Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2012, 22:11   #58
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Felipa, Jack i Ed zdecydowali się sprawdzić trop w sprawie porwanej przyjaciółki Spirydona. Ann nie była przekonana czy jest na to obecnie wystarczając dużo czasu. Ona z pewnością miała inne rzeczy do załatwienia, zanim zaangażuje się w tamte poszukiwania, obiecała swoją pomoc, ale nikt jej wcześniej nie mówił, że miałaby to zrobić od razu. W takiej sytuacji musieli sobie poradzić bez jej wsparcia. Przynajmniej na razie.

Wybrała jeden z numerów zakodowanych w głównym panelu.
- Witam panno Ferrick. W czym mogę pomóc? - Uprzejmy kobiecy głos pobrzmiewał wyraźną nutą sympatii.
- Dzień dobry Nancy, czy profesor znalazłby dla mnie nieco czasu?
- Zaraz zapytam, proszę chwilę zaczekać...
- po zaledwie kilku sekundach ponownie usłyszała głos asystentki - już łączę.
- Witaj Ann
– jak zwykle głos profesora promieniował pewnością siebie i spokojem – Czy dzwonisz w sprawie sobotniego rautu w hotelu Plaza? Nancy miała ci przekazać wszystkie szczegóły.
Ann skutecznie ukryła zmieszanie. Zupełnie zapomniała o organizowanym przez uczelnię evencie mającym na celu potwierdzenie poparcia wyborczego dla Michaela Guttermana. Wiedziała, że jej mentor nie przepuści łatwo okazji, do kolejnej subtelnej próby przekonania jej, do pozostania w kręgu uczelnianego świata. Gdyby nie zadzwoniła, może w ostatniej chwili udałoby się jej wykręcić z tej imprezy. Teraz, skoro zamierzała skorzystać z jego pomocy, musiała pójść. To była subtelna gra, którą prowadzili od kilku miesięcy i panna Ferrick doskonale znała jej reguły:
- Oczywiście wszystko mi przekazała. Pojawię się z całą pewnością. Dzwonię w innej sprawie. Chciałabym skorzystać jak najszybciej z uczelnianego laboratorium. Potrzebuję sprawdzić pewne próbki biochemiczne. Pilnie. – Ostatnie słowo podkreśliła znacząco. Oboje wiedzieli, że postępując według standardowych procedur, musiała by na zgodę użycia laboratorium czekać przynajmniej kilka dni. To nie dotyczyły jednak kogoś o randze dziekana instytutu fizyki. Już widziała znaczący uśmiech na twarzy mężczyzny. Dawała mu do ręki kolejny gwóźdź, który mógł ją przykuć do potencjalnego doktoratu.
- Oczywiście Ann. Zaraz porozmawiam z Nancy. Do zobaczenia w sobotę.

Kolejny telefon był zdecydowanie łatwiejszy, choć miała niewielkie wyrzuty sumienia znowu wykorzystując Kenetha. Zdecydowanie musiała mu to jakoś wynagrodzić. Popatrzyła ukradkiem na Remo, a po jej ustach przebiegł delikatny uśmiech. On mógł być doskonałym remedium na ten problem. Trzeba go jednak było najpierw przekonać...
Przyjaciel odebrał po pierwszym sygnale:
- Ann! Czemu nie odezwałaś się wcześniej! Nie wiem co kombinujesz, ale martwiłem się o ciebie.
- Nic mi nie jest, ale mam jeszcze sporo do zrobienia. W związku z tym mam do ciebie ogrooomną prośbę...
- Jak tak mówisz to pewnie będę musiał zrobić coś co nie bardzo mi się spodoba
– usłyszała jego pełne rezygnacji westchnienie.
- Obiecuje ci to wynagrodzić – powiedziała wesoło nie bardzo przejmując się jego marudzeniem.
- OK. Wal.
- Proszę kup jakieś łatwe do zjedzenia produkty spożywcze. Powinny być o konsystencji, łatwo przyswajalnej dla bezzębnego staruszka. Zawieź to
– tu podała mu dokładny adres z opisem budynku i numerem mieszkania. – Powiedz że przysyła cie dziewczyna, która wczoraj rozmawiała z nim o Michelle. Powiedz by przekazał ci wszystko czego ewentualnie się dowiedział.
- To wszystko?
- Aha... Keneth?
- No?
- Uważaj na siebie. Ten budynek i okolica są mało przyjemne, a mieszkańcy nieprzyjaźnie nastawieni do obcych. Załóż coś jak najmniej rzucającego się w oczy.
- No proszę. Czyli jednak ta prosta sprawa ma jakiś haczyk?
- Zawsze jest jakiś haczyk, ale wierzę w ciebie...
- Dobra, dobra nie bierz mnie pod włos. Zrobię to.
- Dziękuję. Spotkajmy się dziś wieczorem w Indan Taj, OK? Ja stawiam.
- Jesteśmy umówieni.


