Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2012, 09:12   #138
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
- Ja jestem twoim przeciwnikiem!!! - wrzasnął Inkub rzucając się z wściekłością na Ryo, wykonując pchnięcie mieczem w jego plecy poprzedzające dalszą furię szybkich cięć.
Edgardo nie wiele mogąc zrobić w obliczu mocy ich przeciwnika, pomógł jedynie się podnieść Sukubowi, która trzymając się za głowę z wdzięcznością oparła się na ramieniu swego mistrza.
- Nic ci nie jest? - zapytał ją Mortis.
- Bywało gorzej... pod warunkiem że zaraz nie zwymiotuję... - odpowiedziała zataczając się demonica. - Ale nie przejmuj się jakoś sobie z nim poradzę.
Na biczu Sukuba jeszcze raz wyrosły czerwone róże, które uniosły się w powietrze, zaś potem kobieta-demon złożyła ręce w pieczęć i zniknęła w chmurce białego dymu, wyłaniając się w swym stroju ninja, by błyskawicznie ukryć się między regałami. Edgardo zaś postąpił w ten sam sposób, tworząc do tego jednocześnie swe iluzoryczne kopie by dodatkowo zmylić Ryo
Ryo w powietrzu usunął się w bok omijając ataku Aryuki po czym zapikował na jej klona. Wtedy zaatakował Inkub, pierwsze pchnięcie trafiło w zbroję, nie przebiło jej, lecz pobierający moc atak osłabił jej strukturę skruszając kawałek.
- Nie wtrącaj się... -warknął tym razem głosem demona chłopak i złapał Inkuba za przegub, a tego poczęła otaczać fioletowa kula energii. Przywołaniec jednak zdążył z wyrwać się z uścisku i wyskoczyć ze sfery nim ta się zamknęła. Aryuki natomiast zyskała idealną okazję do ataku na odsłoniętego i lekko zdezorientowanego przeciwnika.
I nie mogła tego nie wykorzystać, jej dłoń dotknęła boku Ryo skupiając energię niszczącą magię.-Dispel: implode.
By potem w odsłonięte miejsce wyprowadzić gwałtowne uderzenie kataną, której ostrze zaiskrzyło lekko czarną energią.-Soulblade: thievery.
Inkub zaś postanowił dalej ściągać na siebie uwagę przeciwnika, zadając kolejne cięcia i pchnięcia wkładając w to tyle siły ile tylko możliwe, by jak najmocniej uszkodzić pancerz Ryo.
- Najpierw potnę cię na drobne kawałeczki i odeślę z powrotem do piekła!! - krzyknął rogaty demon, pokazując że nic sobie nie robi z ostrzeżeń Ryo.
Mortis zaś wykorzystując możliwość łatwego ukrycia się przemykał raz po raz między regałami wraz z Sukubem i swymi sobowtórami, co jakiś czas ciskając w kierunku przeciwnika nożami do rzucania (podczas gdy demonica wykorzystywała do tego kunaie i shurikeny), starając się celować w jedyną nieosłoniętą część jego ciała, czyli twarz.
Aryuki przyłożyła dłoń do złotego pancerza którego bok eksplodował rozpadając się na drobne kawałeczki i raniąc lekko bok przeciwnika. Głównym jednak atakiem był cios katany, która wbiła się w ciało, rozrywając bok pół demona i kradnąc pewien kawałek niego... a dokładniej moc kontrolowania fioletowej demonicznej energii. Ryo zawył z bólu i wściekłości i chciał pochwycić szyję wojowniczki, by zgnieść jej krtań. Jednak nim zdołał wykonać porządny zamach, ktoś wylądowało na jego plecach śmiejąc się przy tym głośno.


Gajeel uradowany pojawieniem się oponenta w końcu włączył się do walki, skacząc z pobliskiego regału na Ryo i oplatając go nogami w pasie uśmiechnął się złowieszczo.
- Hej młody, czas chyba spełnić swoją role co... Iron Dragon Roar! - ryknął smoczy pogromca wprost w bok hełmu wroga a z jego ust wyleciała potężna spirala magicznej energii zmieszanej z żelazem, która posłała Ryo na ziemię w która uderzył wbijając tumany kurzu. Smoczy pogromca opadł na ziemie lekko śmiejąc się głośno, Inkub zaś doprawił upadkowi Ryo więcej atrakcji bowiem z całych sił uderzył w mijającego go demona kryształowym mieczem Takera.
Wszyscy wylądowali na posadzce a Ryo począł z trudem wygrzebywać się z niewielkiej dziury w ziemi która powstała po jego uderzeniu. Jego złota zbroja była powyginana i popękana, widać moc duchowa Aryuki jak i ostrze Takera dostatecznie osłabiło jej strukturę.
