Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2012, 10:13   #168
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Łowców zgromadzono na jednym z placów zamkowych. Teraz Maruiken mogła ocenić liczebność owej grupki. Ponad osiemdziesiąt osób. Mały oddziałek niemalże. A każdy z nich wart kilku bushi. Odrobina dyscypliny i wpojenia obowiązku, a stanowiliby siłę której mógłby się obawiać nawet oddział samurajów. Wszak łowcy oni, bez problemu radzili sobie z zabijaniem bushi. Nawet taki Kirisu. Młody i roztrzepany, ale groźny w boju.

Leiko wyłapywała spojrzeniem znajome już twarze łowców z którymi zdołała zamienić parę słów.
Zauważyła wśród nich Jednookiego Wilka, a więc skusiły go monety, by zacząć polować na bestie...
Czy aby na pewno?

Wkrótce na ów plac weszli dwaj doradcy daimyo Hatsuma Umari i Jumai Hataro w towarzystwie sług i samurajów. Leiko nie wypatrzyła wśród nich Setsuko.
Słudzy ustawili stoliczek z rozłożonym na nim zwojem. Oraz pędzelek do pisania. A Umari wystąpił naprzód, podczas gdy Hataro usiadł z tyłu i ze znudzeniem w spojrzeniu raczył się sake podawanym mu przez śliczną służkę.
- Oni pustoszą wiele obszarów należących do klanu Hachisuka. Aby temu zapobiec mędrcy z Chin przygotowali specjalny rytuał, który ma pomóc w uwolnieniu naszych ziem od tej okropnej klątwy. Aczkolwiek rytuał jest długi, wyczerpujący i trudny. I co gorsza musi się odbyć w Shimodzie. Jest to miasto spustoszone straszliwie podczas wojny, a potem.. ponownie zasiedlone i... zniszczone przez nieumarłych którzy powstali z grobu. Roi się tam od oni, co gorsza... sam rytuał może przyciągnąć uwagę kolejnych, więc potrzebni są doświadczeni łowcy, którzy będą bronić mnichów podczas jego trwania i samej podróży do Shimody i z powrotem. Choć jeśli rytuał się powiedzie, powrót z Shimody powinien być bezpieczny.
Wskazał palcem na zwój.- Ci z was którzy skorzy są zaryzykować życie i zarobić w tej misji pokaźną ilość ryo, niech ustawią się w kolejce i wpiszą swe imię na zwoju. Reszta może odejść...

Nikt nie odszedł. Ci którzy przyszli na to spotkanie, wiedzieli że misja będzie trudna a zarobek pokaźny. Powoli powstawała kolejka, w której i Leiko się ustawiła. Spojrzeniem taksowała młodzieńców wśród łowców. Który z nich był Akado-kun? Trudno było zgadnąć. Kilku z nich pasowało do opisu, byli młodzi i wyglądali niewinnie.

Komu z tej zgrai będzie musiała się przypodobać, by czuć się bezpieczniejszą w trakcie podróży? Dotąd mogła sobie wybierać cele łatwe i przyjemne do oplatania na paluszki jak Yasuro lub Kirisu, ignorując przy tym łowców zbędnych w jej misji, użytecznych tylko w trakcie polowań. Sogetsu, zafascynowany demonami czarownik, Ginamoto czy pozbawiona taktu Sakura.. Leiko nie potrzebowała nikogo z nich. Nie zamieniła więcej niż kilka słów, nie interesowała się, nie spoufalała się. Jedynie akceptowała ich obecność, gdy tego od niej wymagała sytuacja. Jak bardzo teraz będzie musiała zmienić swoje nastawienie?

Kogo będzie musiała oczarować swym powabem, by zapewnić sobie towarzystwo kolejnych obrońców? Po wyczuwalnych na sobie spojrzeniach niejednego młodzika i mężczyzny mogła z łatwością stwierdzić, że stanowiliby oni takie samo wyzwanie jak Płomyczek. A i ten naturalnie był przy niej i teraz jak wierny szczeniaczek. Wiecznie złakniony zainteresowania ze strony Leiko, zabawiał ją swymi cichymi komentarzami dotyczącymi trywialności misji dla tak doświadczonego łowcy jak on, jak i zapewnieniami, że przy nim nie będzie musiała się martwić o żadne demony mogące zakłócić jej spokój. I puszył się też jak kogucik, ale czy mogła mu się dziwić? Wszak otaczała go konkurencja, zarówno do nagrody z rąk klanu, co i.. rozkosznego miejsca u boku Maruiken, które tak długo już trzymał dla siebie. Acz jakkolwiek naiwną i prostą miał duszę, to także potrafił robić użytek ze swych jumonji-yari. To było dla niej najważniejsze.

