżnobiałym uśmiechem. Kiwnął głową i przywitał się ściskając przedramię przyjaciela ze starych czasów.
Ależ nie imputuję niczego innego. Na pewno nadal jesteś tym samym świrem i pojebem, który byłeś kiedyś. Co najwyżej na starość zaczęły Ci doskwierać hemoroidy od wiecznej jazdy na “SZKAPIE”.
Popatrz na mnie nadal w Sile i nadal mam wszystkie zęby..

- Ha! Tego straciłem w wieku szesnastu lat, gdy w jakimś zaułku napadł mnie jeden osiłek, złamał mi ten nos. Dwa pozostałe to arena... Nie pamiętam, która. Dostałem rękojeścią w twarz. Korciło mnie by wstawić stalowe. A jak tam u Ciebie bracie? Ustatkowałeś się? Jak Hans? Przytył z dobre dwadzieścia kilo a ja ciągle pamiętam jak z mieczem i tarczą rzucaliśmy się na... Na każdego, kto nie chciał zaakceptować Karola.
Acarkan klepnął się z uciechą w udo.
- Pamiętasz jak w karczmie piliśmy i jakieś wsioki obraziły Karola? Wbiłeś jednemu zęby do gardła!
Śniady wojownik wyszczerzył zęby jakby przypomniał mu się dobry żart.

- ciężko to zapomnieć, kiedyś robiłem dużo dziwnych rzeczy. A swoją drogą Talbott już nie chce by go nazywać KRÓLEM zawsze i wszędzie. To, co działo się wtedy to już zamknięta księga. Dla mnie również...

Chodź do domku nie będziemy tu stali cały wieczór. Szerokim gestem zaprosił gościa na pokoje. Oczywiście upewnił się, że gest wykonuje pustą ręką, ta, która dzierżyła topór chwilowo miała wolne.

Izba dość obszerna i wykończona drewnem. Kominek solidny budowany z rzecznych płuczaków(czy jak one się tam nazywają). Na ścianach kolekcja skór oraz broni. W przeważnej części topory i młoty. Przed kominkiem przygotowane już dwa fotele z okrąglaków, ale z dużą ilością skór. Ogień wesoło skaczący po polanach oświetlał przygotowaną wałówę. Solidny zapas gorzałki cudownie unosił się ponad miechęm i warzywami.
– To wszystko prawdziwe, swojskie lub też wyhandlowane od znajomych. W wolnych chwilach dłubię trochę w drewnie to i mam, czym tam pohandlować..
A mówiłeś, że czym się teraz zajmujesz?
– Doskonale zdawał sobie sprawę, że Arckanus był nie zdolny do spokojnej pracy, w której inni nie chcieli cię zabić za to, że tylko istniejesz. Wiedza ta nie przeszkadzała w zwykłej pogawędce o niczym i o wszystkim. Na konkrety przyjdzie później, gdy sobie popiją bardziej.

Acarkan z uśmiechem rozejrzał się po domu. Przejechał dłonią po skórze jakiegoś zwierzęcia, chyba wilka a potem po obuchu młota.
- Ładnie, znacznie bardziej niż u Hansa, jedyne, co miał dobrego w tym swoim wypasionym domu to wieeeelka wanna. A tak! Czym się zajmuje... Przeżyciem w Anarchii dla mnie to wciąż otwarta księga. Walki na arenach, czasem zaciągam się, jako najemnik a czasem żyje z dobroci ludzi, którzy pamiętają mnie z czasów spokoju.
W ostatnich słowach wojownika było słychać szyderstwo.

