Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2012, 03:15   #110
Issander
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Ogrodnik popatrzył się na Arabellę chwilę, po czym uścisnął jej dłoń. Kobieta zorientowała się, że najwyraźniej w tych stronach nie jest to praktykowane, lecz miał on styczność z taką ilością przyjezdnych, że rozpoznał gest.

- Nazywam się Lu-Tze, moja pani. Niestety muszę teraz odejść. Jesień ułożyła na moich trawnikach dywan z liści i mój obowiązek wzywa do ich uprzątnięcia.

Gdy już odszedł, Arabella zauważyła, że najwyraźniej chciał zostawić ją samą z magiem, gdyż liści było niewiele - tak jakby trawniki zostały uprzątnięte najwyżej godzinę-dwie temu. W dodatku liście wyraźnie nie leżały długo - były wszak jeszcze kolorowe, nie zdążyły zbrązowieć.

Mimo to, nie było tu ludzi, którzy by je zbierali. Przygotowania do nadchodzącej, ciężkiej zimy z pewnością były dla tutejszych bardzo trudne, a do tego doszła jeszcze cała ta sytuacja z Legionem Wyzwolenia na Północy.

- Właściwie to chciałabym o coś prosić.- Zwróciła się do maga, gdy zostali sami. - Widziałam jak nastawiłeś złamany nos Ankariana, chciałabym byś obejrzał również moją dłoń. Oczywiście jeśli to nie będzie kłopot.

- Hm. Hm... - Mag delikatnie ujął jej dłoń i przyglądał się, pomrukując. - Hm... To nie będzie proste. Widzisz, magia lecznicza w najprostrzym wydaniu wygląda tak, że pobudza się naturalną regenerację, jednocześnie dostarczając ciału energię potrzebną na odbudowanie się. Jednak odkażając ranę alkoholem, jakby to powiedzieć... - Mag zastanowił się przez chwilę - Zabiłaś skórę naokoło rany. Martwa nie odbuduje się nawet przy użyciu najsilniejszej magii. Żeby tego dokonać, musiałbym się najpierw pozbyć się tej martwej warstwy... Co, jak się domyślasz, byłoby dla ciebie wyjątkowo bolesne. Oprócz tego trwałoby to przynajmniej z pół dnia i byłoby dla mnie wyjątkowo wyczerpujące, a mam na głowie tyle spraw, którymi muszę się zająć. Ale nie obawiaj się, dziecko. Użyczę ci trochę maści, która złagodzi ból, choć niestety go uśmierzy.

- Nie chcę być nieuprzejma, ale nie wydajesz się być szczególnie zajęty czymkolwiek.

- Och, moja droga - Odparł mag. - Polityka tak czasem wygląda. Uwierz mi, że cały czas kombinuję z burmistrzem, jak zachować pokój w tych stronach. Na razie musimy ostrzec ludzi z Ostatniego Bastionu o Legionie. Nie ma tam żadnego maga, by przesłać mu wiadomość. Próbowaliśmy użyć ptaków, lecz goblińscy Władcy Bestii używają orłów, by przechwycić wiadomości.

Widzisz, moja droga... To miasto jest istotne jako punkt strategiczny, dlatego wątpię, żeby Legion potraktował je źle. Z pewnością nie będzie chciał robić sobie wroga za plecami. Oni z pewnością chcą je zdobyć, gdyż jest to jedyne miejsce, w którym można przeprowadzić przez góry armię. Gdy już to zrobią, pewnie ustanowią burmistrzem jakąś marionetkę. Gdy już przejdą na południe, Highmarket przestanie ich interesować. Na Północy osłabnie handel, więc miast po prostu stanie się na powrót biedne...

Lecz Ostatni Bastion... Ostatni Bastion szykuje się na wojnę z Cesarstwem. Umacnia się od strony wybrzeża. Mężczyźni, którzy mogli chwycić za broń, wypłynęli na południe, na wojnę. A Legion pragnie zająć żyzne i ciepłe ziemie Bastionu. Obawiam się, że jego mieszkańców czeka pogrom. Gdy mężczyźni będą odpierać ataki Cesarstwa, Legion wyrżnie ich rodziny... A oni nie mają pojęcia o tym zagrożeniu. Musimy temu zaradzić. Mam nadzieję, że teraz dostrzegasz, jak bardzo jest to istotne.

Arabella słuchała maga z rosnącym przerażeniem.

- Niestety... To jeszcze nie wszystko. Chodzi o tą sprawę, o której chcialem porozmawiać. Czy zechcesz wysłuchać mojej prośby?

Otrzymałem wcześniej wiadomość od Kapituły magów z Betanii. Jednak do niedawna nie byłem w stanie się domyślić, czego dotyczyła. Zmieniło się to, gdy porozmawiałem z burmistrzem, a także z Lu-Tze, który naprowadził mnie na właściwy trop.

Widzisz, wśród magów byli tacy, którzy uważali, że istnieje czwarty rodzaj magii. Oprócz magii demonicznej, z której korzystają Zaklinacze i Kapłani, magii Języka, której używają Magowie oraz magii energii, z której korzystają Źródła - postulowali jeszcze istnienie magii umysłu, dzięki której człowiek tylko z pomocą myśli mógłby kształtować świat. Co ciekawe, badania wykazały, że mają rację, jednak ten typ magii w naszym świecie jest bardzo słaby. Nawet najbardziej utalentowani psionicy mają bardzo ograniczony zasób zdolności. Często wykorzystujemy psionikę, nawet o tym nie wiedząc.

Wyobraź sobie sytuację, gdy grasz z kimś w kości. Bardzo chcesz, by wypadła szóstka... Kość się toczy... Zaciskasz wargi... I jest - szóstka! To właśnie magia umysłu... Taka jest mniej-więcej siła psioniki dostępnej człowiekowi. Nic więc dziwnego, że badania nad nią zaniechano... Lecz nie wszyscy tak uczynili.

Działo się to w zamierzchłych czasach, gdy magowie często byli brutalni, wywoływali wojny i niszczyli się nawzajem. Powstała sekta, której celem było stworzenie "nowego człowieka", będącego w stanie korzystać z psioniki w większym zakresie. Nazwali się Nienarodzonymi, gdyż uważali się za niższy rodzaj ludzki w stosunku do tego, który zamierzali stworzyć. Wiedzieli, że sami nigdy się nie narodzą jako ten drugi...

Udało im się, choć na temat tego, co właściwie osiągneli istnieje wiele teorii. Wielka wojna pomiędzy magami a Nienarodzonymi była jednym z powodów, dla których magowie zaczeli łączyć się w Kapituły i wspólnie radzić sobie z problemami, które ich nękały. Do tamtej pory każdy mag sam w sobie był instytucją.

Od Lu-Tze dowiedziałem się, że kilka miesięcy temu przez Highmarket przechodził inny mag - potwierdza to wizja, jaką mi zesłano. Udał się on do wioski Springwater, lecz nie wiem, czy miało to związek z czymś, czego dowiedział się o Nienarodzonych.

Chciałbym, byś wyruszyła w jego ślady i zbadała tą sprawę. Burmistrz powiedział, że w tym samym kierunku wyśle wkrótce resztę najemników - jeżeli się zgodzisz, wyrusz razem z nimi.

Proszę cię o to z dwóch względów. Nie tylko muszę zostać tutaj, by spróbować ochronić tych ludzi. Nie, jest też drugi powód.

Według starych podań, magia umysłu była znacznie szybsza od magii Języka. Wielu Magów zginęło, nie będąz w stanie się obronić. Obawiam się, że może mnie czekać taki sam los. Natomiast magia Zaklinaczy... jest równie szybka. Z pewnością zaklinacze lepiej by sobie poradzili z tym zagrożeniem, gdyby byli tu jacyś
- Mag mrugnął do niej okiem. - Oczywiście nie proszę cię o bezmyślne narażanie się. Wystarczy zebrać informacje, a wtedy będę mógł je przesłać Kapitule z Betanii.

Zapewne zastanawiasz się, jak ta sekta może być groźna. Cóż... Podania mówią, że magia umysłu w jakiś sposób wypaczyła Nienarodzonych, choć nie podaje jak. Ponadto zgodnie z ich ideologią uważają się za lepszy gatunek od innych ludzi. W dawnych czasach ich celem była całkowita eksterminacja wszystkich innych świadomych istot i uczynienie z nich niewolników swoich psychicznych mocy. Właśnie tak. Nie podbicie żadnych terenów. Nie wojna z magami. Zabicie lub zniewolenie wszystkich ludzi na świecie.

Ponadto, magowie z Kapituły w wizji, którą mi wysłali, wydawali się być bardziej przestraszeni Nienarodzonymi, niż wojną z Cesarstwem, w której obecnie uczestniczy osiem państw. Wnioski wyciągnij sama.
 
Issander jest offline