Spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych, lecz obyło się bez walki. Przynajmniej tyle. Wyglądało na to, że Rednas zyskał towarzysza. Choć, jak mniemał,w ostatecznym rozrachunku na niewiele się to przyda.
Idąc przez puszczę mógł obserwować jej tchnienie. Zwierzęta trzymały się z dala od traktu, lecz zachowanie roślin tłumaczyło wystarczająco wiele. Walczyły ze sobą o każdy promyk światła, pchając swe pędy coraz wyżej, byle wcześniej, byle szybciej niż inny, aby tylko zająć miejsce zwolnione przez śmierć innego drzewa. Zupełnie jak ludzie, lecz bez bolesnej świadomości istnienia i jego bezcelowości... |