Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2012, 14:30   #22
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Osoba z większą dozą wyobraźni zapewne dostrzegłaby maleńki zegar nad głową ES. W momencie wysadzenia przodu lokalu, cyferki owego nieistniejącego urządzenia przybliżyły się niebezpiecznie do zera. Oto bowiem pojawił się kolejny kretyn, który postawił sobie za cel pałętanie się pod nogami w najmniej odpowiednim momencie. Oliwy do ognia dolewały jeszcze to pseudo-efektowne wejście i pieprzony melodramat. Nietrudno się więc dziwić, że dłonie punky girl same z siebie zaczęły zaciskać się w pięści. Łypnęła na młodzika wzrokiem jakiego oczekiwało się raczej po bazyliszku, niżeli po młodej dziewczynie. Nawet jeśli owa dziewczyna wyglądała na przedstawicielkę rodziny patologicznej.
- Hejże! Gówniarzu, kolejka jest! Kminisz? Jeśli Ściana powie mi w końcu, gdzie znaleźć kolesia, którego szukam, możecie sobie rozwalać lokal do woli! Do tego czasu jest ze mną! Łapy precz.
Jakby dla podkreślenia ostatnich słów, uniosła ręce ku górze i, łącząc je, strzeliła kłykciami. Gdzieś w tle, Helena starała się właśnie nawiązać kontakt z policją. Nie szło jej zbyt dobrze. Czarnooki nastolatek, zwany Kyr’Wein wyglądał na niewzruszonego demonstracją siły ze strony Eveningstar. Traktując ją jakby była powietrzem, zwrócił się do stojącego nieopodal brodacza.
- Ciągnie swój do swego, co? - uśmiechnął się sardonicznie do Pana Ściany.
- Czego chcesz? - syknął włochacz - A może raczej, komu tym razem liżesz tyłek?
- Jak zwykle do sedna. Prosty z ciebie człowiek, Ściana - chłopak przechylił głowę na lewo - To tylko przyjacielska wizyta, ze względu na naszą wspólną przeszłość. Chciałem cię uprzedzić - przechylił głowę na prawo - Że tym razem pracuję dla rządu. Na twoim miejscu stąpałbym bardzo ostrożnie. Chyba nie chcesz by spotkał cię los Jerusalema?

Ten szczyl pracował dla Wuja Sama? Berylowe bzdury! Nonsens. Punky stwierdziła, że chłopak był równie subtelny co klaun z ADHD paradujący na pogrzebie. Biorąc pod uwagę, że ona sama posiadała subtelność zbliżoną do rozpędzonej furgonetki, owa krytyka zdawała się nabierać dodatkowej wagi. Uczniak miał wystarczająco oleju w głowie, żeby nie próbować niczego głupiego względem Pana Ściany. Po prostu wpadł poszczerzyć się odnośnie zdobytej rządowej posadki. W sumie szkoda, liczyła na dobrą nawalankę... chwila. W sumie dlaczego sama nie zacznie? Ech, przez ten cały melodramat człowiek przestaje zauważać proste rozwiązania! No i zupełnie jak na złość, kiedy już miała przystąpić do rzeczy, chłopaczek wypowiedział coś, co ją zatrzymało, zmuszając na zmianę ofensywy fizycznej w werbalną. Diabli nadali.
- Heh. No widzisz. On jest prosty, ty jesteś pokrętnym robakiem. W przyrodzie nic nie ginie. Kurwain, czy jak tam się wabisz... że niby co stało się z Jerusalemem?
Dzieciak ani na chwilę nie przestał sie uśmiechać, spojrzał tylko wymownie na zegarek.
- Mniej więcej dziesięć minut temu rozpoczęła się obława w Detroit. Wiemy, że tam jest - tu zwrócił się do Pana Ściany - Znasz Jerusalema, jest bardzo pewny siebie, oczywisty w swoim szaleństwie. Będzie czekał w mieście na przybycie nowych kolegów - znów odwrócił się w stronę Klavdry - A póki jest w Detroit, znajdziemy go i zmiażdżymy.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=iX8xvIUIE0w[/MEDIA]