Dziewczyna rozłączyła się, zerknęła na Kye'a i uśmiechnęła się niepewnie:
- Lubisz indiańską kuchnię?
Popatrzył na nią dziwnie.
- Chcesz mnie umówić z jakimś kolesiem? - ton miał poważny. - I to zakładając, że akcja pójdzie gładko? Po... - powstrzymał się w ostatniej chwili. - Porąbało cię?
Nagle Ann zdała sobie sprawę ze śmieszności sytuacji. Przez chwilę mrugała oczami, a potem zasłoniła dłonią usta i parsknęła śmiechem:
- Ojej masz rację! Chyba się nie zastanowiłam jak możesz to odebrać. Keneth jest moim starym kumplem ze studiów. Jest też hakerem, a ty jesteś dla niego kimś w rodzaju guru. Proszę wybierz się ze mną i z nim na kolację. Zapraszam. On na pewno chętnie cię pozna, a i mnie będzie bardzo miło jeśli się zgodzisz. Mają tam najlepszego kurczaka Makhani w tej części NY.
- Czy ja wyglądam na pieprzonego celebrytę, czy innego posrańca, którego podnieca rozdawanie autografów?
- Remo wyglądał na poirytowanego, nawet dość mocno. - Nie prosiłem się o popularność i mam ją gdzieś, tyle, że jestem praktyczny i w razie czego wykorzystuję. Ale jak widzę oczka kolejnego domorosłego hakera, który zachowuje się w mojej obecności jak kompletny idiota, to mam ochotę dać mu w mordę. Nie wiem co byś musiała mi zaoferować, bym na to poszedł.
Pokręcił głową z niedowierzaniem, a potem odetchnął głębiej.
- I dobra rada. Nie próbuj spłacać długów u jednego inną osobą, bo się ostatecznie okaże, że nagle masz dług u obu.
Zmieszała się lekko, ale odpowiedziała spokojnie:
- Przepraszam. nie chciałam cię obrazić. To było po prostu zaproszenie. Wystarczyło powiedzieć "nie". Co do długów, nie martw się o mnie. Zawsze je spłacam.
Wyglądał na nieco zmieszanego swoim wybuchem, ale nie odrywał się od swojej pracy.
- Nie martwię się. Twierdzę, że czasami lepiej sobie ich nie robić - przesunął palcami po brodzie. - Kim jest ten facet, też pracuje dla CT? Od lat unikam wszelkich spotkań twarzą w twarz z "kumplami" z profesji, to cholernie nieprzyjemne - zamilkł, a potem dodał jeszcze - Niepotrzebnie się uniosłem.
Ann skinęła głową przyjmując wyjaśnienie bez niepotrzebnych komentarzy:
- To wolny strzelec. Przyjaźnimy się. - Popatrzyła w oczy Remo - Raczej nie jest typem zbierającym autografy gwiazd.
- Raczej, ale pewności nie masz. Tobie samej bym nie odmówił, zresztą jakby tamten nie miał pojęcia kim jestem to też byłoby znośnie. Ale facet, dla którego jestem guru?