- Tak nie może być... -zajęczał chłopak i objął się ramionami niczym paranoik. - Ja mam być nowa legendą, nowym początkiem Zakonu.... nie mogę tu przegrać. - mówił do siebie z otwartymi szeroko oczami, a Aryuki była pewna, że demon szepta w jego umyśle. Chłopak jednak wyprostował się nagle, naprężył niczym struna i kierując głowę ku niebu wrzasnął głośno. Był to ryk budzący trwogę, przepełniony cierpieniem i żalem, ale i magiczną mocą.
- Soulcry: Angel voice!- dało się słyszeć słowa w głośnym ryku, a z ciała chłopaka poczęło bić złote światło które nasilało się z każda siłą.
Aryuki znała ta technikę i wcale nie było dla niej pocieszeniem. Był to bowiem atak naprawdę wysokiego szczebla. Ona nigdy nie zdołała jej opanować, ale jej mistrz owszem, demonstrował nawet kiedyś destrukcyjne działanie tej mocy. Było trzeba działać szybko, bowiem z ciała Ryo buchnąć miała zaraz potężna fala energii magicznej, spopielająca wszystko na swej drodze, można było albo ostrzec wszystkich i kryć się gdzie popadnie, albo jakoś przerwać atak by ocalić książki jak i towarzyszy.
- Kryjcie się.. zaraz wybuchnie falą ognistą uderzeniową !- krzyknęła głośno dziewczyna biegnąc szybko i chowając się za najbliższy regał z książkami. Nie mogła w tej chwili błyskawicznie dopaść Ryo. Jej ciało nie było tak wytrzymałe jak dawniej. A choć teoretycznie mogła “rozciąć” jego atak, unikając tym samym bezpośredniego uderzenia, to i tak nie ochroniłaby innych przed jego następstwami. A nie chciała tracić energii bez potrzeby. Katana w jej dłoni lekko się nagrzewała, bo wojowniczka była gotowa użyć soulfury, gdyby bariera regału nie wytrzymała.
Ze swego ukrycia krzyknęła do przygotowującego atak Ryo. -Jakim początkiem? Jakiego Zakonu? Zakon miał misję, zwalczać demony... Oprócz Takera i tych siedzących w nas, nie ma już demonów. Zakon bez misji... nie istnieje.-
- Dla tego sprowadzimy nowe! Świat zapomniał ile zawdzięcza Zakonowi, trzeba pokazać wszystkim, że bez nas nie przetrwają! -ryknął Ryo z szaleństwem w oczach, gdy światło powoli zaczęło wyłaniać się z jego ust i otwartych dłoni.
-Wiesz... to nawet intrygująca koncepcja. Symbioza demonów i śmiertelników. Już zapomniałem jak drzewiej było ciekawie. Tyle emocji i ryzyka...”-wtórował mu głos w głowie Aryuki, co tylko irytowało dziewczynę. “Obyś żył w ciekawych czasach”- to powiedzenie pochodziło z jej okresu i z jej rodzinnych stron. I nie bez powodu było złośliwym złorzeczeniem.
- Wszyscy do mnie!! Hirake, Bōshoku no Tobira: Cerberus! - zakrzyknął Mortis, wynurzając się spomiędzy regałów, wcześniej zaś zamykając Bramę Żądzy i odsyłając Sukuba z powrotem do Otchłani, by teraz zastąpić go trójgłowym piekielnym strażnikiem.
- Co do cholery? - zapytała zdezorientowana jedna z głów Cerbera. - Znowu przywołujesz mnie w miejscu gdzie nie ma nic do żarcia!?
- Lepiej popatrz z kim mamy do czynienia zanim zaczniesz narzekać - zganił łowca swego ducha.
- Oooo... więc znowu się spotykamy z tym bękartem. Dobra, wszystko zrozumiałem! - środkowa głowa popatrzyła wpierw na lewą, a później na prawą głowę. - Do roboty, chłopcy! Pora ożywić tą imprezę!
Wszystkie głowy Cerbera zawyły głośno, a po chwili piekielny strażnik ukląkł i przyłożył wielgachne łapy do ziemi, intensywnie się przy tym skupiając.
- Hell Summoning: Hades Gate!!! - krzyknęły jednocześnie wszystkie trzy ogary, a z podłogi zaczęła wyrastać jakaś wielka metalowa konstrukcja, a była nią sama piekielna brama, której Cerber był strażnikiem.


Teraz wszakże jej niemalże niezniszczalna, pochłaniająca magię konstrukcja miała posłużyć do zablokowania ataku Ryo, przy czym nawet Inkub nie pogardził tym razem osłoną i bez cienia wstydu skrył się za piekielnymi wrotami.
- Lepiej żeby ta twoja zabawka była tak wytrzymała jak mówią - prychnął pogardliwie rogaty demon.
