Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2012, 13:13   #139
Darth
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
W czasie gdy reszta grupy szukała swoich informacji, Agarth zagłębił się wewnątrz biblioteki. Poprosił jednego z bibliotekarzy o dość ogólne wskazówki dotyczące kierunku. Wiedział jak znaleźć to czego szukał. Informacja ukryta była testamencie jego dziadka. Nigdy nie spodziewał się że trafi do tego miejsca.
W końcu, po chwili poszukiwań, odnalazł to czego szukał. Niewielki zwój, autorstwa Hakaimono Ensisa.

Zwój miał magiczne właściwości. Dla każdego kto spróbował go przeczytać, wyglądał na raczej przeciętny i standardowy traktat o szermierce. W rękach kogoś z rodu Ensisów, jednakże...
Gdy tylko dotknął zwoju, ten zaświecił się szmaragdowym światłem. Gdy go rozwinął, pewne słowa rzuciły mu się w oczy.
Sōzō no osoroshī kizoku no ken
Ostatni prawdziwy dziedzic Ensisów uśmiechnął się delikatnie. Tymi słowami określano najpotężniejsze ostrza w posiadaniu jego rodu. Jedno posiadał już przy sobie, a był pewien że zwój ujawni mu położenie pozostałych. A nikt oprócz niego nie był w stanie z nich korzystać. Potrzebne bowiem były zarówno ostrza jak i słowa. A nie wyglądało na to że ktokolwiek inny miał uzyskać do nich dostęp. W dalszym z uśmiechem, i ze zwojem schowanym w jednej z jego rozlicznych kieszonek, najemnik wrócił do reszty grupy, by dowiedzieć się czegoś o tej Pradawnej Rękawicy.

*********

Najemnik otrzepał się z kurzu i zwrócił w stronę grupy uzbrojonych osobników.
- Moje imię to Agarth Ensis. Najemnik i doskonały miecznik - W jego dłoniach pojawił się Warrior’s Dawn - Bardziej odpowiednim pytaniem jest: Kim ty jesteś? Nie kojarzę cię. A jeśli jesteś przeciwnikiem, wolę poznać imię człowieka - uniósł ostrze, w którym błysnęło światło i uśmiechnął się drapieżnie - którego zabiję.
- Dowódca Czarnego Jaszczura, tyle musi Ci starczyć nie przedstawiam się byle komu. -odparł spokojnie przeciwnik i wyciągnął przed siebie otwartą dłoń, zaś Agarth poczuł jak jego ostrze chce wyskoczyć mu z dłoni, jak gdyby coś je przyciągało z niezwykłą siłą.
Agarth uśmiechnął się delikatnie.
- Pełny dumy, nieprawdaż? - Obrócił dłoń i wbił miecz w posadzkę, do drugiej zaś przywołał przywołał trzy noże. - Ciekaw jestem... - cisnął wszystkimi trzema w Jaszczura - jak długo przetrwa to twoje nastawienie...
Noże poszybowały w stronę mężczyzny który jedynie uniósł delikatnie dłoń. Ostrza zatrzymały się nagle w powietrzu, po czym odwróciły ostrzami w stronę Agartha. - To twoje prawda? -zapytał i pstryknął palcami tak, że ostrza pofrunęły teraz ku swojemu właścicielowi.
Agarth spojrzał spokojnie na swojego przeciwnika.
- Owszem. - Postanowił odesłać noże z powrotem do innego wymiaru. - Ciekawe. Teraz jednak zastanawiam się. Panujesz nad bronią, czy nad metalem? - Uśmiechnął się delikatnie, a w jego dłoni pojawił się bokken.
- Przekonaj się. -rzucił sucho mężczyzna dobywając swego miecza i stając w pozycji obronnej.
Najemnik uśmiechnął się szeroko.
- Więc przekonajmy się czyje zdolności są lepsze - rzucił, a następnie puścił się biegiem w kierunku przeciwnika. Na początek zamierzał wymienić kilka ciosów i ocenić jego umiejętności.
