Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2012, 21:11   #137
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Paniczu! - zawołała wzburzona Gorgona, wylatując jak burza spomiędzy regałów. Widać i ona nie mogła się oprzeć pokusie zgłębienia kilku starożytnych ksiąg. Teraz zaś jej wężowe włosy wijąc się groźnie syczały w kierunku mężczyzny w cylindrze.
- Nic mi nie jest - oznajmił szlachcic wygrzebując się spod stosu zalewających go książek. - To Ryo. Musimy pomóc tamtej dziewczynie.
Mortis wskazał na Aryuki ręką w której trzymał już wyciągnięty klucz.
- Partial Summoning: Heavy Morning Star! - zawołał, a klucz w jego dłoni zamienił się w dwuręczny morgensztern, którym posługiwał się Cerber.
- Jak sobie życzysz, paniczu - odrzekła ze skinieniem głowy Gorgona, której ręce zamieniły się w ogromne węże.
Buławy nie były ulubionym typem broni Edgarda, aczkolwiek jako członek rodziny szlacheckiej przeszedł swego czasu szkolenie w posługiwaniu się bronią rycerską. Władanie morgenszternem ułatwiała też jego umiejętność do zmiany wagi, która w tej chwili wynosiła zaledwie kilka kilogramów, jednocześnie w momencie uderzenia zwiększając się do ponad stu. Taki cios powinien więc zaboleć nawet pół-demona.
Mortis zachodził swego przeciwnika od boku, wykorzystując fakt że ten nie zwracał na niego uwagi. Euryale zaś wyczekiwała na sygnał od swego mistrza.
- Teraz! - zawołał chłopak gdy udało mu się zbliżyć na wystarczającą odległość i wtedy to wężowe ręce Gorgony wydłużyły się by pochwycić Ryo w duszący uścisk, podczas gdy Edgardo wyprowadził cios morgenszternem w tył głowy oponenta.
Słowa Głosu były zaskakujące, podobnie jak to co widziała.


Twarz była...Spinka była...Znak był znajomy, ale nie czas było zajmować się rozważaniem tej kwestii.
-“Kiedy walczysz skup się na walce. Kiedy jesz na jedzeniu. Kiedy rozmyślasz, na medytacji. Nigdy na kilku rzeczach na raz.”-nauki mistrza nadal brzmiały w jej uszach.
-Najpierw Taker, teraz ten... smark. Czemu ja zawsze muszę załatwiać twoje niedokończone sprawy ?- rzekła dziewczyna do Głosu nie zwracając, że ktoś mógłby ją usłyszeć. Choćby dziwak w cylindrze, czy też... Edgardo Mortis.
Bardziej za to zaskoczyła ją za to taktyka obrana przez członka rodu Mortis.
-Jego przodkowie... tak nie walczyli.- mruknęła pod nosem, rzucając się szczupakiem w kierunku katany owiniętej w tkaniną. A zacisnąwszy na nią dłonie mruknęła cicho do Głosu.-Postaram się go zmiękczyć, a ty wykończysz. Tylko tym razem zrób to porządnie.-
Po czym wyszeptała cicho.-Soulsence: Sweetspot .-
Skupiając swoje spojrzenie na przeciwniku jakim był ów kapulesznik. Oczy zmieniły barwę stając pionowymi źrenicami otoczonymi czerwoną tęczówką.-Nie obrażę się, jeśli zdradzisz co nieco na temat natury jego sztuczek.-
Aryuki nie była naiwna, ktoś kto przełamał bariery ochronne biblioteki, nie był łatwym przeciwnikiem. Możliwe, że znów będzie musiała spuścić bestię z łańcucha.
- Ja mam Ci wyjaśniać naturę jego sztuczek? Powinnaś je dobrze znać, to jakiś twój krewny i to bliski, wnuk a może syn, zbyt dobrze znam zapach twojego rodu by go zapomnieć.”- poburkiwał demoniczny lord po czym dodał. -” Ale to dziwne bo czuje w nim też coś znajomego idę o zakład, że mój głupi syn maczał w tym palce.
