Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2012, 15:05   #56
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 14:52, czwartek, 3 wrzesień 2048
New York City
5 dni do wyborów, 36 godzin do wyczerpania się akumulatora



Ferrick, Remo

Z jazdą na posterunek nie mogli się zbytnio spieszyć. Kye musiał najpierw ponownie wywołać netrunnerkę, a z tego co twierdził nie było to wcale proste, kobieta odzywała się wtedy, kiedy sama chciała, a już o jakichkolwiek żądaniach czy ustaleniach czasowych można było zupełnie zapomnieć. W tym czasie mogli pracować nad zdobytymi fantami, niestety z niewielkim wciąż skutkiem. Haker na razie pozostawił w spokoju zabawkę od Miracle, a sprzęt podłączył do zabezpieczeń przesyłki Corp-Techu.
- Jeśli to, czego szukamy, ma podobne zabezpieczenia, jest duża szansa, że Suarez nie zdążył ich złamać i nawet nie wie czym się ma wymienić.
Grzebiąc głębiej odkrył przynajmniej pięć stopni bezpieczeństwa, z których każdy mógł przy okazji uruchomić nawet system autodestrukcji i innych niespodzianek nie do przewidzenia. Dostanie się do środka nie było niemożliwe, ale działało trochę jak sejf - miało określony czas, w którym jest w stanie powstrzymywać każdego napastnika. W tym przypadku w grę wchodziła najwyższa klasa bezpieczeństwa.

Posterunek nie zmienił się ani odrobinę, gdy Remo krążył wokół niego, dość długo szukając miejsca do zaparkowania Mustanga. Fakt, że mieli ze sobą fanty, bardzo utrudniał działanie, bowiem należało opuścić samochód. Żadne z nich nie chciało ryzykować przepuszczenia sygnału, nawet jeśli oznaczało to zostać pochłoniętym przez tłum ludzi, zmierzający w każdym możliwym kierunku. Neony jarzyły się jasnym światłem, uliczni sprzedawcy zachęcali do kupowania, samochody trąbiły i próbowały się wymijać na zakorkowanych ulicach. Ogromne, zasłaniające całe prawie światło wieżowce dopełniały krajobrazu dnia powszedniego na Manhattanie. Niewiele się zmieniło od kilkudziesięciu lat, chociaż teraz ludzi było więcej, a budynki były wyższe.
Netrunnerka na szczęście lubiła murzyna, nie każąc czekać na siebie w nieskończoność.
- Witaj kochanie. Nieładnie tak zaskakiwać, jestem taka... nieprzygotowana!
Ilość ekspresji i erotyzmu w jej głosie sprawiała, że ciarki przechodziły po całym ciele. Działała jak prąd, znacznie skuteczniej nawet od Felipy.
- Samochodzik i kamerka? Dla ciebie wszystko, złotko. Ale będziesz mi wisiał dużą przysługę, a na dodatek może to przyciągnąć ich uwagę. Jesteś na to gotowy, misiu? To poczekaj chwilkę, już cię zadowalam....
Kye aż zadrżał, nawet Ann poczuła mrowienie, słysząc ten głos, zmysłowy do granic.

W międzyczasie otrzymali na holo Remo nagranie z kamery, które szybko prześledzili. Suarez pojawił się w normalnej godzinie, ubrany w płaszcz, którym owinął się na tyle szczelnie, że za pomocą zbliżeń kamery szybko doszli do wniosku, że nie niesie nic dużego pod nim. W ręku miał nesseser, starodawny dość i skórzany, cienki na tyle, że nie szło wepchnąć w niego nic dużego, zwłaszcza szerszego niż z osiem centymetrów.
Prócz tego mieli jeszcze zapis w GPS z trasy samochodu Corbina. Przyjechał on do pracy na czas, ale jednocześnie zrobił małe odstępstwo od najprostszej trasy podróży. Zatrzymał się bowiem na około dziesięć minut przy Grand Central, największym terminalu Manhattanu. Potem już bezpośrednio skierował się na posterunek.
Netrunnerka odezwała się wkrótce.
- Wszystko gotowe. Będziecie mieli tylko trzydzieści sekund. Samochodzik pojawi się tam gdzie poprzednio, gdy dacie znać. Buziaczki!
Trzydzieści sekund na otwartej przestrzeni. O ile podłożenie nadajnika było banalne, to sprawdzenie i zaminowanie wozu już wymagało sprawnej, przemyślanej akcji. Jednakże, gdy tylko wrócili do Mustanga, wyświetlacze zamigały na czerwono.

***ALERT ZABEZPIECZEŃ***ŹRÓDŁO NIEZNANE***WŁĄCZONO DODATKOWE FUNKCJE OCHRONNE***

Remo znał możliwości sprzętu włożonego do swojego wozu, ale taki bezpośredni alert był niepokojący. Szybko przejrzał logi i sprawdził wszystko co się dało, znajdując tylko jedną nieprawidłowość. Przesyłka z C-T miała już tylko trzy warstwy zabezpieczeń, co musiało go poruszyć. On bowiem skupił działania automatycznych programów tylko na pierwszej, złamana została jednakże także ta najbardziej wewnętrzna. I nie uczynił tego jego sprzęt, był tego prawie pewien.


