Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2012, 20:33   #19
Zgubny
 
Reputacja: 1 Zgubny nie jest za bardzo znanyZgubny nie jest za bardzo znanyZgubny nie jest za bardzo znany
- Kurwa… Kurwa… Kurwa… - Szeptał do siebie nie mogąc uwierzyć, że w przeciągu dwóch tygodni jego życie zmieniło się tak diametralnie. Willa z basenem w Miami, wpływy, znajomości, używki, tyle dup ile tylko sobie zażyczył, nawet prywatna ochrona, a teraz co mu pozostało? Skrada się jak jakiś kanałowy szczur w ruinach miasta, które nawet za czasów swojej świetności nie zachwyciłoby go swoim klimatem. I pomyśleć, że znalazł się tutaj po to by zwiększyć swoje szanse przeżycia – cóż, trudno było mu w to uwierzyć gdy co jakiś czas do jego uszu dochodziły odgłosy wystrzałów. Niemniej konsekwentnie parł naprzód poruszając się w głąb Detroit, a mimo to nie napotkał jeszcze na żadne poważne problemy, nie było więc tak źle.
Wtem seria z broni automatycznej na powrót odciągnęła go od własnych myśli i przypomniała o zachowaniu czujności, zwłaszcza że rozbrzmiała niepokojąco blisko. W pierwszym odruchu padł w kucki na ziemie, osłonił rękoma głowę i schował się za zdemolowaną ścianą jakiejś starej kamienicy, prędko zorientował się jednak, że ostrzał nie był wymierzony w niego.
- Ysz… Chyba jestem blisko celu. Czegokolwiek szukam. – Mruknął i rozejrzał się wkoło, szybko stwierdzając, że wystrzały dochodzą z głównej ulicy znajdującej się przed nim. Kolejne serie tylko utwierdziły go w tym przekonaniu. Musieli kogoś znaleźć, a skoro nie byli temu komuś przyjaźni, znaczy to, że potencjalnie ten ktoś walczy po tej samej stronie barykady co Shifter. W takim wypadku trzeba działać.
Gregory pochylił się i zwinnie przeskoczył przez murek ruszając pośpiesznym krokiem w stronę rogu ulicy. Przywarł plecami do załomu budynku i wychylił się ostrożnie, dostrzegając od razu dawny pasaż handlowy. Przez chwile w przybrudzonych witrynach sklepowych obserwował sytuacje bacząc przy tym na to by nie dać się przyuważyć. Odbicia powiedziały mu wystarczająco wiele, nadszedł jednak czas na działanie. Oderwał się plecami od muru i zostając w swojej zakrytej uliczce, przeciągnął się, pobieżnie rozgrzewając mięśnie.
- Czas przypomnieć sobie stare lata… - Mruknął i mimo wszystko uśmiechnął się wspominając jak za gnojka bawił się w parkur i nie musiał o nic dbać. Wziął rozbieg, odbił się stopą od wyłomu w murze, drugą od starego rusztowania ulicznego straganu i wyskoczył w górę. Złapał się palcami parapetu okna znajdującego się na piętrze. Jęknął głośno, ale zmusił mięśnie do podciągnięcia się i już po chwili przez rozbitą okiennice wskoczył do wnętrza budynku.
- No, no… - Rozejrzał się po zdemolowanej sali i stwierdził, że trafił chyba do jakiegoś sklepu muzycznego. Zakurzone i podniszczone instrumenty walały się po pomieszczeniu, nieruszane zapewnie od czasu zniszczenia Detroit. Gruba warstwa kurzu zaległa na podłodze, tak że na posadzce widać było każde miejsce gdzie postawił krok. Ruszył prędko w kierunku przeciwległego okna, przy którym to – wedle jego obliczeń – w bliskiej odległości znajdowali się strzelcy na dole . Do kogokolwiek zaś strzelali żołnierze, postanowił to im uniemożliwić.
Shifter raz jeszcze obejrzał się wkoło siebie i zaraz uśmiechnął triumfalnie. Pochylił się i wziął do ręki stary mikrofon pojemnościowy – waga i kształt zgadzały się mniej więcej więc zadanie jakie sobie wyznaczył nie powinno sprawić mu większych problemów. Oparł się plecami o ścianę przy oknie, a potem przymknął oczy, skupiając się na użyciu mocy…

Już po chwili zamiast mikrofonu w jego ręce znajdował się najprawdziwszy granat dymny, a na twarzy Gregorego wykwitł jeszcze większy uśmiech. Postanowił jednak, że jeden prezent to za mało więc prędko przekształcił następny porzucony w mikrofon w granat łzawiący – takie dymne połączenie powinno nieco ostudzić zapał zafrapowanych strzelaniem chłoptasiów z Rządu.
Murzyn odbił się plecami od ściany i wyrzucił niespodzianki przez okno, w stronę żołnierzy…
 
Zgubny jest offline