Gdy łowczyni tak się przyglądała, Umari mówił dalej.- Zostaniecie przydzieleni piątkami do konkretnego mnicha i osoby mu towarzyszącej, które przyjdzie wam chronić. Oraz... osiem osób do ochrony szczególnej osoby. Ale o tym dowiecie się jutro koło południa. Przybądźcie przed zamek, tam będzie wywieszona ustawiona tablica z informacjami na temat tego, kto i gdzie ma się stawić, z kim będzie w grupie i kogo przyjdzie mu ochraniać.

Gdy Hatsuma przemawiał, łowcy jeden po drugim nanosili swoje imiona na zwój potwierdzając w ten sposób podjęcie tej misji.



***



Iruka się spóźniała.
A Leiko zatem czekała. I wprowadzała zamieszanie wśród zwykle mijających ją, a czasem nawet przystających na moment mieszkańców. Szczęśliwie, w tej części miasta nikt nie był na tyle odważny, by zaczepiać kobietę wyglądającą jak ona obecnie. Ani na tyle głupi.
Siostrzyczka idealnie trafiła ze swym kaprysem na spacer. Wszak to zaledwie wczoraj Leiko zakupiła kimono, które mogło spełnić wymagania Iruki i pozwalało ukryć drapieżność łowczyni na rzecz nieskalanego, kobiecego wdzięku. Wprawdzie nie brakowało go jej w codziennym stroju, wręcz miała swego czaru w nadmiarze, ale ta zmiana czyniła ją potulniejszą w oczach innych. Gubiła się wśród materiału charakteryzująca kobietę kocia gibkość i wężowa gracja, a zastępowała je elegancja i zaskakująca dla łowczyni bezbronność. Zdawała się być delikatna i bardziej.. ułożona. Urzekająca i niedostępna jak najkosztowniejsza z gejsz.
Była.. jedną z nielicznych pereł ozdabiających Miyaushiro tego wieczoru.

Przybycie Iruki oznajmił głośny stukot get. Szła dostojnym krokiem, szła powoli rozdając na prawo i lewo uśmiechy zachwyconym przechodniom. Szła... jakże odmieniona.
Szła w kimonie w którym to czerń i róż splatały się w zaskakującą kombinację. W stroju urzekającym swym pięknem i skandalicznym zarazem. W stroju zdobionym dodatkami z rzadka przywożonymi z kontynentu. A pochodzącymi z na wpół mitycznych krajów zachodu, gdzie ludzie miewają skórę białą jak śnieg, a włosy barwy słońca lub ognia.
I w swym największym skarbie... Peruce z czarnych lśniących włosów, w które powpinano złote ozdoby.




-Go me na sai.- Iruka lekko skłoniła się przed Leiko, przepraszając powoli i mocno akcentując każdą sylabę. I z figlarnym uśmieszkiem dodała- Iruka-san, nie mogła niestety przybyć. Pozwól więc, że twoją przewodniczką po...ukrytym Miyaushiro, będzie mroczny kwiat tego miasta. Kurai Hana...- zachichotała cicho zasłaniać dyskretnie usta wachlarzem.- Czyli moja skromna osoba.
Kurai Hana... Mroczny kwiat. Pseudonim idealny dla gejszy. I typowe zachowanie dla Iruki. Nie mogła sobie odmówić tej gry aktorskiej, nawet gdy jeszcze nie była ona potrzebna.

-Nie wiem Kurai Hana-san, nie wiem.. - mruknęła Leiko grymaśnie, zaraz po tym jak wesoły uśmiech zniknął jej z ust po obejrzeniu tego osobistego przedstawienia kobiety. Teraz zaś przyglądała jej się bacznie z dołu do góry i coraz wyraźniejsze niezadowolenie rysowało się na porcelanowych licach. W końcu po kilku chwilach zdradziła powód swego obruszenia na Irukę -Czyżby moja siostrzyczka postanowiła zrobić mi pożegnalny psikus? Odmówiła mi bycia klejnotem Miyaushiro przez ten ostatni dzień przed moją wyprawą i wysłała Ciebie byś podbierała mi wszystkie zachwycone spojrzenia?