Jesus, Evans, Walters

Odnalezienie lokum Alberta Gonzalesa, czy jakkolwiek nie nazywał się ten netrunner, nie nastręczało żadnych kłopotów. Budynek przy 36th Street widoczny na każdej mapie, także tych dokładnych, satelitarnych, z dokładnym przybliżeniem. Nie różnił się wiele od wielu innych, otaczających go zewsząd, wyrastających w tej dzielnicy coraz częściej i wyżej. Ten miał ze dwadzieścia pięter, aczkolwiek tym razem nie interesowało ich to co wyżej, a to co niżej, czemu przyjrzeć się zdalnie nie mogli. Należało tam pojechać, najpierw przygotowawszy się na ile było można.
Felipa nawet założyła odpowiedni strój.

Na żywo budynek sprawiał podobnie nieprzyjemne wrażenie. Deszcz siąpił, sprawiając, że ilość spacerujących pieszo ludzi nieco się zmniejszyła, ale tutaj nikt się na boki nie rozglądał, podążając tylko we własnym kierunku i nie interesując się otoczeniem. Blok z numerem 48 znajdował się na rogu, z wejściem od strony ulicy, ale i mniejszym, od wewnętrznego podwórza, gdzie też znajdowały się zewnętrzne parkingi, o tej porze mające kilka wolnych miejsc. Obok nich znajdował się jakiś bar, już otwarty i sądząc po odgłosach - przynajmniej częściowo wypełniony. Poza tym był to zwyczajny klimat dzielnicy mieszkalnej z gatunku tych biedniejszych.
Wejście na klatkę było otwarte, ktoś już dawno rozwalił, a potem chyba nawet wymontował zamek. Przejście otwierało się dla każdego, wpuszczając do środka, nie różniącego się od setek innych. Windy i schody, jedne prowadzące nieco w dół, drugie do góry. Te pierwsze kończyły się solidnymi, nieoznakowanymi drzwiami z metalu, przed którymi nie było żadnego dzwonka czy czegokolwiek innego przed czym Felipa mogłaby pokazać swoje wdzięki. Zwykły domofon przed drzwiami zaczynał się od numeru 1 i wcale nie prowadził on do piwnic.

Jedyny monitoring dostrzegli na zewnątrz i tam mogli wykorzystać zabawkę Remo, który zresztą łącząc się z nimi przez komunikator, mógł rozpracować to w kilka chwil. Problem w tym, że haker znajdował się w zabezpieczonym przed komunikacją wozie i musieli trochę poczekać, zanim zdołali się z nim połączyć i jeszcze trochę zanim włamał się do monitoringu tego obiektu. Jego odpowiedź nie była pocieszająca.
- To jakiś ogólny monitoring osiedla, same zewnętrzne kamery. Nie mam stąd dostępu do niczego w środku, a już na pewno niczego co nosi znamię netrunnera. Mogę je co najwyżej powyłączać.
Nie odnaleźli innych urządzeń, a jedyną drogą wydawały się te drzwi. Zamek w nich wyglądał na zwyczajny, choć nowoczesny i antywłamaniowy, to pozbawiony elektroniki. Jedyne okna do piwnicy były malutkimi szparkami, przez które nic nie było widać - prócz własnego odbicia. Zaopatrzone były także w kraty, bardziej chroniące przed stłuczeniem, bowiem człowiek w takie coś zmieścić i tak się nie mógł.
Nawet Walters ze swoim okiem nie był w stanie dostrzec więcej, gdy jego wizja była blokowana. Za to niezwykły wzrok pozwolił mu odnaleźć niewielkie wydrążenie w betonie, tuż nad drzwiami, w którym ukrywało się jakieś szkiełko, najpewniej miniaturowa kamera.

Zanim zdążyli coś z tym zrobić, ktoś zainteresował się ich kręceniem się po okolicy. Mimo braku oznaczeń gangowów, jasne było, że nie byli tutejsi, a nawet jeśli byli, to trafili tu z jakiegoś konkretnego powodu. Najpierw usłyszeli otwierającą się windę, a potem wysiadło z niej czterech dużych, białych i ogolonych facetów. Ciężkie skórzane kurtki, nieprzyjemne mordy i tatuaże. Pozornie tylko jeden miał broń - kastet na prawej dłoni, ale dwóch jeszcze trzymało dłonie pod ubraniem. Ostatni z nich był pewnie szefem, bo to on się odezwał.
- Co, zgubiliście się? Nie ma tu wstępu dla zwierząt.
To ostatnie skierował do Felipy. Niedługo trzeba było się przyglądać ich tatuażom. Neonazisci wciąż byli dość silną grupą, łatwo pozyskując członków wśród tych, którym przeszkadzała przede wszystkim rosnąca ilość “kolorowych”.
 
Sekal jest offline