Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2012, 20:39   #48
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Mieszek który ściskał gnom, był ciężki. I monety w nim znajdujące się były złote. Nic tak nie wszak nie wzmacnia patriotyzmu i oddania jak mieszek pełen złota. A skoro już o patriotyzmie mowa, Jean rzekł półelfowi wychodząc.- Tego Patrica Neloquesa to ja bym tak nie wypuszczał z rąk. Idealna okazja by go zwerbować, wszak to uczony i patriota... i dzięki jego naiwności masz na niego haka teraz. Równie dobrze mógłby dokończyć badania tym razem pracując dla naszego wywiadu.
Wedle oceny Jeana, Patric mógłby być użyteczny w tworzeniu specjalnych przedmiotów dla wywiadu, a dzięki swemu patriotyzmowi i długowi wdzięczności wobec Ukrytych Sztyletów mógłby pracować za darmo!
Podwójny zysk, przynajmniej wedle oceny le Courbeu.
Ale ostateczna decyzja przypadała Leonardowi, w końcu on tu był szefem. Zaś młody agent miał inne sprawy na głowie. Zamierzał wykorzystać świeżo zdobyte znajomości w gildii złodziei do zakupu zarówno sherksenu jak i soviliesu. Jean Battiste bowiem dobrze wiedział, że magikiem jest mizernym i dlatego każde uzupełnienie magicznego arsenału o nowe alchemiczno-pirotechniczne sztuczki zwiększało jego szansę na zwycięstwo w ewentualnej walce.

A po załatwieniu tych spraw zamieszkał się nieco zrelaksować wydając nieco monet na przyjemności. Planował co prawda rozmówić się z Obadiahem. Wyjaśnić mu, że księgi są już bezpieczne i wkrótce wrócą na właściwe miejsce, co prawda nie wszystkie w stanie idealnym, ale cóż...
Porozmawiać też z tą dziewczyną od ksiąg, jak jej tam było? Alice Duccan.
Należało z nią pomówić, by dowiedzieć się czemu podkradała księgi i jakoś bezkrwawo rozwiązać powód jej nieuczciwości. I dowiedzieć się, czyją posiadłość wykorzystał Robert jako kryjówkę dla Neloquesa.
Może to i detal, wszak wielmoża który ją posiadał mógł po prostu nie zaglądać tam od miesięcy.
Ale... w oczach Jeana był to znaczący detal. W końcu ów Robert musiał mieć pewność, że posiadłość będzie pusta, więc był zapewne jakoś z właścicielem budynku powiązany... Nawet jeśli to były luźne powiązania, to i tak Jean nie zamierzał ich przeoczyć.
Kot w Butach, mimo pewnej dozy gnomiego chaosu w działaniach, był metodyczną osobą. I nie lubił zostawiać za sobą niedomkniętych wątków.
Ale to wszystko mogło poczekać do jutra. A na razie... zamierzał się zabawić.
Akurat Pod Kulawym Gońcem odbywał się konkurs na siłowanie się na rękę.


Jeden z wielu odbywających konkursów w tej ulubionej przez bandy awanturników karczmie. Tutaj wszak każdy mógł sobie wynająć “bohaterów” do tak szlachetnych zadań jak ochrona “księżniczki” (bezpieczeństwo jest cnoty za dodatkową dopłatą), pilnowanie karawan, zabójstwa smoków, ogrów, nieuczciwych wspólników etc..., czy też rabowanie grobowców wszelakiego rodzaju i opuszczonych zamków. To ostatnia wzbudzała pewien niesmak u Jeana Battiste, bowiem stawiało dzielnych herosów nieco wyżej ponad hieny cmentarne. Tak czy siak tu można było wynająć awanturników do każdej legalnej lub mniej legalnej roboty, posłuchać ich przechwałek oraz nowinek i plotek z całego świata.
Tu też można było wypić całkiem niezłe trunki, bo większość bohaterów uwielbiała się upijać. I bohaterek też, a co potem one robiły... tu Jean miałby kilka pikantnych opowieści do zdradzenia.
Dziś jednak Jean nie miał ochoty na pikanterię, a na chwilę relaksu i śmiechu, patrząc jak pijane osiłki i siłaczki prężą muskuły (oraz biusty w przypadku kobiet) siłując się na rękę.
Poradził wszak Leonardowi, by jego ludzie mieli baczenie zarówno na opuszczoną posiadłość na wypadek gdyby Robert się tam zjawił oraz na okolice pomniku, gdyby jakiś amant z niezapominajkami w dłoni z żółtym płaszczem na plecach przyszedł “na amory”. Szanse na to były niewielkie, Jean sam o tym dobrze wiedział. Ale nie zaszkodziłoby na wszelki wypadek zostawić tam parę oczu i uszu.
Tak więc gnom siedział w karczmie sam, bowiem Sargas poszedł polować na myszy lub kotki. Wszystko jedno na co... w obu polowaniach chowaniec gnoma był całkiem zdolny.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 22-10-2012 o 22:33.
abishai jest offline