-Mój syn nie dziedziczy sztuczek wraz z krwią, demonie od siedmiu boleści. Pytam o tę jego drugą część. Nie powiesz, mi że jest normalny.- burknęła pod nosem Aryuki w odpowiedzi, skupiając spojrzenie na wrogu.
“- Ano nie jest, jeżeli to ten dzieciak o którym myślę, a na to wskazują te przeklęte motylki, to uważaj na jego siłę. Zawsze był mocarny, ponadto umie wykorzystywać czysta energię magiczną do kształtowania różnych rzeczy, jak na przykład te fioletowe owady.” -wytłumaczył pospiesznie demon.
Aryuki zaś spojrzała na przeciwnika swym specjalnie zmienionym wzrokiem i poczuła jak coś stawia opór jej mocy i tym razem dziewczyna przegrała batalię, a źrenicę wróciły do normalnego kształtu.
- No wiesz co Babciu, tak bez pytania zaglądać w czyjąś duszę? -zaśmiał się chłopak w cylindrze po czym odwrócił się nagle, by pochwycić nadlatujące wężowe ramiona. Ścisnął je mocno i przyciągnął jednym ruchem gorgonę do siebie by potem cisnąc nią w nadbiegającego szlachcica, niczym zwykłym papierkiem. - Niegrzecznie jest przeszkadzać w rozmowie, uczyli Cię chyba tego na lekcjach etykiety? -pouczył Edgardo, po czym jak gdyby nigdy nic znowu przeniósł wzrok na Aryuki.
- Naprawdę nie sądziłem, że Cię tu spotkam Babciu, nie chciałem wierzyć w to co mówił Ryo o tobie i jego ojcu, a jednak oboje tu jesteście. Jak się wam żyje w jednym ciele? - zapytał patrząc z góry na swoją krewną.
-Nie jestem twoją babcią.- burknęła w odpowiedzi dziewczyna wydobywając katanę wpierw z materiału, potem z pochwy.- Gdybym nawet była jakąś babcią, to mój wnuk już dawno spoczywałby w grobie. A ty jesteś tylko wypaczonym demonologiem, który zespolił się z jakimś czartem. Kolejnym kultystą... i nikim więcej.
Nie był jej wnukiem, już nie... Nie w tej postaci, nie jako dziwaczne zespolenie z demonicznym bękartem Głosu. Dobrowolnym zespoleniem. Nic dziwnego, że był silny.
Aryuki wiedziała, że czyniąc podobnie byłaby silniejsza od tej dwójki. Ba... od Białego Króla pewnie też. Ale cena za to byłaby zbyt wysoka.
Po czym zwróciła się do Edgardo.-Na co jeszcze czekasz?! Wezwij drugiego stwora zamiast pakować się na pierwszą linię. To nie miejsce i czas na takie zagrywki, a już na pewno nie przeciwnik.
Mruknęła ponuro przygotowując się do walki.-Soulsence: Defence stance .-
Po czym spytała.- Czego tu szukasz, wynaturzenie? Poczułeś pociąg do czytania, czy co ?
Czekała na jego atak. Chciała się przekonać co potrafi, zanim sama uderzy w niego całą swą siłą.
