Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2012, 11:07   #34
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
Pomysł przystanku u ojców Franciszkanów "Beniaminkowi" bardzo przypadł do gustu i sprawił, że młody Stryj po raz kolejny urósł w oczach starzejącego się weterana. Już na bramie pokornym gestem zdjął kaszkiet i mimo targania na ramieniu półprzytomnego "Doktorka", nie odpuścił zrobienia znaku krzyża przy każdej mijanej figurze i obrazie.

Wizyta w klasztorze trwała krócej, niż by chciał, jednak przeważyły praktyczne względy bezpieczeństwa. Zarówno mnichów jak ich własnego. Tyle, żeby złapać oddech i doprowadzić rannego do stanu umożliwiającego dalszy marsz. Jakiś czas później dotarli do przytulnych podziemia nieczynnego magazynu tekstyliów na Mokotowie.

- Załatwiłem ich. Trzech. - "Doktorek" w końcu odzyskał przytomność - Jak zobaczyłem jak szli, szybko, nie było ... chyba innego wyjścia.

- Dobra robota, żołnierzu. Trzech mniej. Żebyś jeszcze od byle draśnięcia nie mdlał jak pensjonarka, to można by cię kiedyś na prawdziwą wojnę zabrać. - wąs "Beniaminka" uniósł się w charakterystycznym, ledwie zauważalnym uśmiechu.

Przelotnie spojrzał na zapisany notatnik. Nie znał tego alfabetu. Nie cyrylica i raczej nie hebrajski - choć trochę go przypominał... może jakiś szyfr? Nie jego rzecz, ważne by notes dotarł do adresata. Gdy "Tunia" zajęła się sklejaniem "Doktorka" do kupy, Piotr wziął dziennik i zwrócił się do Konstantego.

- "Stryj" dostarczysz to do punktu na Różanej. Im szybciej tym lepiej. Hasło: "Przyniosłem czerwone buty mojej ciotki..."

- "...jak rozmawialiśmy. Te do tańca"

- Świetnie. Zaniesiesz dziennik i możesz wracać na obiad. To twoje ostatnie zadanie na dziś. Potem czekamy na kolejne wezwanie, wieczorem widzę was wszystkich na strzelaniu. Odmaszerować.

"Beniaminek" był zadowolony z przebiegu akcji. Przejęli dziennik, uwolnili świat od pięciu kolejnych nazistów, wzbogacili arsenał o dwa lugery. Jedyne straty własne to jedna, niezbyt groźna rana postrzałowa. Że można było ciszej? Dyskretniej? Piotr niespecjalnie wierzył w taką możliwość. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Wojna jest wojną.
W razie jakichś komplikacji miał zamiar pomóc "Tuni" z "Doktorkiem", potem planował ukryć broń, wrócić na parafię, zjeść swój przydział czerstwego chleba z kartoflanką i czekać na dalsze rozkazy. Nie miałby nic przeciwko, gdyby miał poczekać dłużej, organizm domagał się porządnej drzemki.
 
__________________
Show must go on!

Ostatnio edytowane przez Gryf : 23-10-2012 o 12:26.
Gryf jest offline