Dla podkreślenia „prawdziwości” swych słów rozejrzała się krótko po mijających ich przechodniach, wśród których stanowiły nie lada sensację. Nie tylko Mroczny Kwiat wbrew podejrzeniom łowczyni, ale obie.. czym tym bardziej musiały zwracać na siebie uwagę. Samotna piękność była niecodziennym zjawiskiem nawiedzającym myśli. Ale dwie piękności razem były zdarzeniem wstrząsającym niebem i ziemią, zachęcającym nawet Kami do zerknięcia. Mogła sobie z łatwością wyobrazić takie zachwyty padające z kwiecistych ust Rasume Yamori.

-A może.. - zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu i przesłoniła obie swą parasolką, by nikt inny nie zdołał usłyszeć o czym rozmawiają. Wskazującym palcem wolnej dłoni dotknęła swych ponownie uśmiechających się warg -Może puszczenie wolno takich dwóch zjawisk jak my na ulice, jest jej niecnym planem by wykorzystując męskie słabości zdobyć miasto dla siebie?
-Hai. Przyznaję, że wykorzystamy męską słabość. I to nie byle kogo. Jednego z dowódców Hachisuka o imieniu Oyama Iwori-dono. Imię pewnie ci nieznane. I słusznie. Nie jest to ktoś znaczący, ale dzięki niemu...- uśmiechnęła się nieco lisio i zbliżyła do Leiko.- Wejdziemy tam, gdzie samych nas by nie wpuszczono. Przy takiej ilości bogactwa w mieście, pojawiły się jaskinie hazardu, działające jednakże półjawnie. Nie wejdzie tam byle kto. Nawet jeśli ma dość ryo przy sobie. Ale wpuszczą mego drogiego przyjaciela Iwori-dono wraz... z towarzyszkami.
Twarz Iruki przybliżyła się jeszcze bardziej.- A udamy się tam w jednym celu. Ishiki ma się tam pojawić. I na pewno nie po to, by pograć w Chō-Han. Ponoć ma się tam z kim spotkać.

-Ishiki? - łowczyni powtórzyła to imię z więcej niż niechęcią w głosie. Także i obawą. Chociaż miała szczęście na ziemiach Sasaki i nie natrafiła na niego na swej drodze, to relacja ze spotkania z nim Yasuro oraz mrożące krew w żyłach opowieści Kojiro samoistnie przyprawiały ją o niepokój na samo wspomnienie tej bestii. Gdyby tylko mogła, to już nigdy by się nie pojawiła w jego pobliżu. A już szczególnie z własnej woli -Wiesz dobrze, że zawsze korzystam z każdej okazji do zdobycia informacji, jednak.. czy jesteś pewna tego pomysłu, siostrzyczko? Ishiki nie jest kolejnym mężczyzną, którego będziemy mogły oczarować naszymi wdziękami. Bliżej mu do demona i zwierzęcia..
-Iye. Nie o oczarowanie go chodzi. Ale podsłuchanie rozmowy i dowiedzenie się z kim zamierza się spotkać. Nie jesteś tym zainteresowana? Nie szkodzi. Tam gdzie cię zabieram jest pełno osób z otoczenia daymio. Jeśli uważasz, że sam Ishiki �-jest zbyt �-groźną osobą, by warto szpiegować , to zapewniam cię... Znajdą się i inni.- rzekła lekko chichocząc Iruka.- Niestety, Kurai Hana nie będzie mogła opuścić swego przyjaciela, więc dlatego na dalsze łowy puszczę cię samą. Aaaa... i jak mam cię przedstawić moja droga.? Jakie imię przybierzesz tego wieczoru?