- Ha, łatwo tak mówić uciekinierce co? Ryo mi wszystko wytłumaczył, przejrzał Ciebie jak i Razaqiela. -powiedział chłopak rozkładając ręce i uśmiechając się pobłażliwie. - Jestem twoim wnukiem, możesz w to nie wierzyć, nie chcieć tego zaakceptować, ale nim jestem. Teraz jestem chyba nawet bardziej podobny do Ciebie, niż byłbym spoczywając w grobie nie sądzisz? Oboje mamy w sobie lokatora i to też spokrewnionego, kiedyś nie byłaś tak negatywnie nastawiona do rodziny. Ciekawe czy w ogóle jeszcze pamiętasz mnie z dawnych lat, moich rodziców. Czy od wspomnień też postanowiłaś uciec? - zapytał unosząc brew z uśmiechem wskazującym na lekką obsesję, a może i obłąkanie. Potem jak gdyby zdał sobie sprawę, że Aryuki zadała mu pytanie bowiem dodał. - Długo szukaliśmy tego miejsca... a ten babilończyk który jest z wami przypadkiem nas tu doprowadził. Niezłe mają zabezpieczenia, mimo że znaliśmy sposób by je złamać męczyliśmy się kilka godzin. No ale teraz jesteśmy i możemy zabrać to po co przybyliśmy, czyli...
- Nie gadaj tyle. -warknął nagle głos wydobywający się jak gdyby z ust chłopaka, ale ruch warg zupełnie nie wskazywał na to. Głos był chrapliwy i trochę podobny do Razaqiela z dawnych lat, takiego jak pamiętała go Aryuki zanim ten trafił do jej głowy. - Rozgadasz się to znowu coś wymyślą, tak jak wtedy gdy uciekli. -dodał głos a chłopak przytaknął... w sumie sam sobie ale akurat Aryuki to dziwić nie mogło.
-Nie jesteś w niczym podobny...- parsknęła drwiącym śmiechem Aryuki, zaciskając mocniej dłonie na katanie.-Jesteś marionetką tego, który w tobie siedzi, jak każdy inny kultysta którego miałam okazję zabić. Dałeś się zwieść jego kłamstwom i stałeś wypaczeniem. Natomiast ja...- wzruszyła smętnie ramionami.-Cóż... Ja to inny problem. Ale moja dusza, nadal jest tylko moja. Wnuk mój umarł w tobie w chwili, gdy zawarł pakt. Teraz jesteś tylko wydmuszką, wspomnieniem... Niczym więcej.
- Ty powinnaś być wspomnieniem! -ryknął rozeźlony nagle mężczyzna swoim głosem i gruchnął pięścią w najbliższy regał, przewracając go niczym piórko. - Powinnaś dożyć swoich lat i umrzeć jako legenda którą byłaś! Wiele lat w to wierzyłem, w to jak opowiadali o tobie z uwielbieniem. Jak Ci którzy po rozpadzie Zakonu dalej uważali Cię z bohaterkę! - wykrzykiwał wściekły dzieciak uderzając co rusz pięścią w regał który teraz trzeszczał oparty o swego sąsiada. Mortis zaś był świadkiem czegoś na kształt mocno spóźnionej terapii rodzinnej. - A potem wszystko mi wyjaśnili, Ryo sam do mnie przyszedł, wytłumaczył! Jak dogadaliście się z Takerem, jak wszystko zaplanowaliście by tutaj trafić. Wolni od dawnych zobowiązań! - z każdym słowem zaś rozeźlony niczym pięciolatek chłopak posuwał się powoli do przodu.
-Masz rację... powinnam zginąć. Ale nie zginęłam. I nie miałam na to wpływu.- rzekła smutnym głosem Aryuki.Po czym zacisnęła zęby sycząc.-Ale nie dogadałam się z żadnym demonem. Z żadnym nie zawarłam paktu. Walczyłam do końca i nadal służę zasadom Zakonu. Jak już ci wspomniałam. On ci nakłamał... jak one wszystkie to robią. To nie moce czynią je potężnymi, a ich kłamstwa i łatwowierność ludzi.
- Ty jesteś kłamcą! -ryknął chłopak zaciskając bezsilnie pięści. - Taker też potwierdził słowa Ryo. A on zrezygnował z bycia demonem, by stać się człowiekiem, nie miał po co kłamać! - z każdym słowem chłopaka, dookoła jego dłoni rosły powoli kule fioletowej energii jak gdyby napędzał je gniew który przepełniał wnuka Aryuki. - Szanowałem Cię, słuchałem o tobie, uczyłem się by być takim jak ty! A to wszystko na marne! Wszystko tylko po to by dowiedzieć się, że nas wszystkich zdradziłaś!
