Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2012, 12:12   #25
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Mogło wyjść lepiej. Na przykład posąg mógł roztrzaskać się w pół. Widać jednak uderzenie młotem kapłana nie miało nawet połowy siły jak uderzenie orężem Chaosu.
Wejście szamana od razu zwróciło uwagę Eckhardta. Wojownik wysłuchał do jeleniogłowy ma do powiedzenia i dodał:
- Myślę, że możemy na naszym sztandarze pokazać jak konczą się śmieszne przymierza. Imperium i krasnoludy. Śmieszny sojusz. Bardzo dobry pomysł z tą głową. - Schwartzhaut klepnął w głowę pokonanego przez siebie khazada.
- Najpierw jednak ten starzec może mi powiedzieć czy zna imie Aesherin. - zwrócił się do leżącego na podłodze kapłana.
- Gdybyś nie chciał gadać, albo coś ukrywał, Uma obedrze cię ze skóry. - powiedział z uśmiechem zerkając na bykogłowego gora.

-Ae... Ae-jak? Nie przeklęty, nie znam takiego. Twe sługi mogą mnie obdzierać ze skóry. Nawet gdybym wiedział, i tak bym nic ci nie powiedział! Zdechniesz skąpany w bólu, który zadałeś wszystkim niewinnym istotom!- warknął złowrogo.
- Uma słyszałeś? Nie dość, że pyskaty to jeszcze pozwolił ci obdzierać się ze skóry. Śmiało zabaw się. Jak dla mnie możesz użyć do tego choćby paznokci. - powiedział Eckhardt do gora.
Następnie przyjrzał się mutantowi. Mutacja jaką ujrzał nieco go rozbawiła.
- A ty kto? - zapytał krótko.

-Koniec jest bliski! Czas zgnilizny i wiecznego cierpienia nadchodzi wielkimi krokami! Ten, który głosić będzie słowa Ojca Rozkładu ruszył już ze swoją misją! Ty ze swoimi śmiesznymi sługusami palcie wioski i mordujcie wieśniaków! On ma większe cele... O tak...- odrzekł tajemniczo człowiek, który ani trochę nie przestraszył się widoku czarnego rycerza. Nawet niemiłosierne krzyki obdzieranego żywcem ze skóry sigmaryty nie zrobiły na nim wrażenia.
- Mhm... masz coś jeszcze do powiedzenia? Kim jest ten śmieszny sługa Nurgle’a? Chętnie po załatwieniu Aesherina zmienię jego męki z choroby w prawdziwy ból. - powiedział Eckhardt nie zbliżając się do mutanta. Nie wiadomo jakie choróbska w sobie nosi skoro gada o Władcy much.
-Jeszcze nie wiem. Ale widziałem w nocnej wizji mile rozsiane trupami zarażonych... Widziałem upadłe miasta i najzagorzalszych kapłanó- w i fanatyków, którym nie pomogły modły...- spojrzał na zakrwawionego jak świnia Sigmarytę -Niebawem się o nim dowiesz, o tak... Dowiesz się na pewno...- syknął tajemniczo.
- Aesherian. Mówi ci coś to imię? Może on też ci się przyśnił? - zapytał Eckhardt w miarę spokojnie.
-Tak słyszałem o nim...- burknął starzec -Jeden pijaczek wczoraj mówił, że razem gździli twoją matkę...- uśmiechnął się złowrogo.
Eckhard zerknął do tyłu czy kapłan obdzierany ze skóry jeszcze dycha.
Kleryk przestał się drzeć jak opętany, lecz jeszcze dychał. Jego pierś lekko się unosiła. Był nieprzytomny, ale wciąż żył.
- Ech... chyba będę musiał się zgodzić z jedną z praktyk tych śmiesznych kapłanów. Masz zbyt niewyparzoną gębę starcze. Myślę, że gdy wrzuci się cię na wielkie ognisko to nabierzesz nieco szacunku dla wielkich wojowników Khorne’a. - powiedział Eckhardt niezadowolony z odpowiedzi starca.
Jeleniogłowy stanął na baczność unosząc lekko głowę w górę, dając do zrozumienia, że czeka na rozkazy.
- Kończymy przyjęcie. Zamknąć go w jakiejś chacie, zablokować drzwi i podpalić. Jakieś ostatnie słowa starcze?
-Spal mnie... Niebawem do mnie dołączysz wieprzu w pancerzu...- rzekł, kiedy dwójka zwierzoludzi targała go bezlitośnie do najbliższej chaty, by wykonać rozkaz swego pana.
Eckhardt jedynie zaśmiał się i prychnął próbując udawać świnię.
- Starcze, wiesz co mi ta cała zaraza zrobi? Nawet do mnie nie dotrze. Tacy oszuści jak nurglici padają od własnej broni. Ja rozsiewam znacznie straszniejszą chorobę. Nieuleczalną. Śmierć od miecza. - powiedział Schwartzhaut na pożegnanie.
- Uma, poczekaj, aż ten śmieszny kapłan się obudzi, później się jeszcze nim pobaw, a na koniec zetnij mu głowę i nabij ją na sztandar. Razem z tą. - Eckhardt po tych słowach dorzucił łeb krasnoluda, który dotychczas wisiał przy jego pasie.

Czempion Khorne’a wyszedł przed świątynie aby zerknąć jak zabawiają się jego zwierzoludzie. Cieszył go widok gwałconych kobiet i dzieci, mordowanych i ćwiartowanych chłopów, trzaskających desek walących się już powoli chat.
Sam Eckhardt udał się do ocalałej jeszcze oberży. Tam wchodząc do piwniczki z kilkoma swoimi zwierzoludźmi wyciągnęli beczki z mięsem. Po otrzymaniu rozkazu na placu zgromadzono łupy. Schwartzhaut przeglądnął wszystko czy nie ma tam czegoś go interesującego.
Następnie nakazał zebrać to wszystko i ruszać w drogę. Z tego co pamiętał na północ stąd była kolejna wioska. Trzeba było nagrabić jedzenia i ruszać pod Grunwald.
 
Aeshadiv jest offline