- Może nie ochroni nas całkowicie, ale nie ma mowy żeby nawet ktoś taki jak Ryo był w stanie ją zniszczyć jednym uderzeniem - odpowiedział pewny siebie Cerber.
Aryuki rzuciła się szczupakiem do owych drzwi, by skryć się za nimi. Bądź co bądź wydawały się solidniejsze od regałów z książkami.
Wszyscy rzucili się za bramę, stopy Aryuki zniknęły za nią w ostatnim momencie, bowiem po chwili cały pokój został zalany przez złoty blask, a odgłos zapalających się książek uderzył w uszy. Brama przywołana przez cerbera aż zadygotała, ale stłumiła uderzenie ognistej fali świętej energii. Po chwili w pokoju nastała cisza przerywana tylko miarowymi oddechami przeciwnika który wspierał się pod bokami. Atak był wycieńczający, ale pół-demon mimo wszystko powoli zaczął ruszać... w stronę korytarza gdzie Ishir i Kerei walczył ze smokiem.
Aryuki nie zamierzała pozwolić “potomkowi” uciec tak łatwo. Ale też potrzebowała czasu na ocenę sytuacji. Nie zamierzając więc na chwile obecną bezpośrednio się angażować w walkę, skorzystała z wykradzionej sztuczki.
-Vis creationis papilio- mruknęła kształtując energię w dłoni w postać motyla. Podkradała przy tym energię Głosowi, który... tym razem jakoś nie protestował. Stworkowi Aryuki daleko było do ulotnego piękna kreacji Ryo.


Ale ostatecznie, naładowany mocą ruszył trzepocząc skrzydełkami w kierunku celu jakim był pół-demon, niosąc w sobie niszczącą energię.
- Złodziejskie sztuczki Zakonu. -warknął głosem demona młodzian i wystrzelił w stronę motyla fale własnej energii. Nie docenił jednak siły ataku, bowiem twór Aryuki przebił się przez fioletową moc i uderzając w pierś mężczyzny, eksplodował demoniczną energią. Ryo ryknął chwytając się za pierś, którą rozdarł cios. Po czym spojrzał w stronę dziewczyny, oczami przypominającymi te które dobrze znała ze wspomnień o Razaqielu, podobieństwo było uderzające.
- Zaraz się tobą zajmę mieczniczko. -warknął po czym trzymając się za ranę ruszył biegiem w stronę korytarza.
-Hej. Nie chciałeś przypadkiem walczyć z potężnym przeciwnikiem? Właśnie ci ucieka.- rzekła dziewczyna do Gajeela ruszając w kierunku plecaczka wystającego spod sterty nadpalonych woluminów.
- Właśnie! Dlatego czekam na odpowiedni moment do ataku, kiedy nie będzie się spodziewał! zreflektował się szybko Gajeel. - Ponadto nie warto atakować tych którzy nie mają już woli do walki! - dodał jeszcze, acz na jego metalowych policzkach pojawiły się rumieńce zawstydzenia.
-On ruszył po posiłki, a tu jest od groma sporych mebli. Nikt ci nie broni przyczaić się za którymś z nich i zaatakować znienacka, jak już wróci.- sarknęła w irytacji Aryuki widząc jak “odwaga” szybko ulatnia się z jej ochroniarza.
- A ty czemu za nim nie ruszasz! To w końcu twój krewniak, tak?- odpyskował pogromca smoków.
-Ale ja nie jestem potężnym magiem Fairy Tail o wielkich muskułach i smoczej niemalże sile, tylko delikatną i słabą dziewczyną potrzebującą ochrony...- odparła w odpowiedzi Aryuki trzepocząc rzęsami. Po czym dodała.-... No i mam ponoć ochroniarza ?-
Gajeel zacisnął kły urażony... po czym zacisnął pięści i ruszył w pogoń za uciekinierem przemieniając jedną ze swych rąk w długą stalową włócznię.
Inkub, wyczuwając że w końcu zyskują przewagę nad przeciwnikiem, nie mógł pozwolić mu uciec. Po raz kolejny rzucił się z wściekłością na wroga, wyskakując zza bramy, która powoli zapadała się z powrotem pod ziemię. Natarł na Ryo z furią maniaka, wyprowadzając serię cięć i pchnięć w miejsca gdzie zbroja przeciwnika była najmocniej uszkodzona.
Cerber natomiast wydając obrzydliwe odgłosy zrywanych ścięgien i pękających kości przepoczwarzył się w postać trzygłowego psa i wyskoczył do przodu, zamierzając wyprzedzić Ryo i zagrodzić swoim wielkim cielskiem wejście do korytarza.
Edgardo również postanowił nie próżnować i wyciągnąwszy z pochwy rapier, wraz z dwoma swoimi mirażami ruszył za pół-demonem, aby otoczyć go ze wszystkich stron w czasie gdy ten zajęty będzie Inkubemi i Gajeelem. Zamierzał zachować bezpieczną odległość i czekać na moment w którym przeciwnik się odsłoni, by wyprowadzić błyskawiczne pchnięcie szpadą z trzech stron jednocześnie, celując w miejsca gdzie zbroja została wcześniej uszkodzona przez ataki Aryuki i Inkuba. Nie narażał się przy tym zbytnio, planując po tym ataku wraz ze swymi sobowtórami odskoczyć do tyłu na poprzednio obrane pozycje, a w razie gdyby Ryo zamierzał użyć kolejnego zaklęcia obszarowego, chłopak miał przygotowany w lewej dłoni pistolet z linką, którego użyje by wydostać się z zagrożonego obszaru.
Aryuki trzymając katanę w prawej dłoni, lewą ręką zarzuciła na plecy swój plecaczek z niespodziankami i ruszyła za Ryo. Jej ruchy przyspieszyły, gdy ponownie użyła.- Soulspeed-
Skręciła między kolejne regały, by przemykać tuż obok reszty walczącej grupy. Zamierzała się przyjrzeć wpierw sytuacji, a potem dopiero uderzyć.
Inkub zaszarżował wyprzedzając stalowego smoka i rzucając się na Ryo z uniesionym ostrzem. Mężczyzna odwrócił się a mięśnie na jego ręce napięły się widocznie, pół-demon uniósł wściekły wzrok po czym syknął. - Mam już dosyć Ciebie i tych innych podróbek demonów. Mieszacie się w konflikt który przerasta wasze możliwości. - po tych słowach zgrabnie wyszedł spod opadającego ostrza, a jego pięść gruchnęła w twarz Inkuba. Z nosa czarta chlusnęła krew, a on sam odleciał do tyłu uderzając w nadpalone książki na półkach. Ponadto czuł on jak broń ciąży mu w dłoni pochłaniając więcej i więcej, ostrze powoli było groźniejsze niż ciosy przeciwnika.
Gajeel wykorzystał wtedy swoją szansę i z rykiem wyprowadził pchnięcie przemienioną w włócznie dłonią. Przeciwnik jednak wykonał piruet i chwycił pod pachę przemienioną kończynę, unosząc do góry lewą rękę która otoczyła fioletowa moc. - Demon Purple flame - Bonecrusher.- syknął opuszczając dłoń na włócznię. Gajeel jednak miał sporo doświadczenia w walkach, szybko jego ręka zmieniła się bowiem w metalowym gruby pręt, z którego wystrzeliły wypustki odbijające atak i pozwalające smokowi na wyrwanie się.
Wtedy też korzystając z zaskoczenia zaatakował Edgardo. Ze wszystkich trzech stron wsparty mirażami wykonał potężne pchnięcie... które jednak nie dotknęło ciała wroga.
-[Font =”Book Antiqua”][Size=”3”] Soulmind - Pain of faith.[/size][/font]- wyrecytował Ryo, a jego oczy błysnęły zieloną energią, zaś Edgardo poczuł niezwykły ból przeszywający mu czaszkę. Złapał się za głowę opadając na kolana, gdy przed oczami przewijały mu się najgorsze sceny z jego dzieciństwa, stare słabostki i koszmary. A temu wszystkiemu towarzyszyła ta paskudna migrena.
Ryo zaś spokojnie ruszył dalej w stronę cerbera strzelając kostkami w palcach, jak gdyby dawał czartowi do zrozumienia, że zaraz usunie go z drogi.
Aryuki poruszając się nadnaturalnie szybko przyglądała z lekkim zawodem rozwojowi sytuacji. Przypuszczała, że Inkub nie ma szans z prawdziwym opętańcem, ale... nie przypuszczała że razem z Gajeelem sobie nie poradzą przeciw niemu. Dłoń jej przesunęła się po ostrzu katany wykorzystując już resztki wspomnień dotyczące demonicznej magii. -Daemon vis obstupescunt.-
Katana zalśniła fioletowym blaskiem wzmocniona mocą demonicznego lorda. Niewielką ilością tej mocy, co prawda. Ruszyła w kierunku Ryo, korzystając z tego, że jest on zajęty Edgardo, a potem cerberem. Nie poruszała się po linii prostej. Wykorzystując nadnaturalną szybkość odbiła się nogami od jednego regału, lądując na boku przeciwnego. Natychmiast odbiła się ponownie cały czas kierując się w górę i lądując na szczycie regału. W dawnych czasach jej by to nie wyszło, ale w dawnych czasach była większa i silniejsza i co za tym idzie... cięższa.
Nie zatrzymała się po skoku, biegła nadal szybko przeskakując z regału na regał i w końcu doskakując do Ryo znienacka.
- Soulspeed: Tsubane Gaeshi- syknęła wściekle i zaatakowała swoim popisowym atakiem. Jej sylwetka się rozmyła, a katana którą trzymała w dłoniach niczym fioletowa błyskawica zaatakowała Ryo. Uderzyła z trzech stron na raz, odcinając drogi ucieczki spod jej ciosów.
- Niech to diabli - warknął rozeźlony Inkub i ocierając twarz z krwi spojrzał na swojego oszołomionego Mortisa. - Weź się w garść, mistrzu od siedmiu boleści! Zabiję cię, jeśli poddasz się w takim momencie!!
Słowa demona powoli docierały do świadomości szlachcica, który w obecnej chwili błąkał się ciemnymi korytarzami opustoszałego zamku - zrujnowanej spuścizny jego przodków. Była noc, a w oddali słychać było wycie wilków, a także mrożące krew w żyłach pojękiwania nocnych mar i krwiożerczych bestii zamieszkujących las otaczający zamek. Jednakże tym czego najbardziej obawiał się młody szlachcic była nie nieprzenikniona ciemność, czy przerażające i, a jakże prawdziwe, potwory, lecz przytłaczająca i wszechogarniająca samotność...
- EDGARDO, DO CHOLERY!!! - chłopak usłyszał w końcu głos demona i nagle koszmar zniknął, pozostawiając po sobie jednak rozsadzający czaszkę ból głowy.
Inkub stał u boku swego mistrza z kryształowym mieczem w jednej ręce i Ostrzem Berserkera w drugiej. Jego ciało wciąż parowało od magii żaru która rozgrzewała jego wnętrze i pobudzała do dalszej walki.
- Możesz tu chwilę odpocząć, ale nawet nie próbuj zemdleć dopóki nie uporamy się z tym pół-demonem.
Edgardo tylko przytaknął, powoli podnosząc się na drżących nogach.
- Liczę na ciebie, Inkubie - wykrztusił Mortis, wciąż oparty na kolanach.
- Nie potrzebuję twojego wsparcia, chłystku! Po prostu muszę najpierw pokazać temu zadufanemu w sobie bękartowi, kto tutaj jest prawdziwym demonem, więc ani mi się waż teraz umierać, jasne!!?
Rogaty demon z głośnym rykiem zaszarżował po raz trzeci na Ryo, zamierzając uderzyć dwoma ostrzami jednocześnie w pancerz przeciwnika, by dzięki zwielokrotnionej przez Ostrze Berserkera sile, obrócić go w perzynę i po raz pierwszy zranić swego wroga.
Cerber natomiast postanowił wykorzystać po raz kolejny tę samą sztuczkę i powracając do swej formy strażnika, przywołał po raz drugi bramę Hadesu, całkowicie odcinając tym samym wejście do korytarza, by kupić pozostałym nieco więcej czasu na pokonanie Ryo. Potem zaś, upewniwszy się że wrota nie zostaną sforsowane, zdecydował się wspomóc dwóch towarzyszy swego mistrza, którzy z marnymi efektami próbowali się właśnie uporać z demonicznymi motylami Ryo.
Powietrze dookoła Ryo zafalowało, wydawało się jak gdyby czas dla niego stanął, stał tylko bez ruchu, a trzy fioletowe cięcia pojawiły się na jego ciele. Po tym zaś pojawiła się Aryuki, która wylądowała przykucnięta za plecami mężczyzny, który zdziwiony opuścił wzrok na swoją pierś z której nagle trysnęła potężna dawka krwi. Trzy głębokie cięcia pojawiły się na jego ciele, jedno na plecach, bez problemu przebijające się przez zbroję, oraz dwa skrzyżowane na piersi skrzydła. Ryo zachwiał się i opadł na jedno kolano co bezwzględnie wykorzystał Inkub biorąc szeroki zamach i uderzając oboma ostrzami w zniszczony pancerz rozbił złotą zbroję w perzynę. Miecze wbiły się w ciało pół-demona i posłały jego ciało wprost na bramę hadesu, po której wnuk Aryuki poczuł zsuwać się, zostawiając przy tym krwawy ślad.
Inkub z rykiem zwycięzcy ruszył by dobić przeciwnika, ten jednak wciąż nie był pokonany o czym białowłosy czart boleśnie się przekonał. Ryo bowiem ryknął wściekle i przetoczył się po ziemi na bok, podcinając przy tym nogę szarżującego oponenta, który wyrżnął prosto w bramę cerbera.
-SOULBLADE: GREATSWORD.- ryknął Ryo a w jego dłoni pojawił się olbrzymi miecz.


Broń dwuręczna o pozłacanym grubym ostrzu. Broń stworzona do walki z czartami jak i demonami.