Remo westchnął głośno, wyraźnie ten temat był dla niego bardzo drażliwy.
- Czasami mam wrażenie, że oni zupełnie nic o mnie nie wiedzą, dlatego czuję się jak celebryta. Sławny z tego, że jest sławny.
- Nie powiedziałam Kevinowi z kim pracuję
- dziewczyna uśmiechnęła się przekornie - wiec jeśli masz ochotę, zaproszenie nadal jest aktualne. Powiem mu kim jesteś, dopiero kiedy będziesz zbyt daleko, by mógł błagać cię o podpis w holofonie.
Kye uniósł wzrok i zmrużył oczy. Ostatecznie parsknął i lekko się uśmiechnął.
- Zobaczymy po robocie. Może nie być czasu i możliwości na kolacyjkę. Jeśli nie dla kumpla, to po kiego zapraszasz tam podstarzałego hakera?
Odpowiedziała żartobliwie:
- Może lubię podstarzałych panów? A tak poważnie to chciałabym zabrać swój sprzęt z twojego samochodu. Przed wizytą na posterunku muszę co nieco przygotować.

***

Ann już wiedziała jakiego zakupu dokona, za pieniądze uzyskane za wykonanie zlecenia. Wmontowanie Tai Pim skanera z prawdziwego zdarzenia mogło okazać się bardzo przydatne. Wtedy sprawdzenie czy poszukiwana przez nich przesyłka znajduje się w samochodzie Suareza, byłoby dziecinna igraszką. Promienie przenikające przez strukturę pojazdu stworzyłyby z voxeli przestrzenny obraz całości i dokładnie umiejscowiły ewentualne anomalie. Ta metoda była doskonała, ale zabierała niestety sporo czasu, a tego pewnie nie będzie wiele do dyspozycji.
Na szczęście w tym przypadku niekoniecznie potrzebna była skomplikowana metoda sumacyjna. Jeśli w samochodzie znajdował się pojemnik emitujący pole zakłócające przesył danych, żadne fale nie były w stanie przez niego przeniknąć. Wystarczyło wywołać fale o bardzo niskiej amplitudzie drgań, na tyle niskiej by nie przeskoczyć przez płaski lub niezbyt duży przedmiot, a po drugiej stronie ustawić czuły odbiornik. Na odbiornik doskonale nadawał się Tai Pim, miał wystarczający zasięg i umiejętności by odczytać ewentualne nieprawidłowości w przesyle fal, natomiast jako nadajnika postanowiła użyć nieco zmodyfikowanego detonatora radiowego. Kye mógł posługiwać się robotem. Wystarczyło tylko przesuwać go jednocześnie z Ann używającą detonatora.
Tym razem nie miała zamiaru powtarzać błędu z Inner City. Przed wyjściem z Mustanga hakera panna Ferric założyła na twarz kominiarkę z lekkiej bawełny w cielistym kolorze, a na głowę wcisnęła czarną bejsbolówkę z symbolem New York Mets.
Zajęło im to połowę z czasu, który otrzymali dzięki uprzejmości znajomej netrunerki Remo o elektryzującym głosie. Niestety badanie nie wykazało żadnych anomalii, a więc „zguby” nie było w wozie analityka.

Saperka miała jeszcze wystarczająco wiele czasu, by podłożyć przygotowany w motelu ładunek. Zdecydowanie nie miała zamiaru zabawiać się w sprzątacza. Co innego przypadkowa śmierć podczas akcji, co innego zaplanowanie na kogoś zamachu. Poza tym wybuch na drodze mogły spowodować większe szkody niż mogli przewidzieć. Prawdopodobieństwo że coś się zepsuje, było wprost proporcjonalne do ilości przypadkowych zdarzeń, których nie była w stanie przewidzieć. Zaś sprowadzenie sobie na kark, żądnych zemsty przedstawicieli prawa, nie mieściło się w stopniu ryzyka, który dziewczyna miałaby ochotę wziąć na siebie w przypadku tego zlecenia. Powiedziała to wprost, mężczyźnie obserwującemu jej działania:
- Podłożę ładunek, który po przesłaniu sygnału wyzwoli, duży ładunek elektryczny i spowoduje spięcie w elektronice pojazdu w wybranym przez nas miejscu i momencie. Samochód zostanie unieruchomiony. Wtedy będziemy mogli zabrać Corbina na prywatna rozmowę. Nie mam zamiaru ryzykować wybuchów w zatłoczonym mieście.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 09-11-2012 o 00:02.
Eleanor jest offline