Leiko nie odpowiedziała od razu. Wpierw zamyśliła się, przywołując w swych myślach te wszystkie imiona, którymi posługiwała się przez lata w trakcie misji. Niektóre zwyczajne, inne zaś jej bliższe i milsze dla ucha. Gdzieś mignęło też i urokliwe Tsuki no Musume, miano tak idealne dla niej, acz.. nieodpowiednie na taką chwilę. Było wszak słodką tajemnicą jej i tygrysa.
-Utsukushii Yume. Bo i tym właśnie dla nich będę, ne? Zaledwie pięknym snem, który przeminie wraz z końcem nocy – odparła w końcu z ukontentowanym uśmiechem na taki swój wybór, a następnie westchnęła cicho -I gdybym wiedziała w jakie otoczenie przenosisz nasz siostrzany spacer, to lepiej bym dobrała maskę. Bycie łowczynią na usługach klanu czyni mnie bardziej rozpoznawalną niżbym tego czasem chciała..

Nawet Iruka nie mogła dokładnie wiedzieć kto przebywa w takich miejscach, Leiko zaś prawie każdego dnia odkrywała nowe pary oczy zainteresowanych jej poczynaniami. A ileż jeszcze takich kryło się w ciemnościach? Wiedząc wcześniej, mogłaby skorzystać z daru Kameru no kao, by wydłużyć włosy, nadać oczom nowej barwy, zmienić kształt ust i ułożenie kości policzkowych, może się odrobinę postarzeć lub wręcz przeciwnie – odmłodzić! A każdą z tych poprawek wytłumaczyłaby siostrzyczce swymi umiejętnościami do przeistaczania się w kogoś innego.
Palcami wolnej dłoni musnęła miękkie obramowanie tworzące jej dekolt -Ah. Jednak miejmy nadzieję, że to kimono będzie wystarczającą bronią do odgonienia wszelkich.. podejrzeń.
-Hai. Sądzę że kimono wystarczy. Wszak nawet łowczyni Oni może chcieć choć przez jedną noc posmakować życia bogatych samurajów, ne?- zapytała żartobliwym tonem Iruka, no i lekko przygryzając dolną wargę mruknęła oceniając urodę swej towarzyszki.- Zadziwiające jak wiele mężczyźni mogą wybaczyć pięknej kobiecie.
-Hai, hai. Ale czy i my nie bywamy przychylniejsze przystojnym młodzianom? - wymruczała kocio Leiko, swym tonem głosu nie pozostawiając żadnych wątpliwość co do natury swej wielkoduszności. Zadania zadaniami, ale ona i jej siostrzyczki nie były lodowymi statuami, by wzbraniać się przed urokami nocnych igraszek. A chociaż nie była pewna co do Iruki, to ona sama z radością i bezwzględnością korzystała ze swojego własnego „przystojnego młodziana” jakim był Kojiro.

-A mówiąc o młodzianach... - początkowe figlarne nutki zmieniły się w ustach kobiety w wyraz zaciekawienia -Słyszałaś o niejakim Akado Yoru? To kolejny łowca, którym interesują się mnisi, a nad którym... opiekę właśnie mi zlecił Hataro.
-Hai. Nawet go poznałam. Uroczy młodzian. Prostolinijny i dobrze wychowany. Trochę... naiwny.- rzekła w odpowiedzi Iruka uśmiechając dwuznacznie.- Pomógł mi, gdy pewien pijany samuraj dość nachalnie próbował sięgnąć po zbyt wiele po moim przedstawieniu. Nie wiem co niby miało być w tym chłopcu wyjątkowego. Co prawda towarzyszył mu mnich, ale Yoru-kun był jeszcze w towarzystwie bardziej doświadczonego... a przynajmniej starszego łowcy. No i mnichowi towarzyszyła jakaś chłopka... strachliwa jąkała.
Słowa Iruki przywołały na ustach jej siostrzyczki nieco gorzkawy uśmiech. Nie przez młodego Yoru, nie przez towarzyszącego mu łowcę, o którym pierwszy raz słyszała. Nie przez mnicha, ale przez..
-Czy ta chłopka, miała duże oczy jak łania i równie okazałe... - urwała szukając odpowiedniego określenia na kolejny wyraźny atrybut opisywanej kobiety, który zwiewnym, nieznacznym ruchem ręki nakreśliła w powietrzu przed swoim dekoltem –.. wyposażenie, z którym obnosiła się niezbyt subtelnie?
-Tak. Była dość urodziwa, ale bynajmniej nie obnosiła się ze swoimi dwoma atutami urody. Raczej starała się je ukryć. Dość skromne z niej było dziewczę, szczególnie nieśmiałe w towarzystwie mężczyzn. Jakoś też i jej imię nie utknęło mi w głowie.- mruknęła Iruka próbując sobie przypomnieć szczegóły.-Zdaje się, że jakiś samuraj podesłał ją do posługi mnichowi z wdzięczności... czy coś w tym rodzaju.