Opętaniec z rykiem poderwał się z ziemi i wyprowadził pchnięcie w plecy Inkuba, wbijając się w bok czarta i przyszpilając go do bramy. Inkub ryknął głośno, bowiem ostrze z każda chwilą pozbawiało go jego demonicznych mocy... i zabijało go powoli, ta broń mogła na zawsze pozbawić życia wiernego sługę Mortisa.
Ryo zaś zakrwawioną dłonią dotknął swojej twarzy której oczy rozszerzyły się w obłąkańczym wyrazie.


- Nie masz prawa mnie pokonać... -wyjęczał i trzymając się za rany powoli ruszył w stronę zmęczonej Aryuki materializując w obu dłoniach katany. - Jesteś przeszłością, zabytkiem, ja jestem teraz Zakonem... nie możesz wygrać. -mamrotał zbliżając się do dziewczyny.
Na pomoc tym razem jednak przybył Gajeel, wskakując przed dziewczynę i uderzając zmienioną w ogromny ząbkowany miecz dłonią w Ryo. Ten jednak zablokował cios i rozpoczął dynamiczny pokaz szermierki... w której to był lepszy od smoczego łowcy. Szybko uzyskiwał przewagę w boju.
-Smarkaczu... wygrywałam z silniejszymi od ciebie. Legenda nie powstaje na bazie prostych potyczek ze słabeuszami.-rzekła z ironicznym uśmiechem Aryuki ocierając dłonią pot z czoła.-A ty nie jesteś Zakonem, tylko zagubionym dzieciakiem i opętującym go potworem z kompleksem niższości na tle ojca.
-Irrefragabiles filum-- Aryuki ponownie sięgnęła po moc swego więźnia, tworząc długą i cieniutką, ale niezwykle mocną i elastyczną nić. Wykonawszy zamach lewą ręką, cisnęła jedną z końcówek owej nici w kierunku miecza wbitego w inkuba. A gdy ta owinęła się wokół rękojeści miecza, Aryuki szarpnęła nicią wyrywając ostrze z ciała stworzenia. Po czym ruszyła przyspieszając ruchy za pomocą Soulspeedw kierunku Ryo, by wesprzeć Gajeela w boju i flankować przeciwnika utrudniając mu obronę przed ich jednoczesnymi atakami.
- Inkubie! - zawołał Edgardo podbiegając do swego ducha i pochylając się nad nim, by pomóc mu wstać.
- Odejdź! - wrzasnął demon, odrzucając swego mistrza pchnięciem ręki. - Nigdy się nie poddam!! Słyszysz!? NIGDY!!!
Rozwścieczony Inkub wstał powoli o własnych siłach, zaciskając kurczowo pięści z których aż zaczęły kapać strużki krwi, które jednakże szybko zawrzały i spopieliły się nim zdążyły opaść na ziemię. Ramiona ducha pulsowały czerwienią, a mięśnie napięły się do granic wytrzymałości, zaś powietrze wokół nich drżało i falowało w podmuchach gorąca. Wyglądało to tak jakby demon przelał całą swą Magię Żaru w ten jeden atak.
- Będę cię prześladował aż do samych otchłani piekła! - krzyknął, ruszając z miejsca i w moment przyspieszając do sprintu. - Poznaj siłę prawdziwego demona!! HELL FURY!!!
Edgardo zamierzał uprzedzić swych towarzyszy by odskoczyli na boki, aczkolwiek wyglądało na to że rogaty demon dał im wystarczające ostrzeżenie. Gdy tylko Inkub zbliżył się do swego oponenta na odległość ciosu pięścią, jego ramiona znikły z pola widzenia i z prędkością przewyższającą jakiegokolwiek demona wyprowadziły w stronę Ryo kilkaset potężnych uderzeń, których wszakże nie mogło zarejestrować żadne ludzkie oko.
Gajell jak i Aryuki na widok nacierającego Inkuba odskoczyli od Ryo, który w szermierce radził sobie z ich dwojgiem całkiem dobrze. Białowłosy czart zaś płonął żywym ogniem, zaś jego oczy palił się żądzą mordu gdy pędził na Ryo. Pół-demon widząc to uśmiechnął się lekko kącikiem ust, po czym obrócił na pięcie i zgrabnym piruetem wyminął Inkuba wchodząc za jego plecy. Nie wiele jednak mu to dało, bowiem wściekły sługa Edgardo, odwrócił się błyskawicznie, a jego ręce wręcz zniknęły zaś ciałem Ryo zaczęły targać uderzenia, jak gdyby kilkanaście osób uderzało w niego naraz. Inkub zakończył swój atak uderzając pięścią w środek klatki piersiowej Ryo który pofrunął w stronę ściany, i przebił się przez nią plecami, wpadając do korytarza gdzie walczył Ishir i Kerei.
Aryuki zobaczyła jednak, że mimo krwi cieknącej z ust gdy jej wnuk leciał w stronę ściany, wciąż rozciągały się one w uśmiechu.
