Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2012, 21:11   #20
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Środek transportu zapewnionego przez Jasnowidza, całkowicie spełniał potrzeby krasnoluda. Dwukółka nie była może duża, ale spokojnie można do niej było załadować dobytek drużyny. Lub kilka worków brukwi i jarzyn, gdyby zaszła taka konieczność. Oczywiście nie mieli w tym momencie żadnego towaru na handel, ale przecież mogli twierdzić, że właśnie chcą go kupić. No i przede wszystkim Bali nie musiał iść pieszo. Teraz mógł podróżować jak król, wygodnie siedząc na koźle i patrząc na świat z wysoka. Do kompanii zaprosił hobbita, ze względu na jego niewielkie rozmiary i szansę na poczęstunki.

Gdy okazało się, że wehikuł został uszkodzony na wyboistym trakcie, Bali przystąpił do naprawy. Z lasu wytargał sporych rozmiarów pieniek, który posłużył mu za tymczasowe podparcie dla wozu, gdy odczepił od niego koło. Ponowne nałożenie drewnianego koła na ośkę zajęło mu nie więcej niż pół godziny. Potem znów był gotów do drogi.

Jechali borem, lasem, potem wyjechali na otwarty teren. Bali z podziwem przyglądał się wieży, o której wspominał Girion. Deszcz padał, zrobiło się ciemno, ale i tak khazad zatrzymał dwukółkę, przyglądając się ruinom. Widać było, że budowla została wzniesiona przez doskonałych budowniczych. Stała w doskonałym punkcie, na pokrytym skałami wzgórzu, z którego rozciągał się dobry widok na całą okolicę. Mimo że lata świetności miała już dawno za sobą, to nadal, w razie potrzeby mogła być broniona przez zaledwie garstkę ludzi. Słysząc utyskiwania towarzyszy, trzasnął lejcami i pogonił osła. Dwukółka potoczyła się w kierunku ruin.

Gdy już rozgościli się w wieży, Bali, krasnoludzkim zwyczajem poszedł rozglądnąć się po ruinach, oglądnąć pracę kamieniarską dawnych mistrzów i być może, odnaleźć jakieś ciekawostki. Instynkt go nie mylił. Podczas przeszukiwania porośniętego mchem gruzowiska natrafił na częściowo zmurszałą klapę w podłodze. Odgarnął kamienie i usunął drewniane deski. Przed sobą miał ziejącą czernią, pachnącą wilgocią i pleśnią, dziurę. Ostrożnie zszedł w dół po mokrych, pokruszonych schodach i znalazł się w niewielkich rozmiarów piwniczce. Stały tu dwie rozlatujące się beczki i parę, równie rozlatujących się skrzynek. Bali kopnął jedną. Ze środka wybiegło kilka szczurów, które natychmiast zniknęły w mroku, w szczelinach i zakamarkach. Poza tym nic tu nie było. Zawiedziony Bali wrócił do towarzyszy.

- Jak w domu – przeciągnął się i wskazał miejsce, gdzie odkrył piwniczkę. – Znalazłem starą spiżarnię, ale nic tam nie ma. Uważajcie jak będziecie szli sikać, w tamtym kącie zieje teraz sporych rozmiarów dziura. Co na kolację?
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 24-10-2012 o 12:20.
xeper jest offline