Setsuko okazywała się dość dobrą kunoichi, skoro zdołała się ukryć przed oczami jej siostrzyczki. Co prawda uwaga Iruki nie była akurat skupiona na chłopkach, ale... Setsuko mogła być groźna, jak i użyteczna jeśli plany Hataro i Leiko będą zbieżne.
-To, moja najdroższa siostrzyczko, była Setsuko. Pytałam Cię o nią ostatnio, ne? - poufałym gestem Leiko ujęła Irukę pod ramię, zaś spod trzymanej drugą ręką parasolki posłała czarujący uśmiech zerkających w ich stronę przechodniom, jak gdyby zaledwie radośnie świergotała sobie z towarzyszką na błahe tematy. A prawda była taka, że zza maski tego uśmiechu dzieliła się z nią kąskami swej nowo nabytej wiedzy -Służka Hataro.. i nie tylko. Jest także pracującą dla niego kunoichi, którą przez moment widziałam na ziemiach Sasaki, stąd też pamiętałam te jej sarnie oczy. Zapewne podróżowała z mnichem i Twym znajomym łowcą też z polecenia swego pana, a i tego pierwszego w trakcie tej wyprawy spotkał wypadek.. oh, niefortunny i niespodziewany, a jakże.
-Och.- tym krótkim słowem Iruka starała się ukryć zarówno zaskoczenie i jak i zażenowanie. Nie lubiła być bowiem wyprowadzana w pole. Wachlując się energicznie dużym wachlarzem, dodała.- Kto by pomyślał, że na tych ziemiach jest jednak wartościowa szkółka ninja. Bo dotąd natykałam się na samych partaczy. A o Setsuko... zbieram informacja, poprzez moje uszka w mieście. Idzie jednak dość opornie w tej materii. Teraz już wiem czemu. Co do mnichów, to mają wielu wrogów. Nie tylko rebeliantów, Oni czy też “bandytów“ takich jak twój Ishi Furoku i jego mała towarzyszka miko... Ktoś jeszcze na nich poluje. Gaijin z kontynentu. Chińczyk albo Koreańczyk. To może być jakaś prywatna zemsta tego osobnika. Bo choć walczył z mnichem i jego strażnikami, to jedynie mnicha dobił po pojedynku i... obciął kosmyk włosów. Ciekawe czemu, ne? To jednak dowodzi, że właśnie tutejszą sektą się interesuje.

-Też się spotkałam z tą praktyką obcinania włosów, acz przez mnicha i włosy też należały do jednego z nich – mruknęła Maruiken wspominając spotkanie z Jia-Minem. Jak teraz o tym sobie przypomniała to zorientowała się też, że po odejściu z tamtej wioski nie powracała już myślami do mnicha władającego egzotyczną bronią. Czy w ogóle przeżył spotkanie z watahą żabich Oni, a jeśli tak, to jakie były jego kolejne kroki? Czy interesował się jeszcze Matką Głodu, przyczyną jej nagłego pojawienia się i śmiercią swego brata? I do czegoż mu były potrzebne jego kosmyki, jakiż kolejny, mroczny rytuał był z tym związany?
Nie znając odpowiedzi na żadne z tych pytań, łowczyni jedynie westchnęła -Doprawdy, im więcej się o nich dowiadujemy, tym ciągle są coraz większą tajemnicą. A chociaż mają przeciwko sobie licznych wrogów i wiele osób, którym nie podoba się obecność Chińczyków na naszych ziemiach, to posiadają też potężnych sojuszników.

Idąc z siostrzyczką pod rękę, zapatrzyła się spod parasolki na nieśpiesznie ciemniejące wieczorne niebo. Acz jakże daleko odpłynęły jej myśli, stały się odleglejsze niż pierwsze gwiazdy blado i nieśmiało pojawiające się nad nimi -A teraz i ja będę musiała dbać o ich bezpieczeństwo w czasie podróży. Jakiż Los potrafi być przewrotny, ne?
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem