Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2012, 17:10   #17
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wyjaśnienia, jakich im udzielił Alfred, zdecydowanie nie napełniły Josta optymizmem.
Wdepnęli w takie gówno, że kąpiel w gnojówce byłaby czystą przyjemnością. Z tego co mówił wójt jasno wynikało jasno, że bez względu na to, co zrobią, łowca czarownic wybebeszy wioskę, weźmie na spytki czy też tortury każdego, kto wyda mu się choćby trochę podejrzany.
Bo jak tak mogło być, ze za zostawienie winnego do dyspozycji łowcy czekała wioskę kara? Gdyby Jost był na jego miejscu i zastał trupa, to raczej by się zainteresował powodami tak szybkiej egzekucji. Ale on był tylko chłopakiem ze wsi, a nie doświadczonym łowcą.
Czy wszyscy łowcy byli tacy, jak ten, co spalił Dachwitz? Opowieści o nich i ich działalności krążyły po świecie, docierając nawet do tak małych osad jak Biberhof. Jost zdawał sobie sprawę, że większość z nich była przesadzona.
Nie... Prawdę powiedziawszy był pewien, że większość z nich była przesadzona. Dopiero teraz, po opowieści wójta, zmienił zdanie.
Wstrząsnął się na samą myśl o tym, co za parę dni może spotkać Biberhof.
Tylko czemu Alfred przydzielił to zadanie właśnie im? Bo byli młodzi i bystrzy? Patrząc na takiego Gotte człek nigdy by się jakiejś bystrości nie dopatrzył. Ostry język to miał, ale poza tym był głupi. Co wcale nie oznaczało, że sam Jost miał siebie za jakiegoś mędrca, stworzonego do rozwiązania zagadki śmierci kapłana.
A może wójt sądził, że skoro byli na warcie, to sami nie mogliby czegoś takiego zrobić, bo wzajemnie się pilnowali? Wszak mordu mogły dokonać dwie osoby, dwóch strażników czy dwie strażniczki z pary trzymającej wartę. On sam mógł być pewien tylko Eryka, którego marudzenie słyszał stale, przez całą prawie noc.
Gdy zobaczą zwłoki, to będzie można powiedzieć coś więcej o tym, kto mógł tego dokonać. Albo raczej kto nie mógł. Pewnie będzie można wykluczyć dzieci i część niewiast. Chociaż, z drugiej strony, z babami nigdy nie wiadomo. Taka Marianka niejednemu chłopu już wtłukła, a Jagna nie była od niej gorsza. Czy byłyby w stanie zabić, i to w sposób, jak to określił Alfred, odrażający?
Nie miał pojęcia, kto i dlaczego chciałby zabić ojca Gottlieba... A może Angela zapragnęła zająć miejsce ojca Gottlieba? Zabiła ogarnięta nagłą ambicją?
Czym prędzej wyrzucił z głowy tę myśl.
Tylko co zrobić, jeśli nie uda się im rozwiązać sprawy?

W jednym Gotte miał rację. Chociaż raz. Trzeba było jak najszybciej zobaczyć świątynię.
- Kto już wie o tym, że ojciec Gottlieb nie żyje? - spytał. - I kto, prócz Angeli, wchodził do świątyni?
 
Kerm jest offline