- Twoje szyderstwo nie napełni Ci brzucha, a ja i owszem.. I nie dam się wkurwić. Nie tak łatwo i nie na Ciebie...
Frau Brunhilda pojawiła się z dwoma Kuflami ciemnego, Ale. Coś burknęła o tym, że jest do dyspozycji oraz że rozpaliła na wodę. Bania będzie gotowa za około godzinę. Mrugnęła Okiem na Acarkana, co dziwne drugie oko zrobiło to samo względem Ragnara.
- Prawda jest taka, że jestem niebezpieczny dla otoczenia, gdy znów mi odbije tak sobie i tu siedzę spokojnie. Zbieram zapasy, gdy się zjawisz… Albo ktoś inny z naszych.
Muszę przyznać, że ostatnio miałem sporo gości, głównie awatary ludzi, o których nigdy nie miałem dobrego zdania. Całkiem jakby ktoś sobie przypomniał, że kiedyś był ze mnie kawał „takiego syna”. Albo gdyby komuś była potrzebna moja ciesiołka. Swoją drogą nie pochwaliłeś mojego rękodzieła…
- Zbudowałeś sam dom? Świetna robota, ale kto u Ciebie był? Ktoś, kto chce kopnąć się do Anarchii i zaprowadzić tam lad?
- W sumie to głównie ŚMIECI, jakimi pomiataliśmy kiedyś w Anarchii. Ale te śmieci, które mają w kij kredytów do spożytkowania. Interesowały ich na przykład łodzie. I to wszystkie, od małych dłubanek na połowy siecią po barki na zboże czy “czajki zaporożców” tak by można nimi było pływać i po morzach i po większych rzekach. Gdybym chciał to mógłby brać zlecenia w ciemno. Ale nie chce. Pracuję tylko dla znajomych. Taki szeptany marketing jest bardzo przekonujący dla nowych klientów...
- Jak widzisz ja sobie całą politykę aktualnie odpuściłem, nawet nie wiem, kto Tam teraz rządzi
- Zresztą swoją drogą Król Edmund też sobie odpuścił już To, co się tam dzieje.
- Nie wiem, dlaczego ale mam wrażenie, że jesteś tam jakąś personą aktualnie, lub komuś poważnie wpierniczyłeś??

- Jestem na tropie kolesia, który chce Karola zastąpić, to ten sam, który zabił jego brata. Wstaw sobie ze chciał mnie skaptować, zgadnij, co zrobiłem z jego ludźmi...


Wejście Brunhildy było bardzo przekonujące..
- Może byście zaczerpnęli świeżego powietrza, zapalili sobie fajkę i dali mi posprzątać? Postawiłam antałek przed wejściem.
Ragnar, kiwnął głową i bez słowa sprzeciwu podniósł swą dupę sprzed kominka.
- Yes, Milady
- Don’t call me Milady
- Yes, Milady

Długowłosy dość szybko ulotnił się z zasięgu Brunhildy, gdy ta wrzasnęła na niego coś w przedziwnym języku..
Śniady wojownik patrzył się chwile w "oczy" kobiety, te ważniejsze. W końcu się odezwał.
- Jasne. Znając Ciebie to antałek spirytus. Chodźmy się uchlać...


… Zdecydowanie później, po wspólnej podróży z Acarkanem, ale bez Brunhildy


Na „ Jarmark” zbierali się Rekreacjoniści , czyli Ci, którzy uważali, że w 40-tym wieku można żyć normalnie bez potrzeby wykrzykiwania „Dżinie” by się napić czy coś zjeść. W sumie tu można było znaleźć i kupić absolutnie większość rzeczy potrzebnych do życia, przeżycia i pożycia w alternatywnym świecie. Tyczyło się to również i Ragnara. Dysponował funduszami, które mogłyby go sytuować wśród zamożniejszych w mrocznych czasach średniowiecza. Więc funkcja zbierania kapitału była jemu obca. Ale co innego z wyzwaniami. Sam był dość wziętym stolarzem, cieślą oraz szkutnikiem z zamiłowania. A w tym nudnym czasie, w jakim przyszło mu żyć starał się łapać każdą dawkę adrealiny jak tylko potrafił.
W swoim czasie w Anarchii u boku Króla Edmunda miał adrealiny, krwi i emocji pod dostatkiem. Teraz uciekając od swojego starego życia oraz klątwy, która nad nim ciążyła zaszywał się w swojej samotni z heblem, dłutem lub tarnikiem. Potrafił tak zapamiętać się, że Brunhilda musiała siłą go odciągać od projektu. To było jego katharsis.
Na Jarmarku liczył na zdobycie jakiegoś ciekawego zlecenia. W sumie, czemu by nie, choć wątpił czy by mu się udało ze względu na Acarkana. Coś mu mówiło, że właśnie się zaczynają Ciekawe Czasy…
Korzystając z okazji, że tutejszy Kowal miał niezgorszą opinię Ragnar skierował się od razu do niego. W końcu przydałoby się trochę doposażyć jego warsztat.

\


Ponieważ przed lokalem kolejka była całkiem spora Ragnar postanowił ją przeczekać przed karczmą, która pewnie całkiem przypadkiem była na przeciwko. Tak, więc zamówił solidne, Ale i kontemplował w ciszy atmosferę Cywilizacji..
 
__________________
[o Vimesie]
- Pije tylko w depresji - wyjaśnił Marchewa.
- A dlaczego wpada w depresję?
- Czasami dlatego że nie może się napić.
Vireless jest offline