“- Róg...””- jęknął nagle głosik w głowie dziewczyny z wyraźnym przerażeniem w głosie. “- TAM JEST MÓJ RÓG! WRZUCILIŚCIE GO DO POMIESZCZENIA Z MOIM ROGIEM!”- ryczał demon w głowie dziewczyny, nie musiał jej wiele tłumaczyć powoli domyślała się co może się stać. Ciało jej wnuka było wszak mocno osłabione przez ich ataki... demon w jego ciele zaś nie ucierpiał. Wchłaniając moc rogu mógł do końca zabić resztki człowieczeństwa Ryo i przejąc całkowita kontrole nad ciałem chłopaka.
I to właśnie zaczynało się dziać, bowiem ciało wnuka Złotej mieczniczki poderwało się z ziemi niczym marionetka, i wiedzione mocą demona ruszyło w stronę rogu, który stał teraz niemal na wyciągnięcie ręki od niego.
Aryuki ogarnęła wściekłość, nadal przyspieszona ruszyła biegiem w tamtym kierunku, upuszczając po drodze wpierw zegarek grający melodię, potem na ziemię upadły jej okulary.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=WP4uHXyu8GQ[/media]

Gdy melodia zegarka grała, dziewczynę pochłonął wybuch zielonych płomieni z którego można było usłyszeć głośny nieludzki ryk.- Motum ignis
Podobna eksplozja ognia pojawiła się przy gablotce z rogiem demona z legendy o Złotej Mieczniczce. I wyłoniła się z niej...


Olbrzymia postać, wyglądają z pozoru na szlachcica. Ale w olbrzymich mięśniach nie było nic ludzkiego, ni w rysach wykutych niemalże z kamienie, ni w oczach.
-Jestem zdegustowany synuś. Zamiast walczyć o moją schedę i władać moim dziedzictwem w zaświatach, ty się bawisz w przebieranki.- rzekł demon rozbijając olbrzymią pięścią gablotę i chwytając za róg.-O ile wiem... to należy do mnie.
- Należało tatku. -warknął demoniczny głos z gardła chłopaka. Gdy demon rezydujący w ciele Aryuki teleportował się do gablotki Ryo skakał już by chwycić znajdujący się w niej przedmiot, dla tego teraz i dłoń młodszego demona zaciskała się na rogu, a on stał przy swoim ojcu.- Twoje dziedzictwo jest już nic nie warte, demony wymierają tatku. Trzeba kombinować.- powiedział z perfidnym uśmiechem na zakrwawionej twarzy i mocniej ścisnął róg starając się wyrwać go z dłoni rodzica. Zaś demoniczny lord musiał przyznać, że jego syn wciąż dysponował swoją monstrualną siłą. Wszak w swej dawnej postaci jego sylwetka była jeszcze bardziej imponująca niż ta należąca do “Głosu”.
-I to jest twoje rozwiązanie? Chowanie się w ciałach śmiertelników?! Żałosne!- ryknął z wściekłością starożytny demon i nadal jedną ręką trzymając za róg, drugą zaatakował. W dłoni uformowała się kula zielonkawych płomieni, którą zamierzał uderzyć w twarz swego potomka.
Ramiona białowłosego demona zwisały bezwładnie po ostatnim ataku, gdy resztki magii ulatywały z jego ciała, zaś ciężkie dyszenie, chwiejna postawa i zamglony wskazywały na to, że nie był już zdolny do dalszej walki.
- Do czorta - powiedział, jednocześnie prychając ze złości. - To był mój najsilniejszy atak i nawet go nie powalił... Cóż, resztę zostawiam tobie, Edgardo. Lepiej nie daj mu się pokonać, bo inaczej wiesz co cię czeka.
Po tym ostrzeżeniu Inkub zniknął, pozostawiając Edgarda wraz z Gajeelem w zrujnowanym skrzydle biblioteki.
- Czym ona jest? - zapytał chłopak, przyglądając się dziewczynie. Nie było jednak czasu na takie rozważania. Czymkolwiek był ów róg o który walczyli obaj krewni, nie mógł pozwolić by wpadł on w ręce Ryo.
- Partial Summoning: Snake Hand! - krzyknął Mortis, podbiegając do wyrwy w ścianie z trzymanym w wyciągniętej dłoni kluczem, który zamienił się w wielkiego węża pędzącego w kierunku dłoni pół-demona. Zamierzał jedynie ugryźć Ryo na wysokości nadgarstka, a następnie się wycofać. Jeśli nawet trucizna nie zrobi jego przeciwnikowi krzywdy, to powinna przynajmniej na tyle rozluźnić jego mięśnie aby pozwolić Aryuki odebrać mu róg.