-” Wybacz, mój syn za bardzo namieszał mu w głowie...”- odezwał się głosik w myślach Aryuki i co dziwne dało się w nim wyczuć jako takie współczucie. “- Wbrew temu co wy uważacie nawet wśród demonów szanuje się rodziny, rzadko kiedy zdarza się, że bliskie sobie krwią demony spiskują przeciw sobie. Inaczej pewnie już dawno przestalibyśmy się mnożyć. Ryo jednak zawsze był inny... widać miał jakiś plan w tym by złączyć się z twoim wnukiem i namówić Takera, by poparł jego wersje wydarzeń.Zastanawiam się tylko jaki i co przywiało ich do tego miejsca...

- Cholera - zaklął szlachcic, podnosząc się z ziemi - kim on do diabła jest dla tej dziewczyny? Wydedukowałem, że musi mieć ona coś wspólnego z demonami, ale żeby być krewną Ryo? To dopiero interesujący zbieg okoliczności.
- Wydaje mi się, że powinieneś na nią uważać - zauważyła Gorgona. - Ktoś taki jak ona może cię wpakować w jeszcze większe kłopoty w świecie demonów.
- Nie zważam na to - odparł poważnie Mortis. - Nie mogę patrzeć jak ten pół-demon robi co mu się żywnie podoba. Musimy go pokonać tu i teraz.
Trzymany przez łowcę morgensztern zamienił się z powrotem w klucz, zaś w jego palcach po chwili znalazł się następny.
- Hirake, Hokori no Tobira: Incubus - rozkazał szlachcic, przywołując tym razem Inkuba.
- To - demon oniemiał na widok Ryo - To on!
Oczy Inkuba natychmiast zaświeciły od morderczych intencji, zaś w jego dłoni zmaterializowała się dwustronna kosa.
- Powstrzymaj się jeszcze przez moment - polecił mu Edgardo.
- Dlaczego? - warknął rozeźlony demon. - Zabiję gnojka czy ci się to podoba czy nie!
- Po prostu pomyślałem, że chciałbyś najpierw wysłuchać tego co tamtych dwoje ma sobie do powiedzenia - chłopak wskazał głową na Ryo i dziewczynę.
Inkub w odpowiedzi wbił tylko swoją kosę w ziemię i oparł się na niej ramieniem, jednocześnie ze niecierpliwieniem przytupując nogą.
- Dobra, byle tylko się pospieszyli. Mam ważniejsze rzeczy do roboty niż czekanie by zabić jakiegoś żałosnego pół-demona - rzekł niby od niechcenia duch, aczkolwiek Edgardo jakoś w to wątpił.
-Spotkałam niedawno Takera. Niewiele w nim jest ludzkiej natury.- rzekła w odpowiedzi Aryuki.-Miał tyle czasu by stać się człowiekiem. I nadal jest demonem pod tą maskaradą... To jest twoja prawda?
Przesunęła się lekko w bok, by Ryo nie mógł jednocześnie mieć w polu widzenia i jej i demonów Edgardo.-Taka jest twoja prawda? Słowa dwóch demonów ? Giermek nie dałby się tak omamić, jak ty... potomku. Lordowie demonów to mistrzowie manipulacji... nie wiedziałeś tego?
Teraz zresztą nie ma to znaczenia, jesteś już ich marionetką tylko.

Zerknęła na nowego stworka przyzwanego przez Edgardo. Nieco martwił ją brak dyscypliny wśród jego demonów.
