Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2012, 22:06   #101
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gdy brodaty historyk otwarł oczy poczuł jak świat wokół zawirował. To było paskudne uczucie. Pod ciężkim i grubym pancerzem czuł jak klatka piersiowa ściska go tak mocno, jakby stanął na niej czarny ork. Khazad nie potrafił złapać pełnego tchu, gdyż tak bardzo go bolało. Walka wokół trwała w najlepsze, a on nie mógł tak po prostu leżeć i czekać aż ból minie. Ich być albo nie być zależało od najbliższych kilku sekund, od tego jakie podejmą ruchy. Krasnolud już jakiś czas temu nabrał pewności siebie, uwierzył w swoje umiejętności. Durin przetoczył się na brzuch i prędko się podniósł. Tuż obok leżała jego tarcza i ciągle lśniący bladym błękitem młot.
-Teraz albo nigdy...- warknął pod nosem zbierając się z ziemi z niemałym trudem. Ból w klatce wcale nie mijał ani nie malał. Khazad uniósł broń nad głowę i zawył głośno motywując się i dodając sobie animuszu. Nekromanta czekał...

~***~

-Giń! Giń! Giiiiń! Aaaaaa!- krzyczał bijąc młotem na oślep, czując regularne wrażenie miażdżenia tkanki. Gdy khazad ocknął się z dziwnego amoku czuł jak adrenalina buzuje mu w krwi. Nigdy nie przeżył takiej furii, nigdy nie dał się ponieść emocjom tak bardzo jak tego dnia. Ciało przeklętego nekrusa było zmasakrowane za sprawą głowicy krasnoludzkiego młota. Brodacz ciężko dyszał i sapał rozglądając się dookoła. Tylko nowo poznany kompan stał jeszcze na nogach. To elf w głównej mierze przyczynił się do pokonania nekromanty, Durin zaś tylko „postawił kropkę nad i”. Khazad wstał chwiejnie jakby przed chwilą wykorzystał całe swoje pokłady energii i teraz nie było go już stać na odrobinę wysiłku fizycznego. Khazad wypuścił z ręki młot i tarczę, które z hukiem upadły na kamienną posadzkę. Mętnym wzrokiem spojrzał na elfa i podszedł do niego.
-Świetna robota...- burknął wyciągając dłoń do Cala.

Elf przez chwilę przyglądał się brodaczowi, jednak wkrótce podał ręke khazadowi. -Wypełniałem swój obowiązek.- powiedział otwarcie uśmiechając się lekko. -Cieszę się, że połozyłem kres plugawieniu wiatrów magii.- rzekł.
-Dzięki waszej pomocy oczywiście.- dodał naprędce zapewne obawiając, że mógł kogoś urazić umniejszając ich wkład.
Zachowanie krasnoluda mogło dziwić elfa. Durin dobrze wiedział jakie stosunki panowały między tymi dwoma starymi rasami. Sam znał dziesiątki kawałów o zniewieściałych wąskodupcach mieszkających w domkach na drzewach. On jednak był inny. Szanował elfy za ich potężną magię, oraz to w jaki sposób nad nią zapanowali.
-Jesteś cały? Musimy zająć się rannymi.- rzekł po chwili, rozglądając się po komnacie.

Spojrzał za wzrokiem krasnoluda -Tak, jestem cały. Miałem szczęście uniknąć starcia bezpośredniego z którąś z tych istot.- odpowiedział na pytanie khazada. -Pomóż mi. Wyniesiemy ich kawałek dalej, żeby nie leżeli pośród tego ścierwa...- dodał po czym wziął się do roboty. Odkładając swoją zdobioną laskę na bok zabrał się do pomocy khazadzkiemu kompanowi.
-Nasza towarzyszka... Keriann... Chyba poległa, skupiając na sobie uwagę tych stworów...- splunął z pogardą -Była twoją rodaczką. Trza jej pogrzeb odprawić. Wiesz jak to zrobić?- spytał unosząc brew.
Skinał głową z powagą. -Zadbam o jej godny pochówek, nie musicie się o to martwić.-
Khazad również skinął głową. Zabrali się za wynoszenie towarzyszy. Kiedy już poukładali nieprzytomnych towarzyszy w czystym i bezpiecznym miejscu zaczęło się cucenie i prowizoryczne opatrywanie ran.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline