Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2012, 20:33   #18
Nadiana
 
Nadiana's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemu
Było dobrze po północy, kiedy Amelka Tannenbaum zwana Jagną ponownie zerknęła w kierunku miejsca, gdzie toczyła się zabawa.
Śmiechy były równie głośne, co dwie godziny temu, ale przyśpiewki i okrzyki zdecydowanie mniej składne.

Za każdym razem gdy przechodziła po tym fragmencie muru czuła bolesne ukłucie zazdrości. Wiedziała jednak, że ojciec będzie nieugięty i nie było nawet sensu prosić go o zmianę wart. I nie chodziło tylko o równe traktowanie wszystkich strażników, o nie. Ojcu po prostu nie uśmiechała się coraz większa liczba chłopców kręcących się wokół jego córeczki.
Tak jakby któryś był w stanie ją zainteresować!

Dziewczyna lekko uśmiechnęła się na wspomnienie zeszłorocznej zabawy podczas, której rozkwasiła nos Erykowi od Bauerów, który pchał się z łapami tam gdzie nie powinien. Wyraz zaskoczenia na jego twarzy był słodką nagrodą za lata potyczek i bijatyk z braćmi.

To było miłe wspomnienie, teraz takiego nie zyska, za to będzie musiała wysłuchiwać przechwałek Angeli, jak to koło niej kręcili się chłopcy, a ona przecież zaprzysiężona Sigmarowi!
Wartowniczka wściekle prychnęła na samą myśl, gdyby tam była nikt by nawet nie spojrzał na tą fałszywą świętoszkę!

Jagna odgarnęła gęste, kasztanowe włosy i przeszła kolejne kilkanaście metrów. Tym razem jej wzrok powędrował w kierunku, w którym jak wiedziała znajdowała się chata starej Maryny. Znachorka pewnie udziału w zabawie nie brała, za to siedziała i knuła. Na samą myśl o tym knuciu po plecach wartowniczki przebiegł dreszcz.
Gdyby tylko miała dowód, jeden mały dowód.

Jagna otrząsnęła się z ponurych myśli i poszukała wzrokiem Marianki.
Świtało, a to oznaczało, że ich służba dobiegała końca i można było odpocząć. Tannenbaumówna ziewnęła szeroko; sen stanowczo jej się należał, zwłaszcza, że jeszcze później miała przypilnować baru. Z ulgą pomachała do nadchodzących już zmienników.

***

- Idź precz, brat. Wartowałam, nie mnie pracować rankiem!
- Nie pyskuj! Ociec wzywa!
- Ociec?
- Ano, ociec, mówie przecie. Wstawoj, w try miga.

Wstała. Nie przyszło jej to łatwo, ale skoro ojciec posyłał to musiało być coś ważnego. Nie budziłby jej w innym przypadku przecie. Wzięła dwie pajdy chleba w rękę, włócznie w drugą i poszła do przybudówki. Tam usiadła ze wszech miar zachowując się godnie i z uwagą patrząc na ojca. A słuchała go z coraz bardzie zdziwioną i przerażoną miną.

***
- I pamiętaj Jagienka, jesteś moją córką. Sprawiedliwość i wierność Sigmarowi zawsze musi być w twoim sercu – mocno podchmielony ojciec dźgnął dziewczynkę palcem na wysokości piersi.
Alfred Tannenbaum rzadko sobie pozwalał na takie zachowania, ale jeżeli już to spory garniec miodu wywoływał u niego melancholijne rozważania.
- Jeżeli zło się zalęgnie w twoim przyjacielu, to już nie jest twój przyjaciel. To zło, które musisz wyplenić. Wypalić żywym ogniem. Tak, znaleźć dowód, odwołać się do mądrości sług Sigmara i zniszczyć zło. Ale wpierw dowód! Dowód nim rozgorzeje kur! A potem skazanie, by kara nie dosięgła niewinnych.
- Przestań mieszać dziewczynie w głowie, to nie dla bab. Jej kuchnia i rodzenie bachorów pisane. Idź pomóc matce Jagna. – wuj Roland machnął ręką i dolał napitku do drewnianych kubków.
Wójt jednak nie spuszczał wzroku z orzechowych oczu córki, tak podobnych od jego własnych.
- Baba nie baba! Jesteś dzieckiem Sigmara i moim i basta!
-A co? Obaj żeście ją robili? – huczący śmiech kowala zabrzmiał w całej chacie, warkot brata jednak niemal natychmiast go uciszył:
- Nie bluźnij!

Hałasy ściągnęły Lenę, która z niechęcią spojrzała na zawartość dzbanka.
- Nie dosyć, że piją, to jeszcze dziecku nie dadzą spokoju, chodź Amelko.
Dziewczynka skrzywiła się, Amelią była tylko i wyłącznie dla matki, która wymusiła na ojcu takie imię. Ale poszła posłusznie.

Alfrend i Roland pili jeszcze długo w noc oddając się własnym sprawom i rozmyślaniom.

***

To stara Maryna na pewno ona.
Jagna swoje wiedziała, ale takie szybkie ferowanie wyroków nie spodobało by się ojcu.
- Gdzie teraz jest Angela? Może ona coś widziała? I czemu ta niemota wpierw do zamku pobiegła, głupa?!
Ostatnie zapytanie w oczywisty sposób nie było skierowane do starszych, a raczej służyło wyrażeniu złości. Dwa oddechy jednak i wójtówna się uspokoiła.
- Kto pamięta do której ojciec na zabawie się pokazywał?
 

Ostatnio edytowane przez Nadiana : 24-10-2012 o 06:41.
Nadiana jest offline