Oponent był niezły bez problemu sparował pierwsze uderzenia bokena wywijając gładko swoim mieczem. - To tylko kawałek drewna. -prychnął po czym rękawica swej zbroi zbił broń Agartha i wykonał pół obrót by uderzyć od góry. Atak zaś okazał się szybki i silny, bowiem koniec miecza ranił odskakującego Agartha zapewniając mu zapewne kolejną bliznę na piersi.
Agarth tylko się roześmiał.
- Nie jestem przerażony do szpiku kości. Ale, może zaczniemy grać bardziej poważnie? - Bokken znikł z jego dłoni.
- Ten'nō no yūgure. - Uniósł nodachi w obu dłoniach i ustawił pionowo z boku swojego ciała.
- Raijingumūn no sen katto. - powiedział spokojnie, wyprowadzając potężne cięcie po skosie.
- Dziwi mnie, że tak głupi najemnicy jak ty przeżyli swe pierwsze misje. -prychnął najemnik i silnie machnął dłonią. Miecz zaś którym Agarth wykonywał atak, okręcił się w jego ręce, tak że wojownik machnął ostrzem w swoją stronę. W swojej karierze blondyn musiał to wpisać do jednej z największych porażek, głupot i lekkomyślności jakie zrobił, bowiem atak z całą mocą uderzył w jego ciało raniąc je i znacząc wieloma malutkimi ranami, jednak jak każdy wie tysiąc zadrapań jest groźniejszych od jednej głębokiej rany.
Najemnik upadł na jedno kolano, podpierając się mieczem. Odetchnął głęboko... i zaczął się cicho śmiać. Nodachi zniknęło z jego dłoni.
- Głupi? Nie sądziłem że zdołasz to zrobić, to prawda. Mogłem cię nie docenić. Ale, to niestety nie zadziała. - zaczął powoli wstawać.
- Teki o fukitobasu to dōmeikuni no tame no hōhō o keihatsu suru. - mówił, powoli powstając z ziemi. Powietrze dookoła niego poruszało się.
- Arashi no maebure. - Z tymi słowy w jego dłoniach pojawiła katana o jasnozielonym ostrzu. W głowie Ensisa odezwał się głos.
“Hej, mistrzu. Cóż może dziś zrobić dla ciebie skromny duszek?” zapytał głos z lekkim sarkazmem.
“Zabić tego człowieka.”
W jego umyśle rozległ się nieco okrutny śmiech.
“Sprawi mi to niewiarygodną radość.”
Agarth uśmiechnął się przez sekundę, by po chwili znów spojrzeć na Jaszczura. Bez uśmiechu.
- Obawiam się że będziecie musieli zginąć. - uniósł miecz na wysokość klatki piersiowej. – Kaze no ken. - Powiedział spokojnie, wykonując poziome cięcie.
Podwładni jaszczura upadli w jednym momencie na ziemię, gdy na ich ciałach eksplodowały rany. Krew pociekła po podłodze gdy wszyscy jednocześnie w nią łupnęli, ich szef jednak nie był byle płotką. Gdy tylko poczuł na szyi powiew wiatru błyskawicznie uniósł ostrze i odbił niewidzialną wstęgę, tak ze ta tylko lekko drasnęła jego szyję. Ta która uderzyła w pierś przecięła zbroję, jednak by zranić ciało już mocy nie miała. Ostatnia atakująca od tyłu zdołała jednak zranić przywódcę gangu, który skrzywił się z bólu.
- Ciekawa umiejętność... ale naprawdę mnie niedoceniasz. -stwierdził mężczyzna i wyciągnął rękę w stronę Agartha.
- Magnetic Sphere - slow.- powietrze dookoła Agartha zawirowało a on poczuł się dziwnie ciężki, jak gdyby poruszał się w kisielu.
- Nie zapominaj, magnetyzm włada nie tylko metalem. Pokażę Ci sztuki o których nawet nie śniłeś. -rzekł mężczyzna i wyjął zza paska trzy noże dorzucania posyłając je w stronę spowolnionego najemnika. Gdy te wpadły w pole magnetyczne, zaczęły nagle szybko wirować dookoła blondyna.
