Henkego przedstawione mu informacje niezwykle zafrasowały. Nie dość, że tracił jednego człowieka po drugim, to jeszcze tracił tych najcenniejszych, a co było najbardziej przerażające to to, że nie byli tu bezpieczni. Musieli znaleźć inne miejsce, musieli znaleźć swój dom. - Nie możemy tu zostać - zareagował szybko i mimo zmęczenia wiedział, że muszą wyruszyć w drogę. Polecił profilaktycznie ogłuszyć Lucjana, jeśli nie był do tej pory ogłuszony. Jego syna chyba powoli mógł spisać na straty. Lucjana najchętniej puściłby z darami, ale obawiałby się że mógłby on w jakiś sposób spalić jego plan. W międzyczasie obdarował go czarem klątwa. Wrzody powinny zniechęcić go do pokazywania się wśród ludzi, a na pewno pozbawią go wiarygodności. - Musimy ruszyć dalej, znaleźć bezpieczniejsze miejsce. Już niedługo znajdziemy dom, obiecuję wam. Lecz potrzebna jest cierpliwość. Zwińcie namioty, zbierzcie jedzenie. Ruszamy – starał się rzec jak najpewniej mógł. Jednak w głębi serca tej pewności nie miał. Przydałoby mu się miejsce w którym mógł się na dłużej zatrzymać. Na pewno nie miał zamiaru rozwiązywać sprawy śmierci Bernarda. Od takich rzeczy trzeba się trzymać z dala. |