- A ty gdzie teraz niby żyjesz! -odkrzyknął młodszy demon i też zacisnął wolną rękę którą otoczyła fioletowa energia. Moc magiczna otoczyła dwóch członków piekielnej rodziny rozrzucając dookoła elementy zniszczonej posadzki i nie dopuszczając innych walczących do tego pojedynku.
Aryuki siedząca wewnątrz “głosu” jak i chowany w szlacheckich zwyczajach Mortis zobaczył pewne podobieństwo do słynnych pojedynków “chusteczkowych”. Był to rodzaj walki w której jedną dłonią trzymano tkaninę, najczęściej chusteczkę, drugą zaś walczono, kto pierwszy wypuścił trzymany materiał zostawał przegranym. Tutaj jednak róg pełni role tego przedmiotu.
Dwa demony zdzieliły się nawzajem po twarzach, i tym razem cios ojca okazał się silniejszy. Gruchnął on w twarz Ryo, tak że temu chlusnęła aż krew z nosa, a dłoń trzymająca róg zadrżała, następnie antyczny demon uderzył drugi i trzeci raz, a kolana jego syna dygotały pod naporem tych ataków. Ryo słabł w oczach jednak nie miał zamiaru się poddawać wyprowadzając kolejne desperackie uderzenia, które jednak były zbyt słabe by poruszyć mocarne ciało lorda demonów.
- Wygląda na to, że teraz wszystko zależeć będzie od niej - stwierdził Edgardo, a wąż na powrót zamienił się w dłoń trzymającą klucz, zaś moment później szlachcic poczuł jak Cerber również został pokonany, a brama Hadesu znowu powróciła do podziemi odsłaniając wejście do korytarza w którym pojedynkowały się dwa demony. Chłopak wiedząc że nic więcej nie zdziała, stanął z założonymi rękami oparty o wyłom w ścianie, czekając na wynik pojedynku między Ryo, a Aryuki.
-Jest między nami różnica smarku... Ja jestem uwięziony. Bachor ludzki może tego nie wiedzieć, ale ty powinieneś wyczuć ten fakt.- syknął z goryczą w głosie Razaqiel.
Płaszcz demona niczym żywe stworzenie owinął się wokół ramienia właściciela, sztywniejąc tuż przy dłoni w postaci długiego sierpowatego ostrza. Przez co cała ręka Razaqiela przypominała ożywioną kosę. I tą to kosą demon uderzył w kierunku piersi Ryo, z wyraźnym zamiarem rozpłatania jego klatki piersiowej.
Nie to było jednak głównym celem Głosu, który kierowany podszeptami dziewczyny jak zwykle działał na dwa fronty. Jednym ruchem odciągając uwagę... drugim zadając właściwe uderzenie. Bowiem w dłoni zaciskającej się na rogu, zaczęła koncentrować się kolejna kula zielonego ognia pożerając i trawiąc przedmiot swymi płomieniami.
A w tle tego pojedynku, pozytywka grała kolejne tony smutnej melodii.
- Wiem o tym ojcze... i dla tego to ja jestem silniejszy. Przegrałeś...- wydyszał Ryo i uniósł wolną dłoń która ułożył na twarzy starszego demona, który takiego ruchu w ogóle się nie spodziewał.-Soulcrest: Bloodivy.-[/i]- co spowodowało iż na twarzy demonicznego lorda pojawiła się pieczęć, znak blokujący wszelakie moce. Zgasły zielone płomienie, peleryna znowu stała się zwykłym odzieniem.
- Szach ojczulku. -powiedział uśmiechnięty Ryo i strzelił w twarz głos z całej siły sprawiając że nos demona chrupnął głośno a jego palce rozluźnił lekko uścisk na rogu.
-Żebyś się nie przeliczył... smarku.- wysyczał w odpowiedzi demon i kopnął z całej siły w krocze Ryo, mocniej zaciskając palce na rogu. Nie mógł go sobie odebrać, nie pozwalała mu na to ani duma... ani ona i jej głos którego życzenia musiał spełniać.
- Szczeniaku Mortisów. Kryształowa katana. Użyj jej... ostrze strzaska jego osłonę Ryo!- ryczał Razaqiel.
- Może tak grzeczniej, panienko... demonie? Po prostu nie chciałem przeszkadzać w waszym pojedynku - odrzekł Edgardo zręcznie ukrywając zmieszanie, jednocześnie ostrożnie podnosząc z ziemi kryształowe ostrze. - ale skoro od tego zależą losy świata, to zdaje się że nie mam wyboru.
Chłopak chwycił miecz obiema rękami, ruszył na dwójkę walczących i wziąwszy szeroki zamach uderzył ostrzem w magiczną sferę z zamiarem jej przecięcia i zranienia ręki którą Ryo trzymał za róg.
 

Ostatnio edytowane przez Tropby : 23-10-2012 o 09:23.
Tropby jest offline