- Jak myślisz z której strony nadlecą? -zapytał z ironicznym uśmieszkiem jego wróg.
Ensis również ukazał swojemu wrogowi delikatny uśmiech.
- Kaze no ken. - powiedział ponownie, wykonując niezwykle oszczędny ruch ostrzem. Niewidoczne wstęgi powietrza oderwały się od miecza, by zacząć krążyć dookoła Agartha, zdolne odeprzeć atak nożami z każdej strony. Dwie zaś poleciały w stronę Jaszczura, synchronizowane tak by uderzyć jednocześnie w jego twarz, oraz w nadgarstek trzymający miecz.
- Ciekaw jestem czy jesteś szybszy od wiatru, Dowódco Czarnego Jaszczura? - zapytał spokojnie najemnik, w dalszym ciągu z uśmiechem na ustach.
Mężczyzna zareagował gdy tylko poczuł wiatr na twarzy, postanowił poświęcić nadgarstek. Odbił ostrzem fale powietrza która miała uderzyć w twarz, zaś z ręki która trzymała miecz, chlusnęła krew gdy wietrzne cięcie rozcięło skórę. Mężczyzna spojrzał na Agartha wilkiem, po czym zębami urwał swój rękaw owijając spokojnie nadgarstek.
- Faktycznie, nie doceniłem Cię... ale czy poradzisz sobie z tym? - powiedział i nagłym ruchem odczepił coś od paska, ciskając dziwną kulą wielkości zaciśniętej pięści w stronę Agartha.
Ensis parsknął.
- Sądzę że nie powinno to do mnie wcale dotrzeć. - uniósł miecz, niczym do bloku – Tsuisuto arashi. - powiedział spokojnie, sprawiając że wicher szybszy i potężniejszy od huraganu uderzył w przeciwnika i jego kulkę, w zamierzeniu odrzucając ich w tył.
Oponent zaś uśmiechnął się gdy wicher uderzył w kulkę, bowiem ta rozpadła się na dwoje rozsypując dookoła stalowy pył, wiórki metalu drobne niczym kropelki deszczu. Jaszczur machnął rękoma, a burza ostrych przebiła się przez tornado ruszając na Agartha ze wszystkich stron niczym plaga szarańczy.
Ten zaś tylko uśmiechnął się delikatnie.
- Tengoku no ue o aruku. - skoczył w górę, i odbił się od powietrza. Powtórzył tę sztuczkę jeszcze parę razy, unosząc się na wysokość kilku metrów. Uniósł ostrze, postanawiając to zakończyć.
- Kaze no ken... - powiedział wyraźnie – ...Hisan'na shi! - zakończył. Olbrzymia ilość niewidoczny wstęg oderwała się od miecza Agartha. Miały one uderzyć wroga wielokrotnie ze wszystkich stron, nie dając mu najmniejszej szansy na obronę, krążąc dookoła niego i powtarzając natarcie co chwila.
Jaszczur uniósł miecz do bloku gdy tylko poczuł ruch powietrza dookoła siebie. Wiele mu to nie pomogło. Wstęgi ostrego niczym brzytwa powietrza otoczyły go niemal natychmiast, i uderzyły. Ułamek sekundy później natarcie powtórzyło się. Mężczyzna dosłownie eksplodował krwią. Gdy niewidoczne ostrza zaprzestały swojego ataku nie przypominał już nawet człowieka. Zdołał utrzymać się na nogach przez kilka sekund, by w końcu upaść twarzą w kierunku ziemi, martwy. Agarth zaś spokojnie zszedł z wysokości na której przebywał, by w końcu stanąć obok ciała swojego przeciwnika.
- Do końca nie zdradziłeś mi swego imienia, Dowódco Czarnego Jaszczura. Wygląda na to że to twoje nastawienie przetrwało do końca. – Agarth ruszył z powrotem na górę, rzucając jeszcze jak gdyby do siebie. – Mimo wszystko... dobra walka.
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli

Ostatnio edytowane przez Darth : 25-10-2012 o 21:05.
Darth jest offline