Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2012, 18:19   #135
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
- Czy ja wyglądam na Dragon Slayera? Co robimy? - Spytał Ishira masują obolały od upadku tyłek.
Stworzenie wyglądało całkiem groźnie a stary znajomy z wyspy zdołał swoim wielkim wejściem już nieco Kereia skrzywdzić.
Chłopak zaczął się rozglądać. Spojrzał na zbroję, przy której wcześniej ćwiczył, potem na okrągły artefakt, którym był zainteresowany Ishir.
- To co? ja go czymś zajmę a ty wrzucisz mu na łeb hełm? - spytał przypominając sobie wcześniej wymyślony przez Ishira plan anty-bandycki.
Co prawda najpewniej dużo silniejszym narzędziem byłaby kula o którą chwilowy partner Kereia walczył z ich gospodarzem...ale jakoś nie wpadło to do głowy babilończyka.
Ishir stał z rozdziawioną gębą przyglądając się smokopodobnej istocie zrodzonej z motyli.
- Co to do cholery jasnej jest? – zdołał wyksztusić po otrząśnięciu się z początkowego szoku – To tak na poważnie?
Mózg powoli wracał no normalnego funkcjonowania. Zaczął się w nim tworzyć plan działania. Plan, który dość sporo miał wspólnego z fioletową energią w środku smoka. Zwalczaj ogień ogniem czy jak to tam leciało.
- Oby tylko zbroja nie wybrała go na swojego ulubieńca. – rzucił do Kereia.
Przyspieszony elektrycznością Chłopak szybko znalazł się przy zbroi. Chwycił w jedną dłoń hełm, a w drugą… kulkę z tak pożądaną przez niego mocą. Miał zamiar ją wchłonąć, lub w przypadku braku chęci do współpracy nafaszerować nią twór demonicznych motyli.
- Defense Blaze! - Energia magiczna zaczęła wyzwalać się z ciała Kereia. Jednak tym razem zamiast płonąć zmieniała się w coś, co można porównać do cienkich sześcianów z lodu. Z uśmiechem na twarzy, że jego przygłupia propozycja została zaakceptowana ruszył na smoczą bestię.
- Właściwie powinniśmy myśleć o tym jak o motylu czy jak o smoku? - zapytał. - Do mnie, gadzie! Tutaj!
Nie miał specjalnego planu. Chciał po prostu zwrócić na siebie uwagę i zacząć unikać oraz skakać portalami gdy tylko bestia się nim zainteresuje.
Ishir chwycił dwa artefakty, z hełmem problemu nie było wystarczyło by go wrzucić na głowę stwora... i mieć nadzieję, że ten z niej nie spadnie, bowiem rozmiar trochę nie pasował. Gorzej było z kulą, bowiem w jakiś sposób mag musiał ją otworzyć i dostać się do energii elektrycznej. Smoczy twór zaś nie miał zamiaru im tego ułatwić, obracał pyskiem za biegającym Kereiem. Jednak mróweczka była szybka i upierdliwa, ciągle zmieniała pozycję irytując połączonego z motyli stwora. Ten jednak miał na to lekarstwo, nabrał w usta powietrza, energia widziana przez niekompletne ciało zagotowała się i zaiskrzyła. A potem smok ryknął głośno, tak że cała komnata zadrżała i zionął potężnym strumieniem mocy. Obaj magowie nie mieli szans by zareagować odpowiednio,za mało czasu za duże pole działania. Kereiego ochroniła po części jego magia, jednak Defense Blaze okazał się nie wystarczający. Moc uderzyła w niego powalając kosiarza i sprawiając, że przekoziołkował sporą część korytarza z dziurami powypalanymi w kurtce.
Ishir jednak miał mniej szczęścią. Zalazła go fala fioletowej mocy smoka, która parzyła jego ciało orz ciągnęła je swoim strumieniem niczym nurt potężnej rzeki. Chłopak gruchnął o ścianę robiąc na niej małe wgłębienie i z jękiem zsunął się na posadzkę, cudem nie wypuszczając obu artefaktów. Jaszczur zaś z kolejnym rykiem, rozpoczął szarżę, na powalonego Kereiego. Pazury darły posadzkę, łeb rozbijał sufit, zaś ogon niczym szalony bicz roztrącał wszystko co stanęło na jego drodze.
Każdy cios, każda rana, jaką otrzymał Ishir w przeszłości sprawiły, że jego mózg działał niezależnie od stanu ciała i był w stanie zmusić je do działania bez względu od sytuacji. Ból przychodził później…
Potężny rzut posłał hełm w stronę głowy smoka. W razie problemów mag chciał wspomóc się Metal Control.
O tym jak ten twór traktować Ishir się nie wypowiedział. Po ostatnim ataku Kerei powinien sam się domyślić. Otwarcie pojemnika z elektrycznością zeszło na dalszy plan. Białowłosy zaczął kręcić Młotem Błyskawic.
No pokaż na co cię stać. ” powiedział ciskając nim w stronę maszkary.
Chłopak chciał, by Młot swym łańcuchem obwiązał nogi smoka. Im cięższe ciało tym bardziej boli przy upadku.
Zirytowany podziurawieniem jego jedynego ubrania Kerei chciał się podnieść...Ale jęknął z bólu dwa razy nim dał radę to w końcu zrobić.
Nie był pewien nawet jak uderzyć stwora a co dopiero pokonać. Wpadł jednak na pewien pomysł. Ruszył przed siebie chcąc otworzyć portal przed...Przednimi łapami stwora.
Tak, aby dwie nogi miał na suficie i nie mógł dalej iść. Jakby na to nie spojrzeć korytarz i tak jest za mały dla niego, aby mógł wylecieć z tego typu pułapki.
