Nagle Aghash jęknął głośno i padł na kolana. Osunął się powoli a w jego gardle ujrzeliście sterczącą na wylot strzałę...a raczej bełt...Poczęliście się rozglądać w poszukiwaniu napastnika, a wasz wzrok w końcu trafił na zakapturzoną postać z długą brodą, trzymającą w ręku jeszcze wymierzoną w kapitana kuszę. Aghash przerażonymi oczyma wodził po Was wzrokiem, a oczy poczęły zachodzić mu mgłą. Starzec roześmiał się głośno a jego głos niosła cała przełęcz... To mnie szukacie, prawda? Ha ha ha ha...Chodźcie więc...porozmawiajmy... |