- Nie ma co się dziwić, że tak łatwo nam uwierzył... -odezwał się nagle demoniczny głos z ust chłopaka, a dziewczyna była pewna że jej wnuk nie słyszy tych słów.-... dzieciaki są łatwowierne, zwłaszcza gdy sfałszuje się dowody i zabierze się im wszystko w co mogli ufać. To dość ironiczne nie? Zabiłem jego rodziców wrabiając w to byłych członków Zakonu, a ten potem z uśmiechem oddał mi swoje ciało. Okłamywałem go cały czas, a on uważa mnie za jedynego prawdomównego. To nie tak że demony są przebiegłe, to po prostu wy jesteście głupi. -zaśmiał się syn Razaqiela patrząc się na Aryuki z ciała jej wnuka.
-Też się jest czym chwalić.-mruknęła pod nosem Aryuki. Z trudem zdusiła w sobie narastającą wściekłość, wyrzucając ją z siebie poprzez słowa.-Oszukać nastolatka... też mi wyczyn. Twój ojc... Musisz być z siebie bardzo dumny potworku, zwłaszcza że inne demony, potrafiły opanować całe osady.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=0dvSyicb91Q[/media]

Poderwała się nagle do ataku, szybko i gwałtownie ruszając w kierunku Ryo. Poderwała się nagle i ruszyła wprost na niego, by wyprowadzić cięcie z prawego boku. Nie korzystała z pomocy żadnej ze swych mocy. Nie liczyła, że atak dosięgnie celu. Zamierzała uderzyć i odskoczyć, by przekonać się jak zareaguje przeciwnik. I przede wszystkim... Nie dać się trafić kontratakiem opętańca.
Inkub najwyraźniej uznał działania Aryuki za znak do rozpoczęcia walki i wyciągając kosę popędził na Ryo niczym sam szatan. Zdając sobie sprawę z tego jak potężny jest jego przeciwnik, postanowił od razu przyśpieszyć swe ruchy za pomocą Piekielnego Żaru i uaktywnić moc swojej kosy, którą wykonał poziome cięcie w drugi bok Ryo, tak że nie było sposóbu by pół-demon uniknął cięcia jego i dziewczyny.
Edgardo w tym czasie obserwował jak zareaguje ich przeciwnik, starając się opracować adekwatną taktykę do jego stylu walki, zaś Euryale osłaniała swego mistrza na wypadek gdyby Ryo albo któryś z jego popleczników zdecydował obrać go sobie za cel, gdyż wężowe włosy potworzycy wyczuły wcześniej że w oddali za korytarzem przez który przelecieli ich towarzysze znajdowało się znacznie więcej osób niż można się było spodziewać po tajemniczej bibliotece, zaś teraz większą część przejścia blokowała jakaś ogromna istota.
Demon oddał ponownie ciało pod władzę nastolatką bowiem ten widząc nacierająca Aryuki uśmiechnął się. - A więc chcesz walczyć! Dobrze pokaże Ci czego się nauczyłem!- ryknął radośnie po czym uniósł ręce całkowicie się odsłaniając na ataki Inkuba jak i dziewczyny.
- Soularmor - Gold protection!- po tych słowach na ciele chłopaka pojawiła się nagle pełna zbroja płytowa, wykonana z złotego materiału. A po chwili gdy mężczyzna dodał jeszcze-- SoulArmor - Golden wings!- z pleców pancerza wyrosły skrzydła tej samej barwy co reszta pancerza.



Aryuki dobrze znała ten rodzaj pancerza, zakon wszak wziął od nich swoja nazwę. Ten jednak wyglądał na naprawdę potężną zbroję, widać ten rodzaj kontroli duszy jej wnuk opanowała naprawdę dobrze. Katana i rozgrzana kosa uderzyły o zbroję, broń dziewczyny odbiła się głucho od pancerza, natomiast kosa przywołańca tylko lekko się w nią zagłębiła, jednak nie dotarła do Ciała.
