Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2012, 20:47   #111
Yzurmir
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Zanim wkroczyli do gospody, Zagrak spojrzał na swego towarzysza wzrokiem pytającym "jesteś gotowy?". Krasnolud był sam nieco podenerwowany, jako że był to pierwszy raz, gdy miał spotkać zabójcę jego wuja, i nie mógł odpędzić od siebie myśli, że swym brakiem ogłady zawali sprawę, a Lugarius znowu zniknie. Musiał cały czas przypominać sobie, że pirat nie zna jego twarzy i że powinien być bezpieczny dopóki nie zdradzi nikomu, czemu się tu znajduje. Zasunął kaptur głębiej na oczy i popchnął drzwi.

W środku było raczej ciemno i nieprzyjemnie głośno. Podejrzanie wyglądający ludzie rozmawiali ze sobą, nachylając blisko głowy i rozglądając się, czy nikt ich nie podsłuchuje. W kącie stał jakiś żandarm w rozchełstanym mundurze i popijał piwo, słuchając grajków i kiwając lekko głową w rytm muzyki. Bezoki pirat przykuł uwagę Drugnarsona, ale nie było żadnej gwarancji, że to Lugarius. Krasnolud pociągnął nosem.

Pogadaj z kimś tutaj, co? Tylko dyskretnie — mruknął do Jaspera. — Ja zamówię coś do picia.

Powiedziawszy to, skierował się w stronę lady. Zanim jeszcze tam dotarł, wpadł na niego jakiś pijany marynarz. Krasnal był tak spięty, że aż podskoczył, i miał ochotę przywalić człowieczynie, ale w porę się opanował — nie chciał przecież zwracać na siebie uwagi. Odepchnął lekko żeglarza, który przetoczył się z powrotem do swoich śmiejących się przyjaciół.

Hej, ty — rzucił do barmana, wdrapując się na stołek. — Dajże piwo.

Puścił w jego stronę parę miedzianych monet i poprawił kołnierz płaszcza. Starał się przez cały czas trzymać głowę spuszczoną tak, aby nie można było dostrzec jego twarzy. Przebiegło mu co prawda przez myśl, iż w ten sposób tylko bardziej rzuca się w oczy, ale obejrzał się krótko na salę i zobaczył, że wielu innych nosi się w podobnej manierze. Postanowił zatem dalej skrywać swą tożsamość, nie ryzykując, że ktoś zapamięta, jak wygląda, albo, brońcie bogowie, rozpozna go z kasyna.

Łyknął piwo i zrobił pod nosem kwaśną minę.
Macie może coś lepszego? — zapytał, ciesząc się w duchu z ostatniej premii w kasynie. — Najlepiej krasnoludzkiego. Dawno żem nie pił dobrego trunku — wyznał szczerze.

Nagle jakaś myśl pojawiła mu się w głowie. Nie odważyłby się zapytać karczmarza o Lugariusa, nie ze swoją niewyparzoną gębą — na pewno by coś palnął. Ale rysował mu się w głowie pewien plan.
Khrm — chrząknął, gdy barman wrócił z zaplecza z jakąś butelką w dłoniach. — Macie tu może wolny pokój?
 
Yzurmir jest offline