“- Czas upolować jaszczura!” -krzyknął dziarsko młot, lecąc w stronę smoczego oponenta. W tym czasie hełm idealnie podkręcony upadł na głowę przeciwnika, ponadto zahaczając się o jeden z wypustków na głowie, teraz tylko było czekać aż to przyniesie efekty.
Plan Kereia też się powiódł, portale pojawiły się na ziemi a zdziwiony smok, odkrył że nagle jego własne nogi niemal depczą go po plecach. Tylne zaś zostały obwiązane przez młot gromu, który trzonem zahaczył o jedną z kolumn podtrzymujących strop by unieruchomić bestię. Smok miał jednak jeszcze kilka asów w... łuskach? Otworzył paszczę, a z niej wyleciała chmara fioletowych motyli, które ruszyły na dwójkę magów. Ishir zareagował niczym jego element- czyli błyskawicznie. Odskoczył na bok i wystrzelił z dłoni ładunek elektryczny który spopieli motyle go atakujące.
Kerei jednak tyle szczęścia nie miał, udało mu sie odtrącić kilka stworzonek kosą ale jeden motyl wbił się swoją zębata paszczą w jego bark, rozpoczynając konsumpcję babilończyka. I to bardzo bolesną i szybko postępująca ucztę.
- Blood bolt - syknął a krew wystrzeliła z rany, w której żerował motyl, prosto na stworzenie.
- Wygląda na to, że nie jest taki nadzwyczajny. - stwierdził Kerei widząc jak łatwo unieruchomili Gada.
Przyglądał się mu gotowy do kolejnych uników, a gdy hełm przyniesie efekt to po prostu pójdą go wykończyć.
Ishir uśmiechnął się pod nosem. Smoczek raczej się nie ruszy. Problem stanowiła paszcza. Ale i na to było rozwiązanie.
Mógłbyś pilnować naszego małego przyjaciela?” – zwrócił się do Ostrza –„ Ja bym chciał otworzyć to cacuszko
Mag rozpoczął oględziny opakowania oddzielającego go od upragnionej elektryczności.
Kiedy Ishir oglądał pudełko (które okazało się prostym metalowym pudłem wystarczyło wyważyć szybke i gotowe) a Kerei czaił się gotowy do uników, smok zrobił coś całkowicie niespodziewanego. Ponownie przemienił się w chmarę motyli, dzięki czemu wydostał się z pułapki portali, a hełm spadł z jego łowy z głuchym brzdękiem. Motyle zabzyczały złowieszczo... po czym znowu przybrały formę smoka, tym razem trochę mniejszego, jak gdyby ucząc się na swoich błędach. Gad machnął giętkim ogonem, w stronę kosiarza ten na szczęście zdołał przeturlać się pod nim unikając ataku, smok zaś z rozwarta paszcza ruszył na Ishira by urozmaicić swoją dietę.
Ishir na chwilę odwrócił swoją uwagę od pudełka by spojrzeć wprost w paszczę naciekającego smoka.
- Traktujmy go jak smoka zrobionego z motyli! – krzyknął do Kereia, po czym dobył Ostrze.
Czubek miecza został wymierzony w stronę nacierającego przeciwnika. Młodzieniec zdecydowanie wolał walczyć z motylami niż smokiem. Chociaż z drugiej strony nacierający smok był lepszy od smoka ziejącego energią magiczną…
Pojemnik przeszkadzał chłopakowi. Niewiele myśląc uderzył w szybkę rękojeścią Ostrza wyobrażając sobie jednocześnie elektryczny pocisk wystrzeliwujący z miecza wprost w paszczę stwora.
- Więc to będzie głupie - skomentował Kerei rzucając się do biegu. Postanowił otworzyć portal i wskoczyć smoku na plecy, aby móc go skrzywdzić z teoretycznie bezpiecznej pozycji.
Zmartwieniem było to czy da radę uciec portalem, gdy stworzenie zmieni się w chmarę niebezpiecznych motyli.
Po chwili namysłu wyjął śniące ostrze zastanawiając się jak zadziała ono na gada.
Ostrze wystrzelił ogromem w stronę smoka, ten jednak połknął go bez większej szkody. Musiał jednak na chwile zamknąć paszcze co pozwoliło odskoczyć na bok Ishirowi który przeturlał się rozbijając szybkę, zaś fioletowa elektryczność zalała jego ciało a po chwili zniknęła jak gdyby została przez nie pochłonięta, włosy chłopaka zaś nagle zmieniły kolor na fioletowy.
Kerei wskoczył w portal i uderzył śniącym ostrzem w ciało stwora, jednak to okazało się zbyt twarde by taki atak wyrządził jakąkolwiek szkodę. Ponadto drugim portalem chłopak musiał szybko się ewakuować, bowiem smok ponownie przemienił się w motyle.
Monstrum chyba stwierdziło że taki wygląd w tym pomieszczeniu mu nie pomoże, bowiem przybrało nową formę.


Jedynie dwumetrowego ptaszyska, kojarzącego się trochę z zdeformowanym gryfem o dziurawych skrzydłach. Motylki krążył dookoła ciała nowo powstałego przeciwnika i znikały zanurzając się w nim z cichym brzęczeniem.
Kerei wyskoczył z portalu w bezpiecznej odległości... po czym od razu poczuł uderzenie. Stwór niewiadomo kiedy pojawił sie przy nim i zdzielił go giętkim ogonem jaszczurki po brzuchu, po czym chciał pochwycić w ptasi dziób, jednak przed tym atakiem chłopak odturlał się w bok. Czyli tym razem motyle stawiały na szybkość nie na wielkość...
 
Fiath jest offline