W momencie gdy ataki dotarły do ciała chłopaka opuścił on gwałtownie uniesione ręce by wbić w ziemie swych oponentów. Aryuki jednak przygotowana była na kontratak, wszak atak nie miał zranić a tylko sprawdzić wroga, tak wiec dziewczyna uskoczyła niczym lis spod pięści, która jedynie przecięła powietrze. Inkub miał mniej szczęścia, bowiem atak dosięgnął go, gdy ten chciał już się cofnąć, a dokładniej okuta złotą zbroją pięść uderzyła w demoniczną kosę... wyginając stalowy pręt i omal nie przerywając broni na dwoje.
- Pfff, toż to zabawka nie broń. -prychnął Ryo z pogardą zerkając na Inkuba.- Lepiej opuść póki możesz to nie twoja walka. -dodał jeszcze całą swoją uwagę koncentrując na Aryuki.
- To Co babciu pokażesz mi na co stać taką legendę? - zaśmiał się chłopak i odbił od posadzki krusząc przy tym miejsce które służyło jego stopą jako punkt podparcia, by ruszyć na dziewczynę biorąc szeroki zamach ręką.
-Skrzynia... odwiń bandaże i otwórz. Tylko pamiętaj inkubie... To pożyczka.-rzekła spokojnym tonem dziewczyna. Aryuki stanęła w pozycji bojowej, mówiąc wprost do wnuka.-Nie przyszedłeś tu przecież bez powodu. I jakiekolwiek są twe pobudki... Nie są szlachetne.
- Chyba sobie żartujesz! Najpierw muszę ci odpłacić za nasze poprzednie spotkanie! - ryknął wściekle Inkub, po czym odesłał swoją kosę i kilkoma susami pokonał odległość dzielącą go od przysypanego książkami plecaka dziewczyny. Po chwili zaś udało mu się zauważyć wystające pudło owinięte bandażami, które odwinął błyskawicznym ruchem i przekręcił pieczęć powodując otwarcie skrzyni odsłaniającej kryształowe ostrze.
- Fajna zabawka - rzucił demon do Aryuki, biorąc do ręki miecz i wykonując nim kilka próbnych cięć. - Tego na pewno nie da rady tak łątwo uszkodzić.
Inkub ze zdwojoną pewnością siebie zaszarżował na Ryo i jeszcze raz zaatakował od tyłu, tym razem tnąc z góry. Chcąc wpierw sprawdzić ostrość swej nowej broni wycelował w jedno ze złotych skrzydeł, które wydawały się najwrażliwszą częścią zbroi pół-demona.
- Jego pancerz nie ma żadnych luk przez które mogłyby wślizgnąć się moje węże - stwierdziła Gorgona po szybkich oględzinach. - Nic tu po mnie.
Potworzyca znikła powracając do Otchłani, zaś Edgardo bynajmniej się tym nie przejmując wyciągnął następny klucz
- Hirake, Yokubō no Tobira: Succubus! - zakrzyknął chłopak, a po chwili piekielny duet znowu był w komplecie.
- Czeeeeść Ed! - zawołała sukubica, uradowana widokiem swojego mistrza. - Wiesz, strasznie się za tobą stęskniłam. Ostatnio tak rzadko do mnie dzwonisz...
- To nie pora na żarty - rzucił pospiesznie Mortis. - Masz jakiś atak mogący zrobić krzywdę temu człowiekowi w złotej zbroi?
- No... nie nazwałabym tego atakiem, ale mam chyba coś w sam raz na taką okazję.
Demonica przywołała do jednej ręki dwie fiolki z jakimś zielonkawym płynem, a do drugiej swój ulubiony kolczasty bicz. Jedną buteleczkę podała Edgardowi, drugą natomiast cisnęła w kierunku Aryuki z głośnym "Łap!" i pokazała aby z niej wypiła. Potem zaś chwyciła bicz obiema rękami, a po chwili wyrosły na nim czerwone róże, które uniosły się w powietrze rozpylając dookoła paraliżujące zarodniki w postaci delikatnej czerwonej mgiełki.