Zmarszczyła brwi, pogrążona w chwilowej zadumie. Palec wskazujący zaczął uderzać w metalową klamrę kurtki, wybijając jakąś chaotyczną melodię. Jak właściwie leciał ten kawałek? Coś o wakacjach i sensacjach? Ach, już pamiętała. Parafrazując, brzmiał mniej-więcej tak: Tam jest wesoło i coś się dzieje, chcę tam pojechać na wakacje, u nas non-stop nudą wieje, a w Detroit ciągłe sensacje! Klasyczna nuta. ES była cholernie zadowolona z faktu, że młody w ciągu kilkunastu sekund wyjawił jej to,co próbowała wyciągnąć od Pana Ściany odkąd po raz pierwszy postawiła stopę w tej spelunie. A to oznaczało, że mogła w końcu przestać udawać dobrą ciocię i zamiast tego pobawić się w świadczenie hobbystycznych usług dentystycznych. Postanowiła przenieść dalszą część debaty z płaszczyzny werbalnej na siłową. Poza tym, ciekawiło ją co właściwie potrafi ta sprzedajna cipka, którą rząd trzyma na swojej liście płac...


Jej oczy błysnęły lodowatym błękitem, natomiast usta ułożyły się w słodziutki dziubek i wydobyło się zeń pomarańczowe światło. Wtedy zaś, świat wkoło wyraźnie stracił na wyrazistości. Z bardzo prostego powodu. Z nikąd buchnęła gęsta para, zakrywając nieprzeniknionym całunem cały lokal i sporą część ulicy. Oto i jest jej cholerna szansa! Skok i natychmiastowy cios. Pośród niezbadanych obłoków szarości rozległ się potężny grzmot, jakby w ziemię uderzyło właśnie tysiąc piorunów. Rządowy chłopaczek miał sposobność odczuć na własnej skórze, przez co każdego dnia przechodzi srebrna kulka w pinballowym automacie. Nie rzucające się do tej pory w oczy pole siłowe, które zgodnie z przypuszczeniami Evening Star jej przeciwnik posiadał, zamigało niebezpiecznie karmazynem. Siła dostarczonego uderzenia była wystarczająca żeby wysłać gówniarza w ekspresową podróż na drugą stronę ulicy. Kulisty kształt poruszał się z ogromną prędkością i przywodził na myśl bańkę mydlaną o niestandardowym kolorze.
- Heh. Najpierw roztrzaskamy skorupkę. A potem orzeszek, który w niej siedzi...
Mruknęła złośliwie pod nosem, kiedy Kurwain pomknął w kierunku zabudowań pod kątem 45 stopni i wbił się głęboko w ścianę, tworząc ogromną wyrwę w konstrukcji. Fragmenty tynku i cegieł runęły na ulicę, jak i na mniej fortunnych przechodniów. ES nie była pewna, czy jej nowa zabawka utkwiła w betonie na stałe, czy też za chwilę wypadnie z jego zimnych objęć i potoczy się wzdłuż drogi jak niechciana piłka. W sumie to bardziej ciekawił ją stan pasażera. Pole siłowe swoją drogą, ale jeśli nie masz jakiegoś sposobu na zachowanie przyczepności będąc wewnątrz... cóż. Żywiła nadzieję, że jeszcze nie zmienił się w dżem truskawkowy. Nie po pojedyńczym ataku i to nawet nie bezpośrednim! To wiązałoby się dla niej z dość sporym rozczarowaniem. Tymczasem, pozostali bywalcy lokalu mieli swoje własne problemy na głowie. Wytworzona fala uderzeniowa zaczęła rozchodzić się także na boki i chociaż lwią część ładunku zaabsorbował statek kosmiczny Bubble-1, ES raczej nie miała złudzeń odnośnie tego, jaki los może za chwilę dopaść zwykłych śmiertelników. Nie żeby ją to ruszało, czy coś...
 
Highlander jest offline