- Spróbuj tego! Demon Rose! - zawołała głośno demonica, gdy tylko szlachcic upił z buteleczki łyk antidotum.
Aryuki nie ufała demonom. To była część jej natury, ale też... Nie miała wyboru, szybko wychyliwszy zawartość fiolki.
- Soulspeed- wojowniczka wystrzeliła niczym pocisk z procy w kierunku opętańca. Doskoczyła do niego w mgnieniu oka wyprowadzając błyskawiczne cięcie i przypuszczając że się zasłoni. I na to liczyła. Znała silne strony soulshape... znała i słabości. Zamierzała więc uderzyć dłonią w jego paradę i....- Dispel:Implode-
...skruszyć zbroję i ranić nią samego Ryo.
Aryuki przyspieszona swymi zdolnościami ruszyła na oponenta biorąc szeroki zamach swoja kataną, nie myliła sie też w przepuszczeniach co do obrony. Nie przewidziała jednak jej formy. Ryo zacisnął bowiem pięść i biorąc zamach uderzył opancerzoną dłonią w nadciągająca katanę krzycząc głosem przepełnionym szaleńczą radością.- Seismicsoulwave!.
Złota pięść zderzyła się z ostrzem posyłając w stronę dziewczyny falę mocy, która rozwiała jej włosy i posłała ją mocarnie do tyłu, tego samego ataku musiał użyć Ryo, gdy rozrzucał całą grupę. Dziewczyna gruchnęła ponownie plecami o regał z książkami nie mając szansy na rozproszenie zbroi przeciwnika.
Inkub skoczył uzbrojony w nowy oręż by uderzyć w skrzydło, Ryo jednak wyczuł zagrożenie bowiem szepnął. - Kryształy Takera tutaj? - i zgrabnym piruetem uchylił się przed atakiem. Wtedy też powietrze zaczęła wypełniać czerwona mgiełka sącząca się z róż na biczu sukubicy.
- Trucizna? Nie rozśmieszaj mnie imitacjo demona. -parsknął Ryo i rozłożywszy skrzydła wzniósł się do góry niczym anioł zwiastujący zgubę. Spojrzał na wszystkich obecnych pogardliwym spojrzeniem po czym ruszył w powietrzu na sukubicę. - Najpierw sprzątnę śmieci, potem nacieszę się swoją zemstą.
Całkowicie zaskoczona demonica nie miała szans do obrony przez żywą torpedą, a Ryo gruchnął w jej brzuch z całej siły, tak że przywołańcowi zaparło aż dech w piersiach. Źrenicę kobiety zadrżały usta rozwarły się w niemym jęku a ból na chwile sparaliżował jej akcję. Zbrojny zaś bezwzględnie to wykorzystał, bowiem wykonał w powietrzu obrót tak, że zawisł głową w dół, a okuta w złoty metal noga uderzyła w głowę demonicznej kobiety posyłając ją na niezbyt przyjemne spotkanie z podłożem.
-Dziecinada...- mruknęła cicho Aryuki, a ostrze katany wypełniła energia. Wykonawszy szeroki zamach uwolniła pionowych zamachem podmuch energii przyjmujący pod wpływem siły wypadkowej kształt półksiężyca.- Soulfury:bolt.
Nie tak potężny jak atak Ryo, ale o wiele bardziej skoncentrowany w zajmowanej przez siebie powierzchni, przeznaczony także do rozbijania i rozcinania ataków energetycznych przeciwnika. Sama natomiast.- Soulspeed:shade.
Przyśpieszyła swe ruchy by móc zaatakować z boku i znienacka, dopóki przeciwnik będzie sądził, że ona jest nadal tam, skąd posłała falę uderzeniową.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 22-10-2012 o 21:16.
abishai jest offline